16
01
10

Po co istnieje Twój blog?

Jest sobie taki jeden program partnerski, w którym uczestniczę od kilku lat. Jednym z ficzerów tego programu jest forum dyskusyjne dla partnerów, a na nim dział „ocena naszych działań”. Co i rusz partnerzy podrzucają odnośniki do swoich świetnych stronek, które w ich mniemaniu mają im zarobić gaziliony złotych.

A ja zawsze zastanawiam się, jaki jest ich cel istnienia. I często to pytanie zadaję na tamtym forum wątkotwórcom.

Z punktu widzenia autora zarabiającego bloga, istnieje on po to, by zarabiać pieniądze. To chyba oczywiste. Nie możemy jednak zapominać, że nawet najlepszy zarabiający blog bez czytelników nie zarobi zupełnie nic! Trzeba więc sobie czasem zadać pytanie: po co czytelnik miałby wejść na mojego bloga? Jaką będzie miał z tego korzyść?

Dziś, rozmawiając z jednym z moich przyjaciół, sprawdziłem w oparciu o listopadowe statystyki, że jeden czytelnik mojego bloga wart jest dla mnie dwa grosze. Tyle zarabiam średnio za każdą wizytę na moich zarabiających blogach. Z wyjątkiem sprzedaży linków czy punktów w systemach wymiany linków (np. TNX), nie da się zarabiać, nie mając czytelników. Mimo, że kiedyś prowokacyjnie rzuciłem tu na blogu hasło, że blogi piszemy dla siebie, nie dla czytelników, nie możemy nigdy o nich zapominać!

Teraz proszę się skupić, bo będą ważne informacje. Wydrukujcie sobie, albo przynajmniej dodajcie ten wpis do ulubionych i zajrzyjcie na tę listę przed zakładaniem kolejnego bloga.

  1. Nikogo nie interesują informacje o Twoim życiu. Poza bliskimi znajomymi i rodziną. Na nich nie zarobisz, zresztą byłoby to nieeleganckie, prawda?
  2. Wrzucanie na bloga tego samego, co już gdzieś jest, nie ma sensu. Ludzie łatwiej znajdą to tam, skąd Ty to ukradniesz / weźmiesz / zaczerpniesz / zacytujesz.
  3. Wrzucanie na bloga informacji o nowościach z branży, też nie ma sensu. Pewnie jest już gdzieś branżowy agregator newsów.
  4. Publikowanie darmowych wersji płatnych ebooków dostępnych do kupienia w popularnym wydawnictwie nie ma sensu. Robili to przed Tobą inni i nie zarobili nic.
  5. Podrzucanie linków do różnych programów partnerskich, w nadziei na zdobycie aktywnych partnerów z drugiego poziomu, nie ma sensu.
  6. A już głupotą do kwadratu jest zakładanie tylko w tym celu nowego bloga o świetnych metodach na zarobienie w internecie. Nie weźmie Cię poważnie nikt, jeśli upstrzysz go tylko migającymi bannerami różnych PP.
  7. Przepisywanie na bloga informacji z branży z Twoim komentarzem też nie da czytelnikom nic wartościowego, chyba że jesteś zajebiście ważnym gościem w tejże branży.

Moja metoda na zarabianie na blogach jest bardzo prosta. Po prostu piszę artykuły o tym, na czym się choć trochę znam. Dopakowuję je słowami kluczowymi, linkuję ze swoich blogów, dzięki optymalizacji samych blogów ściągam na te wpisy czytelników. I coś im podsuwam do kupienia, albo reklamy do kliknięcia. Piszę wpisy na konkretne hasło lub frazę, tylko po to, by móc ją podlinkować. Albo by móc pojawić się w wynikach wyszukiwania. Szlifuję wpis, żeby był w SERPach jak najwyżej. Optymalizuję najlepsze wpisy, promuję najbardziej dochodowe blogi. Wkładam w to zero serca, opieram działania na chłodnej kalkulacji, albo szalonym zgadywaniu, na czym może udać się zarobić. Sprawdzam, czego szukają czytelnicy i daję im coś na ten temat. Niekoniecznie to, czego szukają. Coś. Byle tylko wpadli do mnie, a co będzie potem, nie ma znaczenia. Każda wizyta to 2 grosze. Reklamy wpakowuję tak, żeby waliły po oczach. Niech klikają! Albo spadają! Ale jak spadają, to może przez linki partnerskie! A nuż widelec coś kupią?

