23
11
10

Pies ogrodnika kontra rodzina i przyjaciele

Autorem dzisiejszego wpisu jest Paweł Pela, który prowadzi bloga Jak Stworzyć Stronę.

Przyjaciele i rodzina mają to do siebie, że chętnie pomogą ci we wszystkich przedsięwzięciach. Z drugiej strony, przeważnie nie wiedzą jak działa AdSense (choć większość rozumie, że właściciel strony na tym jakoś zarabia „od kliknięcia”).

W związku z tym stworzenie strony i powiadomienie o niej swoich bliskich i znajomych może skończyć się dla ciebie katastrofą. Pozwolę sobie postawić tezę, że im bardziej pozytywne emocje budzi twoja strona, tym mocniej zaznacza się alternatywa: albo reklamy, albo znajomi.

Kiedyś prowadziłem bloga, na którym opisywałem losy dwóch kotów. Moja dziewczyna zaproponowała, żebyśmy wzięli je z fundacji – żeby nie siedziały w schronisku, gdzie warunki bywają różne, tylko w prawdziwym domu. W międzyczasie leczyliśmy te zwierzaki i szukaliśmy dla nich nowych właścicieli. Umieściłem na tym blogu reklamy, ponieważ chciałem na tym – wtedy jeszcze jako student utrzymujący się z korepetycji – wyjść na zero z kosztami.

AdSense w tej sytuacji było pomysłem kompletnie nietrafionym. Nasi znajomi, którzy czytali bloga, osoby z różnych zaprzyjaźnionych fundacji i potencjalni przyszli właściciele klikali w reklamy jak najęci (słowo „najęci” jest tu dość istotne) po kilkanaście razy, myśląc, że nam to w czymś pomaga. Musiałem co jakiś czas przeszukiwać logi serwera i blokować wyświetlanie reklam poszczególnym numerom IP. Stosowałem w tym celu geolokalizację numerów IP, ponieważ zazwyczaj domyślałem się, które osoby – pochodzące z trzech różnych miast – mogą być w to zamieszane. I blokowałem wszystkich, którzy byli z Poznania, Konina i Tychów. To było jak gra w statki – z tym, że o prawdziwe pieniądze!

Albo innym razem ktoś wpisał komentarz pod wpisem i na końcu dodał „P.S. kliknęłam ci w reklamy, mam nadzieję, że dużo zarobiłeś :)))” 30 kliknięć, 0 zarobku. Wiadomo. Musiałem zadziałać. Dwa dni później dostaję maila z pytaniem: „A dlaczego mi się nie wyświetlają reklamy?” 😉

Do tego doszła konieczność zgłaszania podejrzanych kliknięć do Google i niepotrzebne nerwy, że zbanują mi konto. Jest zresztą na tym blogu artykuł poświęcony ochronie konta AdSense, który polecam na wszelki wypadek przeczytać. Ja po kilku takich akcjach wolałem wyciąć w pień wszystkie kody AdSense z tamtego bloga i zamiast tego znalazłem osobę, która po prostu zasponsorowała nam domenę i hosting na cały rok.

Dziwna sytuacja, bowiem w tego typu przypadkach uczucia odwiedzających skierowane w naszą stronę eliminują całkowicie syndrom psa ogrodnika, o którym Krzysztof wielokrotnie tu wspominał. W skrócie, polega on na tym, że ludzie nie chcą klikać w reklamy, ponieważ nie chcą, byś zarobił. Oni nie zarabiają, to i ty też nie zarobisz. I koniec 🙂 Natomiast rodzinie – przeciwnie – bardzo zależy na tym, byś miał jak największe dochody i wręcz nie przepuszczą żadnej okazji, by ci ich przysporzyć 😉 Kto w efekcie zostaje zwycięzcą takich akcji? Ty nie – bo nie zarabiasz (Google nie zlicza oszukanych klików). Klikający – nie, bo jak ci zablokują konto, może sporo stracić w twoich oczach. Google na pewno nie, bo to dla nich tylko koszty. Ta nieszczęsna firma też nie.

Porażka na całej linii.

Prawda jest taka, że czytelnicy naszych blogów zazwyczaj nie pałają do nas tak silnymi emocjami jak rodzina. I bardzo dobrze. Są oczywiście wśród nich tacy, którzy bardzo lubią czytać bloga, inni czytają bez specjalnych emocji, a są również i tacy, u których nasze pisanie wywołuje emocje negatywne. Z punktu widzenia zarobków AdSense, idealnym czytelnikiem będzie więc taka osoba, która w sposób umiarkowany ceni nasze starania. Czyli ktoś, kto na wyimaginowanej skali znajduje się lekko na plusie. Ktoś taki jest w stanie docenić zarówno ciebie – blogera, jak i firmę, której oferta znajduje się na twoim blogu w postaci reklamy. Powstaje w ten sposób sytuacja, w której wygrywasz ty, czytelnik, Google i ta firma.

Teraz wszyscy coś z tego mają.

