Wpisy oznaczone tagiem programy partnerskie

Programy partnerskie to taka forma reklamy internetowej, w której dostajesz wynagrodzenie za zakupy dokonane przez poleconego klienta w reklamowanym sklepie. Wysokość prowizji za polecenie klienta może sięgać nawet kilkudziesięciu procent wartości produktu. Nic więc dziwnego, że bywają wykorzystywane do spieniężania ruchu także na blogach. Jest to szczególnie atrakcyjne, gdy promowany przez program partnerski produkt będzie interesować Twoich czytelników.

Poniżej znajdziesz artykuły na temat programów partnerskich właśnie — zarówno pojedynczych PP, jak i ogólnych aspektów ich promowania.

05
02
07

Tematyka bloga (witryny)

Jeżeli chcesz zacząć zarabianie w internecie i zdecydowałeś (zdecydowałaś) się na stworzenie tematycznej witryny WWW albo merytorycznego bloga, być może staniesz przed wyborem o czym pisać na swojej stronie.

Komfortowa jest sytuacja, gdy wiesz o czym chcesz pisać, na przykład masz jakieś zainteresowania, o których chciałbyś pisać na blogu (stronie) albo masz widzę i umiejętności na jakiś temat i chciałbyś się nimi podzielić. Ale jak się zastanowić, wcale nie musi być to najlepsza sytuacja.

Dlaczego? Mając tematykę strony musisz dopasować do niej metodę zarabiania pieniędzy. Nie zawsze jest to możliwe.
W przypadku programów partnerskich jesteś ograniczony do tego, jakie PP są w internecie. Musisz przejrzeć katalog programów partnerskich by zobaczyć czy znajdziesz coś, co choć trochę pasuje tematycznie do Twojej strony.
W przypadku reklam kontekstowych sprawa wygląda lepiej – teoretycznie powinny się one dopasowywać do treści strony. Szansa, że się dopasują i że faktycznie zainteresują gości Twojej strony jest większa, bo więcej jest reklamodawców w AdSense niż programów partnerskich. Ale im mniej tych reklamodawców, tym mniejsza między nimi konkurencja i…tym mniej zarobisz na reklamie.

Dlaczego tak jest? Gdy ograniczone jest miejsce do wyświetlania reklam na dane hasła, reklamodawcy muszą ze sobą konkurować, dając wyższą stawkę CPC (koszt za jedno kliknięcie). Zatem jeśli masz wybór, lepiej celować w tematykę z większą liczbą reklamodawców.

No właśnie. Jeśli masz wybór… Tu trafiamy w (zdawałoby się) mniej komfortową sytuację, gdy nie masz pomysłu o czym mógłbyś pisać stronę a chcesz na niej zarabiać. W takiej sytuacji musisz zrobić rozpoznanie w internecie, by ocenić, na czym można zarabiać najlepiej.

Przejrzyj więc katalog programów partnerskich, by znaleźć taki, który jest Ci najbliższy w sensie tematycznym. Jeśli jesteś umysłem ścisłym raczej nie będziesz się nadawać do pisania strony o poezji i tak dalej. Bierz to pod uwagę. Przejrzyj tematy, na których się znasz w wyszukiwarce Google. Oceń, czy jest duża liczba reklamodawców.

Aha, nie warto pchać się w tematy już „pozajmowane”. Startując od zera będzie Ci bardzo trudno się przebić by pojawiać się w wynikach wyszukiwania. Z tego względu nie zawsze trzeba wybierać tematykę, gdzie wynagrodzenie w programie partnerskim jest największe. Z tego względu dwa akapity wyżej napisałem, byś szukał, gdzie można zarobić najlepiej.

Nie warto również pisać o czymś, o czym nie masz wielkiego pojęcia. To pułapka, która skończy się dla Ciebie kosztami (stracony czas, ewentualnie domena i serwer jeśli zdecydujesz się postawić swój blog (witrynę) u siebie) i kiepskim humorem gdy na stronę nikt nie będzie wchodzić a Ty nie będziesz mieć nic ciekawego do napisania. Pamiętaj, że kluczem do sukcesu są ciekawe treści umieszczane na stronie regularnie, tylko to zapewni Ci stały strumień nowych gości i powroty gości, którzy już raz Cię odwiedzili.

