25
11
10

Reklama na blogach: AdSense kontra inne sposoby

Pod ostatnim wpisem gościnnym zaczęła się ciekawa dyskusja na temat zalet i wad systemu reklamy kontekstowej Google AdSense. Dyskusję zaczął Marcin, autor bloga nowoczesnego rentiera o niezależności, pisząc coś takiego:

(…) dla mnie AdSense to słaby albo i wręcz beznadziejny sposób na monetyzację bloga. Na blogi typowo pod AdSense – ok, ale w innych wypadkach nie opłaca się. Trzy proste powody:

  1. Odsyłasz swoich czytelników do konkurencji (szczególnie tutaj mowa o firmach zajmujących się tym co Ty, bo odsyłanie do blogerów przez zwykłe linkowanie to inna sprawa).
  2. AdSense jest panem Twojego losu – każdego dnia możesz bez zapowiedzi dostać maila od Google AdSense z informacją, że dostałeś dożywotniego bana (i to niekoniecznie z Twojej winy – np. tak jak w przypadku gdy masowo klikają znajomi albo konkurencja).
  3. Kiedy user wchodzi na Twoją stronę i widzi reklamy AdSense (które raczej nie poprawiają estetyki), to cierpi na tym wizerunek bloga. Szczególnie jeżeli to blog, dzięki któremu chcesz sobie wyrobić markę albo zyskać nowych klientów.

Moje doświadczenia przeczą temu, co pisze Marcin. I dlatego postanowiłem napisać ten wpis, aby może tu prowadzić dalszą dyskusję na ten temat.

Zanim zacznę, może pozwolę sobie na kilka słów odnośnie moich doświadczeń z AdSense. W programie uczestniczę od 2005 r., pierwszy raz na blogu reklamę wstawiłem chyba w 2006 r., a od kiedy robię comiesięczny raport z zarobków na blogach, zarobiłem na AdSense (na blogach) ponad 34 000 PLN. Od roku wychodzi mniej więcej 1 500-2 000 PLN z AdSense co miesiąc. I nie da się ukryć, że jest to moje najważniejsze źródło dochodów z moich blogów.

I nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że AdSense to beznadziejny sposób na zamianę wizyt na blogu na pieniądze. No a przynajmniej nie na polskim rynku.

Tak, administracja AdSense jest panem mojego losu. Tak, zapisując się do programu zgadzam się na to, by Google miało prawo w dowolnym momencie zakończyć ze mną współpracę, bez podania przyczyny, nawet bez posiadania jakiejkolwiek przyczyny. Jeśli w jakimś momencie uznają, że mają ochotę zablokować mi konto, będę musiał się z tym pogodzić.

Nie jest jednak tak, że konta blokowane są bez powodu. Od kilku lat siedzę na forach o AdSense, m.in. na oficjalnym forum pomocy (gdzie mam status najlepszego współtwórcy) i wątków o zawieszonych kontach widziałem całe masy. Nie widziałem zaś żadnego przypadku, by konto zostało zablokowane bezpodstawnie, czy niesłusznie. Zawsze było coś, co powodowało, że reklamodawcy zamiast zyskiwać klientów (przez kliknięcia), tracili tylko pieniądze (też przez kliknięcia), na przykład:

  • reklamy umieszczone zbyt blisko obrazków, co powoduje ryzyko przypadkowych kliknięć,
  • reklamy schowane w menu i upodobnione do niego (jak wyżej),
  • namawianie do klikania,
  • własnoręczne klikanie w reklamy.

Dlatego z całą odpowiedzialnością twierdzę, że prowadząc bloga, na którym reklamy są umieszczone prawidłowo, nie mamy się co obawiać blokady konta.