Chyba czas najwyższy przemyśleć strategię mojego blogowania.

Czy to wszystko przez to, że mi ktoś dziś w twarz rzucił, że mój blog (akurat nie ten, ale to nieistotne) staje się nudny, bo pasja ustąpiła miejsca komercji?

Ale, do diaska, przecież ta metoda działa? A jeśli coś jest głupie i działa, to nie jest głupie!

Autor:Krzysztof Lis | Tagi:
Wpisy powiązane tematycznie:

22 komentarze do artykułu “Po co istnieje Twój blog?”

  1. Na sporą szczerość się zebrałeś.

    Może i warto być materialistą, ale ja wolę pisać o swojej pasji sercem niż SERPami, anchorami i innymi SEO.

  2. Moim zdaniem Krzysiek ma rację.

    Jeśli chce się zarobić na blogu nie można podchodzić do niego jak do internetowego pamiętniczka.

    Światem rządzi komercja, więc czemu tej komercji nie wprowadzić na blogi skoro można w ten sposób zarobić?

    Ja już od miesiąca podchodzę do blogowania właśnie tak jak Krzysiek. Udało mi się przez ten miesiąc zwiększyć zarobki, nie powiem o ile dokładnie, ale jest to dosyć znaczny wzrost.

  3. Niestety musze sie niezgodzic w kilku kwestiach:

    1. Zycie prywatne moze byc ciekawe. Dowod: http://sznik.jogger.pl (chociaz ostatnio nieaktualizowany), czy nawet moj blog przez pierwsze 4 lata.
    2. Kopiowanie tresci ma sens, niestety. Dowod: eioba, wykop, maxior, milanos.
    3. Tez ma sens. Dowod: antyweb, czyli przepisywanie zywcem newsow z techcruncha w 90% przypadkow i nazywanie tego „swoim spojrzeniem na internet” – lol.
    4. Jakis sens by to mialo, o ile by bylo legalne. Sposob: upload.com, ktorego sam uzywales. Z niecierpliwoscia czekam na wpis o efektach i doswiadczeniach z tym zwiazanych 😉
    6. Akurat nie znam drugiego sensownego bloga o zarabianiu w necie, aczkolwiek planuje na dniach swoj odpalic, bo mam sporo do powiedzenia spolecznosci 😉
    7. Patrz punkt 3. przy czym nie trzeba nawet pisac odkrywczo, ani poprawnie jezykowo, co widac na wskazanym przykladzie.

    Co do dalszego wywodu: z jednej strony masz racje, ale z drugiej piszac pod kase nie zyskasz tylu stalych czytelnikow. A trzeba tez pamietac, ze istotna jest renoma (wtedy inni linkuja Twoje nowe serwisy, dostajesz oferty wspolpracy i pracy) i jakosc (zostaniesz wykopany i takie tam). Na moj gust wiec trzeba to polaczyc.
    Rozwazalem na przyklad robienie obcojezycznych wersji przy uzyciu wskazanego przez Ciebie caffeinated content, ale jednak jest to zbyt kulawe tlumaczenie, by liczyc na szacunek. A szanowac czytelnikow trzeba, wiec choc rynek anglojezyczny daje duzo wiecej, to lepiej sobie nie psuc opinii dziadostwem.

