22
05
23
366 filmów w 366 dni
Wiele lat temu robiłem taki eksperyment, że przez pół roku publikowałem codziennie jeden wpis na blogu. Relacjonowałem przebieg tego eksperymentu w artykułach oznaczonych tagiem 180 wpisów w 180 dni, a ostatnie podsumowanie eksperymentu opublikowałem w 2014 r., rok po jego zakończeniu.
A teraz podjąłem się innego, podobnego wyzwania. W ciągu roku będę publikować na YouTube (oraz w innych social mediach) przynajmniej jeden film, codziennie.
Mowa oczywiście o kanale Domowy Survival, który rozwijam intensywnie od 2010 roku (początkowo tylko w formie bloga). Skokowe wzrosty popularności mieliśmy na kanale gdy rozwijała się pandemia, gdy wybuchła wojna w Ukrainie i okazjonalnie, gdy media czymś straszą (np. blackoutem) a nam udaje się taki trend zauważyć i na nim popłynąć.
Gdy nie ma takich zjawisk i czynników, organiczny wzrost jest powolny. I żeby go napędzać, od 2014 roku publikujemy na YouTube jeden materiał tygodniowo. Niemal zawsze film na YT publikowany jest także na blogu, jako wersja tekstowa, z embedowanym playerem z YT. Od jakiegoś czasu długie formy publikujemy również w formie audio do odsłuchania, zarówno bezpośrednio na blogu, jak i w popularnych serwisach z podcastami (iTunes / Apple Podcasts, Spotfiy, Google Podcasts).
Ostatnio staramy się też publikować krótkie formy, czyli youtube’owe #shorts. Początkowo miałem wątpliwości, czy ta forma się upowszechni, ale potem postanowiłem ją wypróbować. I nawet udało mi się przez 100 dni publikować dzień w dzień jeden taki film, choć nie były one jakoś szczególnie popularne. Mam wrażenie, że albo zacząłem ten projekt za wcześnie (pierwszy film z cyklu opublikowałem w czerwcu 2021 roku), albo po prostu filmy nie były interesujące. Za wcześnie, bo to chyba jeszcze nie był moment, w którym ludzie tak chętnie oglądali youtube’owe #shorts.
Te krótkie materiały wrzucam i będę wrzucać też na inne platformy: TikToka oraz Instagram. A z Instagrama automatycznie zaczytują się one na Facebooku. Zazwyczaj mają dokładnie taką samą formę, czasem tylko robię różne wersje, to znaczy wtedy, gdy:
- minutowy limit to mało i czegoś nie dopowiadam (wtedy robię minutową wersję na YouTube i dłuższą na Instagram / TikToka),
- odpowiadam na czyjś komentarz w danej platformie, np. na TikToku (wtedy na tej platformie odpowiadam z użyciem natywnej funkcji odpowiedzi za pomocą filmu, a na pozostałych platformach wrzucam film z nałożonym w procesie edycji screenshotem komentarza).
Pomijając krótkie filmy wrzucam też normalne, długie formy, starając się trzymać ustalonego tempa ich publikacji — jednej w tygodniu. Mniej więcej raz na 2-3 tygodnie ma to postać transmisji na żywo w formule Q&A, a w pozostałych momentach po prostu zwykłego filmu nagranego i zmontowanego wcześniej.
Całość komplikuje jeszcze kwestia Patronite — Patroni dostają możliwość obejrzenia filmów 2 dni wcześniej i bez reklam. W tej formie udostępniamy im długie filmy. Transmisje na żywo zaś czyszczę ze zbędnych pauz i przerywników, a potem taki zapis wrzucam Patronom (też bez reklam).
Jak widzicie, cały schemat publikacji treści jest dość ambitny i wciśnięcie jeszcze codziennie jednego shortsa będzie wyzwaniem. Ale skoro udawało mi się to przez 3 miesiące, powinno mi się to udać przez cały rok. Zwłaszcza, że teraz podejdę do tego inaczej. Wtedy nagrywałem zawczasu jeden materiał w 4K, z którego wycinałem 10 jednominutowych fragmentów, a całość montowałem także jako dłuższą formę, omawiającą wszystkie 10 punktów. Teraz będę po prostu nagrywał na telefon co mi przyjdzie do głowy.
Montaż w dalszym ciągu na komputerze, bo tak mi po prostu wygodniej. To dodatkowy krok, ale nie wiem, czy chcę się uczyć dodatkowo jeszcze montowania na telefonie.
Po co to wszystko?
Jest taka teoria, że ilość przechodzi w jakość. I ja w to wierzę, a stoi za tym moim zdaniem kilka mechanizmów.