W ramach podsumowania, gdy:
– nie masz tematyki swojej strony – wybierz taką, na której można zarobić i która jest Ci względnie bliska,
– tematykę masz – dopasuj program partnerski lub zmień nieco tematykę strony na pokrewną, na której można lepiej zarobić.

2 komentarze Autor:Krzysztof Lis | Tagi: , , ,

02
02
07

Wiarygodność w programie partnerskim

Różnica między programem partnerskim z prawdziwego zdarzenia a zwykłymi reklamami jest taka, że to do Ciebie należy przekonanie potencjalnego klienta do kliknięcia i zakupu.

Jeśli gość zorientuje się, że podany przez Ciebie link jest linkiem partnerskim, tzn. że otrzymasz prowizję za jego zakup, może włączyć mu się wzmożona ostrożność. Może on zacząć się zastanawiać, czy polecasz dany produkt czy usługę tylko dlatego, że jest ona faktycznie wartościowa, czy może też dlatego, że dostaniesz za to wynagrodzenie.

Z tego względu podstawowym celem, który musisz osiągnąć w przypadku promowania czegokolwiek przez program partnerski jest wiarygodność!

Jak tę wiarygodność uzyskać? Sprawa nie jest prosta, zwłaszcza gdy opierasz się na materiałach dostarczonych przez firmę, którą promujesz, gdy nie miałeś okazji przetestować produktu. Zazwyczaj nie masz takiej okazji, bo przecież nikt nie chce zaczynać zarabiania od wydatku. No ale jeśli masz taką możliwość, by kupić produkt lub usługę, którą chcesz reklamować, gorąco Ci to polecam. Poznasz zakup znacznie dokładniej niż opisane jest to w materiałach reklamowych i dzięki temu będziesz mógł znacznie dokładniej go opisać.

Najprostszą „sztuczką”, której używam do celu uzyskania wiarygodności jest przedstawienie zarówno ZALET jak i WAD produktu. Trzeba zrobić to w taki sposób, by klient nie uważał, że te wady dyskwalifikują produkt. Z drugiej strony nie wolno Ci zupełnie wad pomijać i ukrywać, z dwóch powodów:
– niektóre dobre firmy internetowe oferują gwarancję zwrotu pieniędzy w przypadku niezadowolenia klienta — gdy zażyczy on sobie zwrot pieniędzy, Tobie zostanie cofnięta prowizja,
– większość dobrych programów partnerskich ustala okres ważności linka partnerskiego, tzn. gdy klient kliknie w dniu X a zamówienie zrobi w dniu X+30, również dostaniesz prowizję (te 30 zależą oczywiście od regulaminu) — gdy klient będzie zadowolony z pierwszego zakupu, zwiększą się jego szanse, że dokona go ponownie.
Do czego zmierzam? Uprzedzając o wadach zapewniasz, że klient nie będzie z zakupu rozczarowany, bo przecież wiedział o tym, co może go rozczarować, nim kupił.

Tu być może część z czytelników mojego bloga zastanowi się, czy warto być fair w stosunku do klienta w przypadku, gdy może to spowodować (i pewnie spowoduje) zmniejszenie dochodów (uprzedzony o wadach gość być może wcale nie kupi)?
Moim zdaniem warto. Z dwóch powodów wymienionych powyżej. No i jest jeszcze trzeci — część klientów nie zauważy różnicy między Tobą a sprzedawcą produktu, tzn. gdy im się on nie spodoba będą z pretensjami pisać do Ciebie, o ile podasz na stronie dane kontaktowe. 😉