    Oczywiscie to moja opinia na teraz, gdy zarabiam duuuuuzo mniej niz Ty na blogowaniu, wiec mozliwe, ze zrewiduje ten poglad z czasem 🙂

  4. Co do punktu pierwszego to też mam zastrzeżenia. Twoje życie może nikogo nie interesować, ponieważ życie większości ludzi dla innych wydaje się nudne. Jednak można pisać pewnego rodzaju powieść stylizowaną na blog. Tzn. Udajesz np.policjanta i opisujesz niby swoje życie. Wszyscy myślą, że to co piszesz wydarzyło się w realnym życiu, a tak naprawdę ty to wszystko wymyśliłeś. Praktycznie nie potrzebujesz specjalistycznej wiedzy, ani talentu pisarskiego.

  5. Często tu zaglądam i jak widać stałem się niewolnikiem tegoż bloga, więc dodam coś od siebie. Masz świetny blog, fajnie się go czyta. Tylko szkoda, że robisz niezbyt często wpisy, chociaż muszę przyznać, że są obszerne. Co do reklam wydaję mi się, że ludzie rzadko w nie klikają z powodu wwalania się ich na główną stronę, mało reklam otwiera się w nowej karcie przeglądarki. Przynajmniej takie jest moje zdanie na ten temat, bynajmniej ja staram się klikać w reklamy stron które przynoszą mi jakieś przydatne informacje lub chociażby z sentymentu do strony. Jednak nie mogę się zgodzić z tym, że blogi są robione tylko dla zarabiania pieniędzy, ponieważ jest dużo ciekawych blogów na których nie ma ani jednej reklamy a są stale aktualizowane.

    Pozdrawiam

  6. Ktoś kiedyś powiedział, że z zarabianiem w internecie jest jak z rzucaniem łajnem o ścianę, rzucasz i patrzysz co spada, a co zostaje. Potem jedynie zmieniasz szuflę na większą.

  7. Niezle, Lukaszu 😀

  8. Szacun, szacun.

    Jesteś jedynym bloggerem, który jednocześnie traktuje blogowanie, jako pracę, a nie biznes i którego to bloga regularnie czytam. Szacunek Ci za to, bo niewielu jest bloggerów myślących o blogu, jako pracy i zarabianiu na nim.

    Mówię tu o prawdziwym zarabianiu, a nie kilkudziesięciu, do kilkuset złotych miesięcznie.

    Poza tym, jako jeden z nielicznym bloggerów NIE nabijasz ludzi w butelkę, bo zarabiasz na blogu nie związanym w żaden sposób z zarabianiem przez Internet (a większość ludzi nie potrafi zarabiać w żadnym innym temacie). Gdybyś nie mówił, że zarabiasz na tamtym blogu, prawdopodobnie nikt by się tego nie dowiedział.

    Aż się czasem zastanawiam, ile byś zarabiał, gdybyś z tą wiedzą, umiejętnościami i zasobami, które masz, zaczął myśleć o biznesie w Internecie, a nie pracy w Internecie.

    Pozdrawiam

    PS. Jaki serwer byś polecił pod bloga? Mi się właśnie skończył transfer i teraz by się przydał taki min. 50gb transferu/miesiąc. Pomimo, że mam już upatrzoną jedną firmę hostingową, to ciekawi mnie Twoje zdanie.

  9. zarabiasz na blogu nie związanym w żaden sposób z zarabianiem przez Internet (a większość ludzi nie potrafi zarabiać w żadnym innym temacie)

    Raczej odwrotnie.

  10. Chris Trynkiewicz – napisałeś m.in że kopiowanie treści ma sens i podałeś przykłady typu wykop, no i fajnie tylko jeszcze fajnej było by gdybyś to ty miał jakiś zysk z tego a nie właściciele wykopu.

    Krzysztofie – planujesz może uczestniczyć w jakiejś konferencji na temat zarabiania na blogach w najbliższym czasie?

  11. Ja też nie zgodzę się z kilkoma przykładami.
    zupełnie do tego co napisałeś nie pasuje fenomen blogów szafiarskich. Na przykład blog http://www.bagladyshopblogspot.com ma mnóstwo wejść, właścicielka pewnie z reklam ma jakiś przyzwoity dochód,choćby z adtaily, a bierze też udział w innych kampaniach. A dziewczyna tylko wrzuca swoje zdjęcia w różnych strojach. Tak samo inne szafiarki – czyli jakiś element życia prywatnego może być ciekawy.