Jeśli chodzi o odsyłanie czytelników do konkurencji, to ma to znaczenie tylko wtedy, gdy sami moglibyśmy zarobić na tych klientach w ramach naszego serwisu. Czyli, przykładowo, oferujemy komuś jakiś produkt przez program partnerski (jeśli mamy ruch wysokiej jakości, to mamy szanse na wysokie zarobki) i jednocześnie reklamujemy ten sam produkt przez AdSense (zarabiając mniej, bo tylko za kliknięcia). Albo jeśli sami oferujemy mu jakiś towar, czy usługę, którą oferują też nasi konkurenci (reklamujący się w AdSense).

W tych dwóch i tylko w tych dwóch przypadkach możemy na tym stracić.

A teraz musimy sobie uświadomić, że na polskim rynku mało który bloger oferuje na swoim blogu własny produkt lub usługę. Równie trudno jest niekiedy oferować czytelnikom reklamy rozliczane w lepszym modelu, na przykład prowizyjnym, które będą dopasowane do tematyki bloga i ich zainteresowań. Ja od kilku lat dla DrewnaZamiastBenzyny nie jestem w stanie znaleźć dobrych pasujących tematycznie programów partnerskich a mimo tego, że mam własny produkt, to jednak na AdSense zarabiam tam więcej.

Tak samo jest z moimi blogami o budownictwie. Piszę artykuły o cegłach, przykładowo. Wstawiam do nich reklamy AdSense. Ale nie tracę przecież na tym, bo sam cegieł nie sprzedaję ani nie ma żadnego programu partnerskiego sklepu internetowego z materiałami budowlanymi.

Nieco inaczej sprawa wygląda, jeśli blog ma budować nam markę i ściągać klientów, którzy od nas coś kupią lub zlecą nam wykonanie jakiejś usługi. Ale czy zawsze?

To zależy.

Jeśli rzeczywiście nasz blog pełni rolę takiego lepu na muchy, na przykład do zbierania listy adresowej, albo do promowania naszych usług czy produktów, wtedy jakiekolwiek reklamy są niewskazane.

Ale w początkowej fazie rozwoju bloga, gdy jeszcze nie jesteśmy znani i na autorytet musimy pracować, nie przypuszczam, by miało to nam zrobić jakąkolwiek krzywdę. Czy czytelnicy branżowych magazynów (papierowych!) podchodzą do nich z większą rezerwą tylko dlatego, że są tam reklamy? Czy uważają prezentowaną tam treść za mniej wartościową? Nie sądzę… Potem, gdy będziemy znani na tyle, że ludzie zaczną się zastanawiać nad zostawieniem u nas swoich pieniędzy, reklamy rzeczywiście mogą przeszkadzać. Mogą stwarzać wrażenie, że widocznie nie jesteśmy tak wartościowymi ekspertami w branży, skoro oprócz świadczenia różnych usług musimy jeszcze wyświetlać reklamy na blogu.

To jeden z powodów, dla których na tym blogu nie mam reklam AdSense. Widoczne na pierwszy rzut oka reklamy dawałyby czytelnikowi do zrozumienia, że ja zarabiam na pisaniu o zarabianiu na blogach (takie zarzuty czasem słyszę pod swoim adresem). 😉

Na polskim rynku, dla większości blogów, AdSense będzie najlepszym a niewykluczone że jedynym sposobem spieniężenia ruchu. Dla niektórych nawet AdSense nie zadziała, jeśli na przykład nisza jest zbyt wąska i nie ma dostatecznie dużo (albo w ogóle) pasujących tematycznie reklam. Życzę powodzenia w szukaniu programów partnerskich w większości nisz. Życzę powodzenia w szukaniu bezpośrednich reklamodawców, jeśli nie masz przynajmniej kilkunastu tysięcy wizyt na blogu miesięcznie. Fakt, że i z AdSense na takim blogu nie zarobisz za dużo, ale w ogóle zarobisz cokolwiek…

Czy AdSense powinno być docelowym modelem biznesowym zarabiających blogerów? Z całą pewnością nie. Jeśli nie ma produktu, który mógłbyś promować przez program partnerski, to go sobie stwórz i zacznij na tym zarabiać. 🙂

Autor:Krzysztof Lis | Tagi: , ,
Wpisy powiązane tematycznie:

24 komentarze do artykułu “Reklama na blogach: AdSense kontra inne sposoby”

  1. „Nie widziałem zaś żadnego przypadku, by konto zostało zablokowane bezpodstawnie, czy niesłusznie.”