Wiem, że wśród czytelników Zarabiania na Blogach będą osoby, które prowadzą blogi ze swoimi prywatnymi przemyśleniami na przeróżne tematy, informacjami dla rodziny czy relacjami z własnych podróży. Są to fajne przedsięwzięcia i mają one swoją rację bytu, ale z wymienionych przeze mnie powodów zupełnie nie nadają się na zarabianie z AdSense i innymi systemami pay per click. AdSense sprawdza się dobrze w przypadku blogów tematycznych – może lepiej będzie, gdy stworzysz najpierw takiego bloga? Jeśli masz już takiego właśnie bloga, bądź ostrożny z chwaleniem się przed najbliższymi. A jeśli już to robisz, poświęć sporo czasu na wyjaśnienie im, czego i dlaczego nie wolno robić.

Autor:Krzysztof Lis |



Wpisy powiązane tematycznie:

21 komentarzy do artykułu “Pies ogrodnika kontra rodzina i przyjaciele”

  1. Znana sytuacja 🙂 Niestety tak to bywa … pozostaje tylko wstawić tekst, „proszę o nie klikanie w reklamy jeśli nie jesteście zainteresowani nimi” który jest strzałem w swoją stopę.

  2. Sam kiedyś to przezywałem, pochwaliłem się znajomym i rodzinie a oni zaczęli się chwalić tym ile razy kliknęli w reklamę… Trochę to trwało zanim dotarło do nich ze nie mogą tego robić albo po prostu stracili zainteresowanie…

  3. Widzę, że nie tylko ja się z tym zjawiskiem spotkałem :]

    @Warchol – dokładnie, taka sytuacja wymaga bardzo dyplomatycznych rozwiązań i wstawienie tekstu nie pomaga zupełnie. Przede wszystkim uczula odwiedzających na reklamy, a po drugie – co tu dużo kryć – może kogoś obrazić. Poza tym ktoś, kto spotka się z takim tekstem, będzie odtąd jeszcze ostrożniej podchodził do reklam – na wszystkich stronach, nie tylko na tej jednej.

    @joszko – a u mnie do tej pory niektórzy do dziś zadają pytanie: „to w końcu mogę klikać, czy nie mogę klikać?” 😉

  4. Ja co prawda „jeszcze” nie skomercjalizowałem swojego blogu, ale jeśli bym tak zrobił, to pochwaliłbym się tylko, że mam blog, albo, że na nim zarabiam i nie wdawał się w szczegóły. Jak się komuś nie pokaże możliwości „psucia”, to sam nieprędko się domyśli.

  5. Ja właśnie odpaliłem Adsense na jednym z moich blogów i, póki co, nie mam tego problemu. Może dlatego, że w ogóle nie mam „problemu” klikania w reklamy? 😉

  6. @Mateusz Cierpliwości… i testów – może twoich reklam po prostu nie widać wystarczająco dobrze. Chyba tylko dla znajomych nie ma znaczenia gdzie są reklamy 😉 Pozostałym czytelnikom musisz jednak sprytnie postawić ofertę przed oczami 🙂

  7. Jeśli reklam nie widać to bardzo dobrze powinny mieć wysoki CTR 🙂

    Ja jakoś specjalnie blogiem się nie chwaliłem nigdy i powyższego problemu nie miałem aczkolwiek wiem, że takie praktyki się zdarzają. Kiedyś znajomy mi mówił, że wchodzi z koleżanka i klikają 🙂 co im szybko wyperswadowałem 🙂

  8. Myślę, że większość z początkujących bloggerów i właścicieli pierwszych portali zna ten problem. Ja też to przerabiałem, ale banem się na szczęście nie skończyło. Nawet nie pomyślałem o zachęcaniu do klikania, bo chociaż nie znałem całego regulaminu rozsądek podpowiadał, że to się nie uda – wyszło jak w wyszło, z czasem znajomym się znudziło i na całe szczęście zapomnieli o mnie.

  9. Dla mnie również znana sytuacja. Właśnie w podobny sposób moja dziewczyna straciła konto w adsense. Czasem jest lepiej się nie chwalić, a jak już to jak wspomniał Tomasz nie wdawać się w szczegóły. Tak będzie chyba najlepiej.

  10. Stąd dla mnie AdSense to słaby albo i wręcz beznadziejny sposób na monetyzację bloga. Na blogi typowo pod AdSense – ok, ale w innych wypadkach nie opłaca się. Trzy proste powody:

    1. Odsyłasz swoich czytelników do konkurencji (szczególnie tutaj mowa o firmach zajmujących się tym co Ty, bo odsyłanie do blogerów przez zwykłe linkowanie to inna sprawa).

    2. AdSense jest panem Twojego losu – każdego dnia możesz bez zapowiedzi dostać maila od Google AdSense z informacją, że dostałeś dożywotniego bana (i to niekoniecznie z Twojej winy – np. tak jak w przypadku gdy masowo klikają znajomi albo konkurencja).