  12. Szacun za jasne postawienie sprawy – blog ma za zadanie zarabiać. Muszę powiedzieć, że to raczej amerykańska postawa, a nie polska. Jeżeli się coś robi to trzeba zrobić jak najlepiej się da. Zresztą Krzysiek konsekwentnie podąża ścieżką profesjonalisty – buduje swoją markę, jest liderem w obszarze którym się porusza, no i czerpie z tego profity.
    Oczywiście są blogi, które są odpowiedzią na potrzebę uzewnętrznienia się, ale one raczej kasy nie przynoszą – nie taki ich cel.

  13. @Chris: życie prywatne może być ciekawe, ale lepiej nie zakładać, że będzie. Początkujący bloger nie powinien wychodzić z założenia, że jego własne życie zainteresuje kogokolwiek poza jego bliskimi. Blogów są już przecież miliony, czemu akurat konkretny internauta miałby zajrzeć właśnie na jego blog?

    Kopiowanie treści ma sens w przypadku witryn z dużym autorytetem. Nie w przypadku startujących od zera blogów. Tak samo, gdy się do tych treści dokłada własny komentarz.

    Co do łączenia obu podejść masz rację. Mnie to nie wychodzi za bardzo, niestety…

    @Piotr: nikt tu bynajmniej nie twierdzi, że wszystkie blogi są pisane dla pieniędzy.

    @Łukasz: im dłużej w tym siedzę, tym bardziej jestem skłonny przyznać Ci rację…

    @Mateusz, Chris: prawda jest taka, że na tym konkretnie blogu zarabiam niewiele. Moje główne źródło dochodów to AdSense, którego tu nie stosuję bo tu i tak nikt w reklamy nie klikał.

    @Mateusz: nie jestem Ci w stanie polecić żadnego dobrego hostingu. Mam kilka kont u różnych providerów, ale są to tylko tanie konta, z których żadne nie ma limitu 50 GB/m-c.

    @jkl: staram się na tego typu imprezy jeździć gdy tylko mam okazję. 🙂

    @mirabelka: fenomenu blogów szafiarek nie pojmuję… Nie wiem jednak, na ile jest to kwestia dzielenia się z czytelnikami własną prywatnością, a na ile kwestiami merytorycznymi.

  14. @Mateusz: Mateusz ja ci mogę polecić z własnego doświadczenia http://www.linuxpl.com/?pp=565 (proszę o rejestracjie z refa). Mam tam kilka blogów oraz jedno forum i trzyma się nieźle. Posiadam pakiet drugi wykorzystuje 40gb/ms. Co do supportu to jest prawie cały czas online przez online chat. Mam nadzieje, że Krzysiek nie usunie refa 😉

    Co do samego wpisu z blogami prywatnymi się nie zgodzę. Z tymi szafiarkami to prawda, zauważyłem, że generują one dość spory ruch, a ludzie są zainteresowani nowo powstałymi tego typu blogami.

  15. @Zelu: z hostingu w linuxpl też w sumie jestem zadowolony, więc nie usunę refa. 🙂

  16. Najlepsze co tam jest to cena oraz support. Podoba mi sie podejście do klienta. gdyby jeszcze pingi były w granicach 30 a nie 60 to byłby to ideał.

  17. Ja bym do tej listy dodał jeszcze jeden punkt: im dalej z tematyką od marketingu, komputerów i internetu tym lepiej – w tych branżach ludzie wiedzą jak wyglądają reklamy i je umieją omijać. Cała reszta jest o wiele bardziej skłonna do klikania, rejestrowania się i kupowania.

    Co zaś się tyczy hostingu – ja osobiście używam i polecam prohost.pl.