Skoro już piszę o danych kontaktowych, warto byś podał je u siebie na stronie. To też buduje wiarygodność. Na przykładzie: czy zamówisz część do swojego samochodu w sklepie internetowym, który podaje pełne swoje dane (zwykły adres, numer telefonu stacjonarnego), czy w tym, który poda jedynie numer komórki i adres emailowy?
Jeśli nie będziesz utrudniać potencjalnym klientom kontaktu z Tobą i nie będziesz się ukrywać jako autor strony, prędzej uwierzą, że polecasz im dany produkt bo faktycznie uważasz go za wartościowy. Nawet jeśli tak nie jest. 😉

Pisałem o tym, że warto kupić produkt. Nie tylko dlatego, że możesz dzięki temu wspomnieć o jego wadach i zaletach, których sprzedawca Tobie nie poda z jakichś przyczyn. Jest też inna, bardziej przyziemna przyczyna, dla których warto kupować produkty przez siebie polecane. Przykładowo Złote Myśli udostępniają jedynie tzw. „okładkę 3D”, która wygląda tak jak pokazałem to w artykule „Warto przeczytać: “Blogi od A… do sławy i pieniędzy””. Wielu klientów tego wydawnictwa kupuje jednak wersje papierowe (są to np. ludzie starszej daty ale też wielu takich jak ja, którym zwyczajnie wygodniej się czyta książkę papierową choćby w autobusie niż elektroniczną). Czy taki klient zainteresuje się Twoją reklamą gdy zobaczy okładkę 3D czy raczej wtedy, gdy pokażesz mu zdjęcie leżącej na stole papierowej książki? To zdjęcie zrobisz sam, mając w ręku książkę. 🙂

Jeśli znasz inne dobre sposoby na poprawę (budowanie) wiarygodności, skomentuj proszę mój artykuł. Chętnie się douczę. 🙂

Artykuł jest dostępny do darmowego przedruku w serwisie Artelis.pl.

2 komentarze Autor:Krzysztof Lis | Tagi: ,

01
02
07

Tajemnica Programów Partnerskich

autorem artykułu jest Tomek Urban

Tajemnica Programów Partnerskich

Praca w programach partnerskich, nie jest prosta, nie ma od razu gór pieniędzy, wymaga przede wszystkim cierpliwości, pracowitości i kreatywności. Pierwsze moje miesiące były bardzo specyficzne, niecierpliwość, codzienne sprawdzanie statystyk, walczenie o każde wejście na stronę. No i najlepsze – pierwsze prowizje!

Po kilku miesiącach pracy, przywykłem do tego, że codziennie dostaje jakąś prowizje, codziennie kilka złotych do przodu. Na początku nie jest to wiele, ale jest w tym coś specyficznego, mogę to traktować jak własny prywatny mini BIZNES i czuć się jak młody przedsiębiorca! Który ma wiele pracowników, bardzo tanich, harujących 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu w postaci stron internetowych. Coś pięknego 🙂

Czasem wśród znajomych wygadam się, że dorabiam sobie na internecie, trochę pieniędzy, pytają mnie wtedy:
– Jak to robisz, na czym ta zarabianie polega?
A ja im odpowiadam:
– Teraz np. prawdopobnie zarobiłem kilka złotych leżąc na zielonej trawie patrząc w chmury i popijając piwo, właśnie tak to robię!

Cała tajemnica polega na tym, że pracują na mnie strony internetowe, skrypty – nic poza tym. Wystarczy je raz zrobić, umieścić w internecie i od czasu do czasu doglądać. Wystarczy je zatrudnić.

Oczekiwanie…

Najważniejsza w tej pracy jest wytrwałość. Robiąc stronę pod program partnerski wiem, że jak dobrze pójdzie będę miał z niej po 10 gr. dziennie przez najbliższe kilka lat, a jak pójdzie jeszcze lepiej może przyjdzie złotówka dziennie.

Różni się ten zarobek znacznie od innej pracy do której jesteśmy przyzwyczajeni. Jesteśmy przyzwyczajeni do trybu działania praca – wynagrodzenie. W programach partnerskich pieniędzy prawie nigdy nie widać od razu po pracy. Wyraźnie oddziela się nam praca od zarabiania pieniędzy.