    3. Kiedy user wchodzi na Twoją stronę i widzi reklamy AdSense (które raczej nie poprawiają estetyki), to cierpi na tym wizerunek bloga. Szczególnie jeżeli to blog, dzięki któremu chcesz sobie wyrobić markę albo zyskać nowych klientów.

  11. @Kamil: Szkoda. Mam w takim razie nadzieję, że wiele osób przeczyta ten artykuł i zauważy problem, o którym pisałem. Rzadko jest tak, że ludzie są natrętni w tym klikaniu, czasem pomaga zwrócenie uwagi, a czasem potrzebna jest blokada dostępu na jakiś czas + zgłoszenie raportu do Google – oni mają spore opóźnienia w rozpatrywaniu, ale po pierwsze chroni cię to przed banem, a po drugie delikwentowi zaczną się wyświetlać tylko reklamy charytatywne, co załatwia problem dla wszystkich stron.

    Ewentualnie można poczekać z chwaleniem się do czasu, aż blog zyska sporą popularność i zamieszanie wprowadzane przez bliskich będzie miało marginalne znaczenie. Wtedy nadal warto zgłaszać raporty gdy coś jest nie tak, ale unika się podejrzenia, że chodzi o wyłudzenie. Początkujący mają oczywiście najmniejszy komfort.

    @Marcinie, argumenty, które przedstawiłeś, są krążącymi od lat po sieci komunałami!

  12. I są prawdziwe. Zresztą odsyłam do tego wpisu, lepiej to wyjaśnia: http://www.copyblogger.com/better-than-adsense/

  13. @Marcin, Paweł: zatrzymajmy na chwilę tę dyskusję o AdSense i innych systemach reklamowych na blogach, bo to świetny temat na osobny wpis i osobną dyskusję. Wznowimy ją za kilka dni, gdy tylko napiszę w tym celu osobny artykuł, okay? 🙂

  14. […] ostatnim wpisem gościnnym zaczęła się ciekawa dyskusja na temat zalet i wad systemu reklamy kontekstowej Google AdSense. […]

  15. Na oficjalnym blogu AdSense zaczynają publikować serię dotyczącą nieprawidłowych kliknięć. Dzisiaj pojawiła się cz. 1. Myślę, że to was zainteresuje: http://adsense-pl.blogspot.com/2010/11/jak-uniknac-przypadkowych-klikniec.html

  16. Uważam, że jeżeli myślimy o jakimś konkretnym zarobku to reklamy powinny pojawić się w momencie gdy mamy już duże grono czytelników. Wtedy jakieś tam kliki nie powinny zachwiać naszym kontem ads. Jeżeli zaś czytelnikami są 2 ciotki i kuzynka to po co w ogóle wklejać reklamę:) ?

  17. […] artykuł Pies ogrodnika kontra rodzina i przyjaciele pojawił się u Krzysztofa Lisa na „Zarabianiu na Blogach” i wywołał ciekawą […]

  18. Dlatego nigdy nie proszę rodziny by klikała w moje bannery. Czasami zaufane osoby mi klikną, ale o tym ciiii…. 🙂

  19. Czyli co, najlepiej nie mieć bloga / strony z reklamami ? Według mnie to nie możliwe…Dzisiaj praktycznie każdy wrzuca reklamy na swoje stworzone wypociny, bo każdy liczy na to, że sobie coś dorobi na boku..A to że Polacy myślą tak a nie inaczej, to już inna kwestia….(chodzi mi o to, że nie pozwalają zarabiać innym internautom, bo po co – jeszcze będzie miał więcej pieniędzy ode mnie 😉 – dziwne myślenie, ale tego niestety nie zmienimy… )….I pytanie co jest reklamą…Czy reklamą jest to co wyświetla się z np. AdSense, czy też reklamą jest również np. zdjęcie e-booka znajdującego się na głównej stronie bloga, który odsyła do np. sklepu w którym można go kupić ? I co, takiego e-booka internauta też nie kupi, bo jeszcze właściciel bloga / strony , zarobi na tym, że ktoś kupił dany produkt ? Dla mnie to chore…..

  20. […] myślą, że ludzie chcą kupować i klikać tylko dlatego, że widzą reklamę/link itp. Jeśli to twoja rodzina i kumple – pewnie tak zrobią (co nie wyjdzie ci na dobre, BTW). Jeśli obcy ludzie – nie […]

  21. […] wpis gościnny pod tytułem Pies ogrodnika kontra rodzina i przyjaciele pojawił się 23 listopada na blogu Krzysztofa Lisa o zarabianiu w Internecie i wywołał duży […]

Pozostaw komentarz

Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy! Komentarze służą do wyrażania opinii na temat opublikowanego tekstu, albo zadawania pytań jego dotyczących. Nie służą do reklamowania własnych stron ani zadawania pytań nie związanych z tematem wpisu. Jeśli masz pytanie, zadaj je na forum o zarabianiu na blogach albo napisz do mnie e-maila.

XHTML - możesz użyć tagów:<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Jak zarabiam?

Na moich blogach i witrynach zarabiam między innymi sposobami podanymi poniżej.