  18. Długo po publikacji ale przyczytałem sobie ten tekst Twój Krzysztofie, mówiąc szczerze mnie zaskoczyłeś i osobiście bardzo niepodoba mi się takie podejście do zarabiania pieniędzy. Powiedz mi jak długo prowadzisz już swoje blogi? Powiedz mi czy jesteś zadowolony z zarobków, jakie osiągają?

    Prowadzisz blogi żeby zarabiać, czyli wnioskuję, że z zarabiania na blogach uczyniłeś swoje hobby, czy przynajmniej obiekt zainteresowań? Czy po prostu traktujesz to jako ciężką pracę?

    Odpowiedzi na moje pytania wydają mi się kluczowe do zrozumienia Twojego postępowania i jego sensu. Bo w tej chwili ja niestety nie rozumiem i nie traktuję tego tekstu jako próby prowokacji. Mam natomiast wrażenie, że odkąd blogosfera przeżywa w sobie pewne ożywienie stałeś się zupełnie inną osobą. Nie jesteś tym samym blogerem, którego znałem jeszcze 6 miesięcy temu. Zwrot o 180 stopni? Mam wrażenie, że spore wrażenie wywiera na Tobie kominek i próbujesz powtarzać pewne zachowania, nie wiem czy świadomie czy trochę mniej, ale…

    Chętnie podyskutuję jeszcze 😉

  19. @gniotek: blogi prowadzę od jesieni 2005 roku. Z zarobków na takim poziomie, jak ostatnio, jestem zadowolony — jasne, że tak. Bo zarobki za ostatni miesiąc są fajne, chciałbym oglądać je częściej. Zwłaszcza, jeśli zestawię je z porównywalnymi zarobkami z etatu — tylko że na to blogowanie poświęcam powiedzmy 50 godzin miesięcznie(*), czyli mniej, niż w tygodniu spędzam na etacie (wliczając dojazdy).

    Mam od paru miesięcy coś w rodzaju kryzysu, bo choć pracuję nad tym, by zarabiać więcej, efektów mojej pracy nie widać. Chyba trzy miesiące pod rząd pisałem po 50 wpisów, w tym po kilka wpisów na blogi, które mają nieco ponad tysiąc wizyt miesięcznie. Powoli tracę wiarę, że to ma sens. I mam wrażenie, że muszę poważnie przemyśleć moją strategię blogowania.

    Piszę głównie o rzeczach, na których się znam, lub o takich, które mnie interesują. Od 4 lat piszę bloga o moim samochodzie, który bardzo lubię, ale powoli tracę zapał do pisania, bo odwiedza go ok. 1 000 osób miesięcznie. Nie ma odwiedzających, nie ma pieniędzy. Szkoda mojego czasu.

    Miałeś okazję poznać mnie na żywo, więc na pewno zauważyłeś, że uwielbiam się wymądrzać. Mogę to robić godzinami. Byłbym doskonałym wykładowcą! No i takie uzewnętrznianie się na blogach w pewnym sensie pozwala mi się spełniać pod tym względem. Są też jednak inne rzeczy, które lubię robić bardziej, niż blogować — zwłaszcza na takim poziomie miesięcznej wydajności, gdy muszę wymyślać tematy dla nowych wpisów co czasem przychodzi mi z trudem. Do pewnego momentu jest to frajda, później zaczyna być to praca. Dająca nieco satysfakcji, ale wciąż praca. A ja nie chcę pracować. 😉

    Chyba powoli nadchodzi pora zrobić porządek z blogami i zająć się tylko tymi, które zarabiają jakieś dające się zauważyć pieniądze. Dziś nie są już te czasy co w 2006 roku, gdy zaczynałem. Mam większy apetyt i marny dolar miesięcznie mnie nie satysfakcjonuje. Zresztą internet (web mam na myśli) nie jest ten sam, co wtedy, zainteresowania ludzi też się zmieniają, i coraz mniej da się zarobić na tym, co lubię.

    Tak więc zobaczymy, co przyniosą zbliżające się miesiące. Może nagle coś mnie olśni i wymyślę, co dalej począć.