    Poznaj Richmond 🙂 Nie zlamalam zadnego regulaminu, reklamy umieszczone prawidlowo i nagle jednego dnia mail, ze zawieszaja mi konto. No to good bye.

    A ostatnio grozili mi, ze zawiesza mi konto Ad Words, bo reklamowana strona lamie ich regulamin. Strona reklamowana od prawie roku, tresc zadnych regulaminow nie lamie, a oni nagle sie obudzili. Pewnie uzywaja jakis algorytmow i to jeszcze po angielsku i stad im wyszlo lamanie regulaminu. Tym razem powiedzialam krotko, no to ” f.. you”. Blokujcie sobie moje konto.

  2. Krzysztof Lis napisał: „Czy czytelnicy branżowych magazynów (papierowych!) podchodzą do nich z większą rezerwą tylko dlatego, że są tam reklamy? Czy uważają prezentowaną tam treść za mniej wartościową? Nie sądzę…”

    Moim zdaniem rozsądny czytelnik czasopisma powinien wiedzieć, że treść większości czasopism jest pisana POD REKLAMY. Takich przykładów jest dziesiątki. Słyszałem, że przychód takiej Gazety Wyborczej to w 90% wpływy z reklam, 10% to wpływy z tego co klient zapłaci. W czasopismach branżowych, które czytuję (Działkowiec np.) to większość artykułów jest na zasadzie jaki środek użyć (który „przez przypadek” reklamowany jest na stronie obok 🙂 gdy w ogrodzie stanie się coś złego, lub gdy róże nie mają pożądanego koloru…

    Myślę zatem, że blog pod AdSense daje większą możliwość pisania szczerze o temacie. Ostatecznie tekst może wyglądać trochę sztucznie z powodu naszpikowania go słowami kluczowymi, my zachowujemy się jednak uczciwie i rzetelnie.

    Ogólnie to każdy powinien mieć świadomość, że bloger zawsze ma jakąś „agendę”. Jeden pisze pod Adsensa, drugi pod swój produkt, trzeci pod program partnerski. Inna sprawa czy przeciętny czytelnik jest tego świadomy. Mowa oczywiście o blogach, które mają na siebie zarabiać…

  3. Z tym google jako panem Twojego losu to prawda, ale dotyczy to każdego systemu partnerskiego w których umowa nie jest negocjowana indywidualnie. W każdej chwili partner może cię wykluczyć z programu, zmniejszyć prowizję itd. Więc mówienie że google jest złe jest zbyt dużym uproszczeniem.
    Wytknąłem to kiedyś Marcinowi, to mi odpisał, że się nie znam i nie będzie tego ciągnął. Szanuję Marcina i piszę naprawdę ciekawe teksty, ale czasem mam wrażenie, że jest niewolnikiem swojej własnej idei i ma klapki na oczach na argumenty za sposobami, których on nie akceptuje (dużo tego jest – etat, studia, kredyt itd.).
    Wracając do google, raczej nikt ręcznie nie przegląda tych stron, reklam wyników tylko mają algorytmy, a pomyłki zdarzają się wszędzie. Szkoda tylko że dyskusja z pracownikami google na argumenty nie wchodzi w grę.

  4. „prowadząc bloga, na którym reklamy są umieszczone prawidłowo, nie mamy się co obawiać blokady konta” – wystarczy, że ktoś wejdzie i masowo zacznie Ci klikać reklamy. Nie zauważysz tego, nie zgłosisz do Google i do widzenia.