Pracuję wtedy gdy tworzę system (zakładam stronę, zlecam reklamę, piszę artykuł), a zarabiam wtedy gdy to już działa, a ja wypoczywam. Czasem dzieje się to nawet po kilku miesiącach po wykonanej pracy.

Niby to proste, ale jednak u wielu osób obserwuję po pierwszym zainteresowaniu się PP szybką rezygnacje. Najprawdopodobniej dzieje się to właśnie z tego powodu… iż efektów pracy nie widać natychmiast po jej wykonaniu. Podczas gdy w programach partnerskich o to właśnie o to chodzi, w tym cały ich urok.

Pierwsze prowizje

Na pierwszą prowizję czekałem ponad dwa miesiące odkąd zrobiłem pierwszą stronę pod PP. Przyznaję, że miałem wtedy silną motywację do szukania innego zarobku niż praca na etacie. Ja młody indywidualista byłem po pierwszych moich doświadczeniach w tym temacie. I paradoksalnie zawdzięczając nabranej niechęci do etatu, te BEZOWOCNE dwa miesiące pracy w ramach PP nie zniechęciły mnie do dalszych działań.

Miałem jeszcze drugi powód do kontynuowania dotychczas bez zarobkowych działań w ramach PP. Stwierdziłem, że jak nic z tego nie wyjdzie, nic nie stracę, a jedynie zyskam – nauczę się tworzyć strony www jak i podstaw marketingu internetowego – dodatkowa umiejętność zawsze się może przydać.

Do tej pory pamiętam ten dzień, kiedy wróciłem do domu, zalogowałem się, jak zwykłem to robić od dwóch miesięcy, a tam prawie 50 zł. Nabrałem wtedy takich chęci do pracy, że nie zastanawiając się wiele wykupiłem kolejną domenę i postawiłem drugi już serwis, który już po tygodniu zaczął przynosić pierwsze grosiki, a po roku istnienia daje kilkanaście zł dziennie za sam byt.

Po schodach… przesiadka na windę

Czym się różni chodzenie po schodach od jazdy windą? – chwila zastanowienia. Odpowiedź: tym czym się różnią pierwsze miesiące zarabiania na PP od późniejszych. A oto trzy czynniki które się ku temu przyczyniają:

– z każdą wykonaną pracą w ramach PP, nabywasz doświadczenia które wykorzystujesz w kolejnych działaniach;
– z każdym wykonanym serwisem internetowym budujesz swój wizerunek internetowy, który pomaga w kolejnych działaniach (zarówno w oczach internautów, jak i w skryptach robotów wyszukiwarkowych);
– programy partnerskie oferują coś takiego jak niższe poziomy, wieczną prowizje, przypisanie na stałe klienta do partnera – wszystko to powoli w późniejszych miesiącach działalności w PP zaczyna owocować coraz to większymi zarobkami.

A co dalej?

Gdy uda Ci się zarobić nawet kilka złotych w Programach Partnerskich już potrafisz więcej, niż niejeden nowy właściciel sklepu internetowego, który go założył tylko dlatego, że miał na start pieniądze.

Marketing, umiejętność sprzedaży w internecie czy też realu, jest obecnie jedną z najbardziej pożądanych umiejętności, a tego właśnie uczysz się działając w ramach PP. To coś jak praktyka, na której, przy odrobinie chęci możesz się nieźle wybić.

Przykładowo, ostatnio poznałem pewną – artystkę, przyznam że jest to już kolejna osoba na mojej drodze dysponująca pewnym produktem, która nie potrafi go sprzedać. Jak zwykle nasłuchałem się narzekań… że nikt nie chce kupić itd. I co dalej?

Po kilku minutach zastanowienia i roku doświadczenia w PP, już mam pewna strategię działania. Dochód pasywny, inwestowanie w modzie, czemu nie inwestować w obrazki – niby proste, wręcz banalne? – tylko czemu Ona sama na to nie wpadła?

– Dobra biorę się do roboty 🙂 i powodzenia życzę.