    A kominek rzeczywiście jest moim idolem, trafne spostrzeżenie. Muszę się z tym bardziej maskować. 😉

    (*) Te 50 godzin miesięcznie to przy założeniu, że piszę 50 wpisów w miesiącu (w styczniu było akurat niewiele ponad 30) i że każdy zajmuje mi godzinę, co też jest przesadzone.

  20. Nooo Krzysztofie 😉 Mówiąc szczerze rozwiałeś wiele z moich podejrzeń, a niektóre potwierdziłeś. Co mi się najbardziej podoba to wreszcie pomysł na przemyślenie strategii i dalszych kroków, bo jednak w sieci wydaje mi się, że planowanie i kurczowe trzymanie się planu to podstawa do czegoś konkretnego (również konkretnych zarobków).

    Obserwuję Twoje poczynania od dawna i czasem zdarza mi się przejrzeć blogi i do tej pory nie wiedziałem dokąd zmierzasz, ba! nawet nie miałem najmniejszego pojęcia, najgłupszego pomysłu. Teraz już wiem, że nie tylko ja tego nie wiedziałem 😉

    Fajnie jest uczyć się na czyichś błędach i widzieć je przed możliwością ich popełnienia – za co zresztą bardzo Ci dziękuję. I przede wszystkim powodzenia i jeszcze więcej rozsądku życzę i mam nadzieję, że nowa droga będzie strzałem w dziesiątkę!

    I nie oszukujmy się, blogosfera jest jeszcze malutka… tylko czy to MY musimy ją teraz rozwijać? Czy może spokojnie przeczekamy aż zrobią to koncerny czy tam większe firemki?

    I wszystko 😉

  21. @gniotek: nie jest tak, że nie miałem zupełnie żadnej strategii. Po prostu ta strategia, która działała powiedzmy do końca 2008 roku ostatnio przestała mi przynosić efekty. Wcześniej wystarczyło założyć bloga, pisać, wstawić reklamy, zoptymalizować szablon bloga, i zarabiać pieniądze.

    Potem albo to przestało wystarczać, albo ja przestałem mieć szczęście, albo próbowałem nieodpowiednich nisz.

    No ale z błędów też trzeba wyciągnąć wnioski. Moja robota szczęśliwie nie pójdzie na marne, zawsze blogi na unikalne zaplecze się przydadzą. 😉

    Co do blogosfery, myślę, że warto powoli zajmować nisze, w których czujemy się najlepiej i w których widzimy się za kilka lat.

  22. Zgadzam się co do zajmowania nisz, chociaż to zajęcie coraz bardziej czasochłonne, przynajmniej dla mnie – osoby, która upiera się, żeby wszystko robić na glanc.

    Jeżeli chodzi o zmianę strategii myślę, że ciągle trzeba to analizować i sprawdzać i mam nadzieję, że następne kroki będą już trafione w dziesiątkę i dochodowe.

    No i jeszcze wrócę do tych nisz. Bo tak naprawdę żadna nie będzie stale lokowała się w identycznym przedziale dochodowym przez długi okres czasu. Dlatego ważna jest elastyczność. Trendy się zmieniają – jak w każdej branży. W sieci wydaje mi się, że mimo wszystko jest to odczuwalne najbardziej. A że globalizacja idzie te sprawy to i nisze zaczynają być na to podatne. Ewolucja – powiedziałaby moja stara znajoma 😉

Pozostaw komentarz

Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy! Komentarze służą do wyrażania opinii na temat opublikowanego tekstu, albo zadawania pytań jego dotyczących. Nie służą do reklamowania własnych stron ani zadawania pytań nie związanych z tematem wpisu. Jeśli masz pytanie, zadaj je na forum o zarabianiu na blogach albo napisz do mnie e-maila.

XHTML - możesz użyć tagów:<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Jak zarabiam?

Na moich blogach i witrynach zarabiam między innymi sposobami podanymi poniżej.