    Jeff Johnson, znany ekspert od trafficu, został zbanowany w Google AdSense (mimo, że zarabiał kilkanaście tysięcy dolarów miesięcznie) za to, że założył konto dla brata (uznali, że ma dwa konta). Czy to jest podstawa do bana? Wątpię.

    Jest zresztą pełno takich historii z AdSense, podobnie jak i z AdWords (jest pełno takich historii jak Richmond, wystarczy poczytać fora).

    „Jeśli chodzi o odsyłanie czytelników do konkurencji, to ma to znaczenie tylko wtedy, gdy sami moglibyśmy zarobić na tych klientach w ramach naszego serwisu” – czyli prawie zawsze, chyba, że zakładasz, że jedyny sposób zarabiania na blogu to AdSense. Tyle, że zależność od jednego źródła dochodu na blogu to niezbyt dobry sposób na zbudowanie z tego biznesu, a już tym bardziej w przypadku AdSense, gdzie Google ma gdzieś swoich wydawców.

    „Ja od kilku lat dla DrewnaZamiastBenzyny nie jestem w stanie znaleźć dobrych pasujących tematycznie programów partnerskich a mimo tego, że mam własny produkt, to jednak na AdSense zarabiam tam więcej” – patrzysz kto się reklamuje na Twoim blogu w AdSense, wchodzisz na ich stronę, kontaktujesz się z właścicielem i dogadujesz warunki reklamy albo indywidualnego programu partnerskiego (nietrudno to wprowadzić). Reklamodawca mniej płaci za reklamy (odpada pośrednik) albo może płacić tylko za efekty (w przypadku prowizji). Win-win.

    Co do produktu to przypuszczam, że gdybyś stworzył jeszcze jeden czy dwa produkty to zacząłbyś zarabiać z tego więcej niż z AdSense.

    „Czy czytelnicy branżowych magazynów (papierowych!) podchodzą do nich z większą rezerwą tylko dlatego, że są tam reklamy?” – reklamy w czasopismach to trochę coś innego. Zwykle nikt nie wciska w środek tekstu reklamy tekstowej w stylu AdSense, ale są np. graficzne reklamy na całej stronie czy gdzieś bardziej z boku. AdSense z kolei promuje wśród wydawców inwazyjne umieszczanie reklam (nie mów mi, że kwadrat 300 pikseli na starcie tekstu nie jest inwazyjny).

    „Fakt, że i z AdSense na takim blogu nie zarobisz za dużo, ale w ogóle zarobisz cokolwiek…” – zacząłbym od tego, że jak ktoś chce stworzyć ze swojego bloga biznes (a nie zarabiać „cokolwiek”), to nie powinien w ogóle wchodzić w niszę, gdzie nie da się zarabiać na niczym innym oprócz AdSense.

    Jak chcesz zbudować normalny biznes na blogu (patrz Copyblogger, Far Beyond the Stars, Think Traffic czy The Art of Non-Conformity) to nie za bardzo zrobisz to z AdSense. Mówię tutaj oczywiście o jednym blogu. Można podejść do tego tak jak Ty i pisać kilkanaście blogów, ale ja wolę podejście, gdzie buduje się jeden czy dwa blogi i tworzy się z nich liderów w niszy. Zarabia się z tego znacznie więcej, a i przy znacznie mniejszym wysiłku niż w przypadku zarządzania kilkunastoma.

    Nie znaczy to, że totalnie potępiam AdSense – AdSense jest spoko na blogi/strony pod AdSense, których jedynym celem jest zarabianie na klikach. Tworzysz np. bloga o ubezpieczeniach, piszesz trochę wpisów i zostawiasz na autopilocie. Prosty dochód pasywny.

    W takim wypadku jest świetne i na pewno też tak można stworzyć full time income, ale dalej nie opierałbym się tylko na jednym systemie reklamowym.

    No ale i tak taki sposób odbiega znacznie od mojej definicji „zarabiania na blogu”, bo to jest wtedy po prostu zarabianie na AdSense.