Po pierwsze, niezbadane są wyroki algorytmu. Czy raczej wyroki społeczności. Algorytmy promujące treści w platformach mają jedno i tylko jedno zadanie: zarobić więcej pieniędzy dla platformy, co jest możliwe wyłącznie wtedy, gdy ludzie spełniają tam więcej czasu bo dostają sugestie interesujących materiałów.
Dopiero produkując ich odpowiednio więcej mamy większą szansę na to, że któryś z materiałów zażre, zainteresuje ludzi w pierwszej próbce kontrolnej, a potem zostanie przez algorytm zasugerowany kolejnym grupom ludzi. I w końcu zgarnie setki tysięcy wyświetleń.
To przezabawnie wygląda między platformami, popatrzcie.
Mój najpopularniejszy materiał na TikToku (o survivalowej zasadzie trójek) ma 669,9 tysięcy wyświetleń. Na YT tylko 29 tysięcy, a na Insta jakieś 67,3 tysiąca.
Najpopularniejszy na Instagramie, o zapalniczce na prąd ma 263 tysiące wyświetleń, na YT 294 tysiące wyświetleń a na TikToku 275,5 tysiąca.
Najpopularniejszy #shorts na YouTube z kolei, o tej samej zapalniczce na prąd (czy jest w stanie zapalić korę brzozy) zrobił 618,1 tysiąca wyświetleń, na Insta 2 639 wyświetleń zaś na TikToku z kolei 50,5 tysiąca.
Jak widać są materiały, które podobnie radzą sobie na różnych platformach, a są takie, które mają wyniki bardzo rozbieżne. Wniosek prosty: trzeba nagrywać dużo filmów i wrzucać je na różnych platformach. Coś co słabo performuje na YT może dobrze performować na TikToku albo Instagramie. I na odwrót.
Na przykład teraz, w przerwie w pisaniu tego artykułu, wrzuciłem na YT najnowszy shorts. I na ten moment po 40 minutach od premiery jest najlepszym z ostatnich 10 opublikowanych przeze mnie filmów.
Po drugie, wraz z liczbą nagranych filmów poprawia się warsztat. Byłem szczególnie dumny z fajnych zapętleń, które nauczyłem się robić. Do dziś staram się korzystać z tej sztuczki, bo wiem, że część ludzi na to czeka. A ja staram się ich oczekiwań nie zawodzić.
Poza tym z czasem też coraz łatwiej przychodzi obrabianie kolejnych materiałów, gdy sobie człowiek wypracuje pewne techniki wykonywania tych samych, powtarzalnych zadań. I choć ilość czasu spędzonego łącznie nad produkcją rośnie, to każdy kolejny film nagrywamy i produkujemy mniejszym nakładem pracy i czasu.
Po trzecie, każdy opublikowany film to szansa na komentarze widzów. A komentarze są świetnym punktem wyjścia do kolejnych filmów. I to też się tak zapętla, robi się taka pętla pozytywnego sprzężenia zwrotnego. Im więcej filmów, tym więcej pomysłów na kolejne filmy. Komentarze zawierają pytania i uwagi, na które czasem warto odpowiedzieć w formie kolejnego filmu (co pozwoli pewną myśl przekazać większej liczbie ludzi, niż tylko autorowi pytania i innym, którzy to pytanie w komentarzu przeczytają).
Dochodzi tu jednak do pewnego rodzaju synergii, bo te tematy zasilają później moje pomysły na książkę, artykuły, szkolenia, materiały do newslettera i tak dalej i tak dalej.
Ktoś podobno kiedyś powiedział, że jeśli przez rok publikujesz codziennie jeden film, to nie będziesz musiał (musiała) się martwić o pieniądze. Chcę tę teorię przetestować w praktyce. W najgorszym razie będę miał jakiś milion dodatkowych odsłon na kanale. To też nie jest pozbawione wartości.
Na dziś mam za sobą 13 materiałów i jestem przekonany, że dalej nie będzie gorzej.
Wpisy powiązane tematycznie:2 komentarze do artykułu “366 filmów w 366 dni”
Pozostaw komentarz
Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy! Komentarze służą do wyrażania opinii na temat opublikowanego tekstu, albo zadawania pytań jego dotyczących. Nie służą do reklamowania własnych stron ani zadawania pytań nie związanych z tematem wpisu. Jeśli masz pytanie, zadaj je na forum o zarabianiu na blogach albo napisz do mnie e-maila.
Twoje filmy są świetne.
Skoro o przynosi efekty, to warto spróbować.