  5. Markus – wyolbrzymiałeś wtedy tak ostro, że nie chciało mi się dalej tego tłumaczyć i teraz też nie będę się rozpisywał.

    Różnica jest prosta: AdSense jest jedno, właścicieli produktów są setki. Nawet jak jeden „zerwie umowę” (i tutaj widać, że nie interesujesz się tym tematem, bo coś takiego to w przypadku sprzedawcy działanie na własną szkodę i nawet nigdy nie słyszałem, żeby ktokolwiek banował partnerów), to dalej masz dziesiątki innych (zwykle nawet w małych niszach jest parę produktów).

    AdSense może traktować wydawców jak śmieci, bo nawet jak jednego zbanuje, to mają jeszcze tysiące innych, ale pojedynczy właściciel produktu cieszy się z każdego aktywnego partnera, który mu przynosi prowizję.

    Czy obniżyłbyś prowizję człowiekowi, który sprzedaje Twoje produkty? Czy wykluczyłbyś go z programu? Strzał w stopę i żaden normalnie myślący człowiek nie będzie karał kogoś, kto mu przynosi kasę, a prędzej nagradzał (w niektórych PP prowizja rośnie z liczbą sprzedaży).

    Umowy są negocjowalne, sam pisałem do właścicieli produktów i zawsze można się z nimi dogadać na zasadzie partner z partnerem.

  6. Krzysztofie, sam miałem napisać bardzo podobny artykuł w związku z wczorajszą trzypunktową wypowiedzią Marcina, ale mnie ubiegłeś! 🙂 Chociaż może na moim blogu dodam coś od siebie. Zobaczymy 🙂

    Marcinie, piszesz rzeczywiście ciekawie, ja Twojego bloga śledzę od dawna. Mam jednak podobne spostrzeżenia, jak Markus.

  7. Wpis bazuje na twoich doświadczeniach na blogu z dużym ruchem, gdzie ludzie chętnie klikają w reklamy. Wtedy AdSense jest jak najbardziej ok, jeśli nie zależy ci na wizerunku eksperta, a jedynie na żywej gotówce w portfelu.

    Dla małych blogów i wąskich nisz to nie jest rozwiązanie – moim zdaniem zaśmiecanie bloga reklamami, które miesięcznie generują 5 czy 10 $ zarobku, którego ze względu na progi wypłat długo jeszcze nie da się poczuć w rzeczywistym świecie, to taka gra nie ma sensu. Jestem w stanie poświęcić te wirtualne 40 złotych w miesiącu by mój blog był ładniejszy i bardziej zachęcający dla czytelnika, który dostrzeże kierującą mną pasję, a nie tylko chęć cudzą na forsę 🙂

  8. Krzysztofie, to może napisz o scenariuszu w którym dostajesz bana w AdSense… Co teraz zrobisz, skąd będziesz czerpał pieniądze? Skoro AdSense to Twoje główne źródło dochodu, to może warto zastanowić się co dalej robić w najgorszym wypadku? Masz DG, więc odcięcie głównej gałęzi byłoby bardzo bolesne.
    Jakby nie patrzeć, Marcin ma trochę racji i uzależnianie się od jednego źródła dochodu jest złe.

  9. @Yadis: „AdSense jest jak najbardziej ok, jeśli nie zależy ci na wizerunku eksperta, a jedynie na żywej gotówce w portfelu.” – Nie ma bezpośredniego przełożenia „są reklamy – nie ekspert; nie ma reklam – prawdopodobnie to jest ekspert”. Zauważyłem ostatnio, że Paweł Tkaczyk, który jest ekspertem w kilku dziedzinach, zaczął umieszczać na swoim blogu reklamy AdSense. Nadal jest ekspertem 😉 Myślę, że trzeba od nowa przemyśleć sensy, które kryją się za określeniem „wizerunek eksperta”.

  10. Próbowałem z AdSense, ale efekty były bardzo zniechęcające. zarobki rzędu 5$ mies. na blogu z 70 tys. odsłon mies. to raczej niezbyt ciekawy wynik. przestawiłem się całkowicie na sieci reklamowe (AT i Blogvertising) i blog zaczął zarabiać realne pieniądze. obecnie jest to jakieś 400 zł za kwartał, ale pod koniec bieżącego (do końca grudnia) spodziewam się przychodów rzędu 1000 zł. Przy takiej różnicy w dochodach i takiej niepewności jaką funduje AS, rozpoczynanie z nimi współpracy nie ma żadnego sensu…

    Przy okazji zgłaszam jako ciekawochę, że Blogvertising wprowadził nową usługę – reklamy odsłonowe (zarobek uzależniony jest od liczby odsłon, nie zaś od sztywnej stawki za kampanię ustalonej wcześniej)

  11. @Richmond: chętnie obejrzałbym Twoje strony, na których wisiały reklamy. Napisz do mnie maila w tej sprawie, jeśli to nie tajemnica. 🙂

    @Marcin: nie chcę odnosić się do sytuacji, których nie znam, nie wiem też za wiele o blokowaniu kont za złośliwe naklikanie, do tego też więc się nie odniosę. Ryzyko z całą pewnością istnieje.

    Rzeczywiście, prawie zawsze (w teorii) moglibyśmy zarobić na blogu w inny sposób, niż na AdSense, ale jednak są takie branże, gdy te możliwości są minimalne. W wielu niszach (samochody, elektronika, częściowo nieruchomości) pozostają tylko reklamy z programów partnerskich i załatwiane bezpośrednio od reklamodawcy. Ale aby móc sobie załatwić reklamę bezpośrednio bardzo się przydaje działalność gospodarcza i możliwość wystawienia faktury, niepotrzebna do współpracy z AdSense. Poza tym jest to upierdliwe, ale wiem, że to trudno traktować jako argument. AdSense wymaga ode mnie tylko wstawienia na stronę kodu i skupienia się na tym, co ważne, czyli tworzeniu treści.

    Jeśli chodzi o porównanie reklam AdSense do reklam w gazetach, to gdybym miał reklamy rozliczane za wyświetlenia, też bym je pakował w miejsca, gdzie nie zasłaniają tekstu i nie przeszkadzają czytelnikowi. 😉

    Jeśli chodzi o DZB, czy moje blogi budowlane, to niestety w wielu dziedzinach nie sposób stworzyć produktu informacyjnego czy zarabiać na doradztwie. A przecież nie będę zakładać sklepu internetowego żeby handlować cegłami po to, by spieniężyć mojego bloga o budownictwie. 🙂

    Naturalnie też wolałbym prowadzić jednego bloga, który zarabia dostatecznie dużo, bym mógł odpuścić sobie resztę. Niestety. w tych tematykach, o których piszę blogi, jest to niemożliwe. Albo po prostu ja nie potrafię się w nich przebić by mieć dostatecznie dużo odwiedzin.

    Metodę z bezpośrednim kontaktem z reklamodawcą muszę przetestować, bo z całą pewnością nie powinno mnie powstrzymywać wyłącznie moje lenistwo. Mam nadzieję, że Ty masz rację a ja się mylę i pozwoli mi to zarabiać jeszcze więcej. 😀

    @Yadis: jeśli prowadzisz bloga dla pieniędzy, nie możesz traktować oklejenia bloga reklamami jako jego „zaśmiecenie”. Takie czy inne reklamy na blogu mieć musisz, nie da się tego ukryć. Nawet, jeśli będziesz sprzedawać własne produkty, to i tak musisz je promować, mieć stronę ofertową, itd. No chyba, że bloga prowadzisz dla samego pisania czy np. po to, by móc pochwalić się nim później za kilka lat w CV. No ale nie o takim przypadku rozmawiamy. 🙂

    @shpyo: Marcin ma 200% racji pisząc o tym, że nie wolno się uzależniać od jednego tylko źródła dochodów! No ale jak nie za bardzo jest wybór, to co z tym zrobić?

    Gdyby moje konto AdSense zostało zablokowane, to:
    1) wstawiłbym natychmiast reklamy Adkontekstu,
    2) napisałbym maila z odwołaniem,
    3) zacząłbym szukać reklamodawców na własną rękę,
    4) prawdopodobnie stworzyłbym jakiś własny produkt, który mógłbym tam sprzedawać…

    @niki: rzeczywiście, Twoje wyniki nie są zachęcające. Przyznam, że aż trudno mi w nie uwierzyć, bo na moich blogach 70 000 PV dałoby grubo ponad 150€…

    Z drugiej strony musisz pamiętać, że dla reklamodawcy taki sposób rozliczeń jak ma AdTaily czy Blogvertising, czyli płacenie za określony czas emisji reklamy lub liczbę wyświetleń, jest bardziej ryzykowny, niż płacenie za kliknięcie czy prowizja od sprzedaży. Stąd niewykluczone, że w przypadku programów partnerskich mógłbyś zarabiać jeszcze więcej.

  12. Ja również próbowałem z adsense przez 4 miesiące ale klikalność była rzędu 1-2 dziennie a czasami 0. W związku z tym całkowicie usunąłem reklamy i jak na razie daje jakoś radę opłacić domenę i hosting. Z adsense jest taka dziwna sprawa że w 100 przypadkach zawieszenia konta rzeczywiście 5-10 są bezpodstawne. Sam tego nie doświadczyłem ale dwóch znajomych owszem.

  13. „reklamy schowane w menu i upodobnione do niego (jak wyżej)” hmm czyli reklamy pod menu jak na tej stronie: www tricks daddy com mozna dostac bana ?

  14. Bardzo ciekawy artykuł i bardzo ciekawe wypowiedzi. Dorzucając swoje przysłowiowe dwa grosze napiszę, że w moim przypadku rezygnacja z AdSense nie bazowała na żadnym z wymienionych powodów. Co mnie wkurzyło to to, że po kilku miesiącach pisania na bloga i generowaniu całkiem przyzwoitych zarobków na AdSense (z tendencją wzrostową z miesiąca na miesiąc), nagle… coś się stało i zostały „ciachniete” na pół, przy – o dziwo – nadal rosnącej ilości kliknięć. Myślałem, że to jakiś błąd w systemie czy coś i że sprawa wróci do normy, ale nie… kolejny miesiąc, tendencja wzrostowa, ale od połowy tego, co zarabiałem wcześniej.

    Pomyślałem wtedy, że skoro system reklam, na którym polegam, może mi zrobić takiego wała (ja ze swojej strony nie zrobiłem NIC przeciwko regulaminowi), i ciachnąć zarobki na pół, to najzwyczajniej w świecie nie można na nim polegać. No i pożegnałem AdSense 🙂

    Ktoś tak miał?

  15. @Paweł: miałem tak przez miesiąc czy dwa, o ile dobrze kojarzę, to był to przypadek tzw. smart pricingu. Szczęśliwie ja z niego wyszedłem…

  16. W jaki sposób? Musiałeś coś działać? Czy po prostu zdjęli sami?

  17. @Krzysztof: być może i ja bym z niego wyszedł, ale zwyczajnie straciłem cierpliwość. Jakoś nie widzę siebie korzystającego z systemu, który może aż tak namieszać.

    @Paweł: Usunąłem kod z bloga. To wszystko.

  18. @Paweł: zdjąłem reklamy ze stron, które wydawały mi się być najgorsze…

  19. W sensie takie, które tematycznie najmniej pasowały do danego blogu tak?

  20. @Paweł: nie, chodzi o najgorsze strony, które (jak mi się zdawało) zapewniały najgorsze konwersje reklamodawcom.

  21. @Marcin „wystarczy, że ktoś wejdzie i masowo zacznie Ci klikać reklamy. Nie zauważysz tego, nie zgłosisz do Google i do widzenia.” – algorytmy Google są tak opracowane, że w 99% wychwytują, czy to Ty lub ktoś na Twoje zlecenie klika w reklamy, czy że konkurencja chce, aby zbanowali Ci konto.

    „Jeff Johnson, znany ekspert od trafficu, został zbanowany w Google AdSense (mimo, że zarabiał kilkanaście tysięcy dolarów miesięcznie) za to, że założył konto dla brata (uznali, że ma dwa konta). Czy to jest podstawa do bana? Wątpię.” – tak, nie można mieć 2 kont w AS

    „“Ja od kilku lat dla DrewnaZamiastBenzyny nie jestem w stanie znaleźć dobrych pasujących tematycznie programów partnerskich a mimo tego, że mam własny produkt, to jednak na AdSense zarabiam tam więcej” – patrzysz kto się reklamuje na Twoim blogu w AdSense, wchodzisz na ich stronę, kontaktujesz się z właścicielem i dogadujesz warunki reklamy albo indywidualnego programu partnerskiego (nietrudno to wprowadzić). Reklamodawca mniej płaci za reklamy (odpada pośrednik) albo może płacić tylko za efekty (w przypadku prowizji). Win-win.”
    Czasami prowizje od sprzedaży reklamowanych produktów są mniejsze, od przychodów z AS. Nie można uogólniać.
    Ale zgodzę się z tym, że AS to nie może być główny (a tym bardziej jedyny) sposób zarabiania na blogu.

  22. […] Czasami – ale tylko czasami – jedynym dostępnym sposobem na uzyskanie przychodów z pisania bloga są reklamy kontekstowe i sprzedaż produktów za pośrednictwem programów partnerskich. Jak pisał kiedyś Krzysztof Lis (w odpowiedzi na stwierdzenie, że reklamy odsyłają czytelników do konkurencji): […] Tak samo jest z moimi blogami o budownictwie. Piszę artykuły o cegłach, przykładowo. Wstawiam do nich reklamy AdSense. Ale nie tracę przecież na tym, bo sam cegieł nie sprzedaję ani nie ma żadnego programu partnerskiego sklepu internetowego z materiałami budowlanymi.– Reklama na blogach: AdSense kontra inne sposoby […]

  23. […] możliwości: założenie biznesu związanego z dziedziną, o której pisze. Krzysztof Lis kiedyś napisał, że skoro prowadzi bloga o budowie domu, to nie znaczy, że powinien od razu zakładać sklep z […]

  24. Witam wszystkich. Ja tez miałem problem z Adsense.Zablokowali mi konto z powodu nadmiernych klikniec jak to mi napisali w raporcie wyjasniajacym.
    Najlepsze to to ze Ip komputera z którego doszło do rzekomego złamania regulaminu pochodzilo z miejsca oddalonego ode mnie o ponad 1300 km(mieszkam za granica)i nic nie pozwolili mi wyjasnic. To jak ktoss się uprze i będzie dzień w dzień klikal w banery komus na blogu to zaloze się ze tez będzie mogl się pozegnacz zarobkami. Zrozumialbym jakby ip komp pochodzilo z mojej okolicy a tak to nierozumiem. Przeciez oni tez na tym zarabiają.

    Czy pomimo to mogę nadal umieszczać banery od innych reklamodawców???

Pozostaw komentarz

Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy! Komentarze służą do wyrażania opinii na temat opublikowanego tekstu, albo zadawania pytań jego dotyczących. Nie służą do reklamowania własnych stron ani zadawania pytań nie związanych z tematem wpisu. Jeśli masz pytanie, zadaj je na forum o zarabianiu na blogach albo napisz do mnie e-maila.

XHTML - możesz użyć tagów:<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Jak zarabiam?

Na moich blogach i witrynach zarabiam między innymi sposobami podanymi poniżej.