Autor Tomek Urban, właściciel serwisu ebiznes.org.pl – przedsiębiorca w internecie oraz twórca Gazetki Kreatywnej

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

2 komentarze Autor:Krzysztof Lis | Tagi: , , ,

24
01
07

Linki partnerskie – podstawy

W dzisiejszym krótkim poście powiem kilka słów na temat linków partnerskich. Jak się je tworzy, używa i dlaczego jedne są lepsze, niż inne.

Przykład linku partnerskiego na przykładzie księgarni Lideria:

Blogging. Przewodnik
http://www.lideria.pl/sklep/opis?nr=31424&idp=393

Wskazany fragment służy za identyfikator partnera. W innych sytuacjach nazwa tego parametru to np. refid albo zwykłe id. Jeśli ten sam fragment pojawia się w kilku linkach, można być pewnym, że to właśnie identyfikator partnera.

Niektóre programy partnerskie oferują inny sposób budowania linku partnerskiego. Przykładowo Złote Myśli tworzą link poprzez dodanie nie parametru a adresu pliku. Zamiast więc tworzyć link w sposób

http://zlotemysli.pl/?ksiazka=numer­&inneparametry=costam&numerpartnera=takitoataki

linki tworzy się tak:

http://zlotemysli.pl/identyfikatorpartnera.php?ksiazka­=numer&inneparametry=costam

Dzięki temu link dla internauty, który nie zna tego programu partnerskiego wygląda nieszkodliwie i nie pojawia się u niego syndrom „psa ogrodnika”.

Warto ten identyfikator wybrać jakiś nieszkodliwy, zbliżony do pojawiających się na normalnych witrynach, np. opis.php albo main.php a nie wpisując swój nick (np. extrawertyk.php) czy cokolwiek innego (aaaabbccc.php).

O ukrywaniu linków partnerskich wspomnę innym razem.

Jest jeden komentarz | Autor:Krzysztof Lis | Tagi: ,

23
01
07

Syndrom "psa ogrodnika"

Syndrom znany jako „pies ogrodnika” zna większość z nas. Wyjaśnieniem jest „sam nie zje, drugiemu nie da”. W przypadku zarabiających stron internetowych tłumaczyć można to tak: „sam nie zarobi, drugiemu nie da”.

Na początek wniosek z moich przemyśleń (na wypadek, gdyby Ci się nie chciało czytać całego posta). Staraj się, by goście na Twojej stronie nie czuli się wykorzystywani przez Ciebie do zarabiania pieniędzy. Spraw, by znajdowali na niej to, co ich interesuje, a nie tylko to, co interesuje Ciebie — reklamy.

Dlaczego? Są ludzie, którzy nie lubią dawać nikomu zarobić. Bo tak. Widząc reklamę kontekstową wolą ręcznie przepisać adres niż kliknąć. Nieważne, że sami kompletnie NIC na tym nie tracą i że sami też NIC w ten sposób zarobić nie mogą, bo np. nie mają własnej witryny www. To po prostu taka mentalność.

Są ludzie, którzy widząc link partnerski, przekopiują go, by później usunąć z niego ten fragment, który spowoduje naliczenie dla Ciebie prowizji.

Jak to robić?

  1. Najskuteczniejsze są te reklamy, których gość się nie spodziewa i które traktuje jak zwykły element strony. Z tego względu częściej klikane są linki umieszczone gdzieś w tekście artykułu niż migające bannery nad nim.
  2. Nie wolno tworzyć stron wyłącznie nastawianych na zarabianie, tzn. zawierających dużo różnych reklam a mało treści.

Jeśli chodzi o punkt pierwszy, zdaje mi się, że sprawa jest oczywista pod względem celu, jaki proponuję. W kwestii metod na jego osiągnięcie wypowiem się wkrótce.

Jeśli chodzi o punkt drugi, tu sprawa wymaga nieco wyjaśnień.
Chodzi mi po prostu o to, by internauta na Twojej stronie myślał „o, tu poczytam coś, co mnie interesuje” a nie „o, tu ktoś chce na mnie zarobić, zmuszając mnie do kliknięcia w reklamę”. Ta druga myśl powoduje włączenie się postawy obronnej, która spowoduje, że nic nie zarobisz.

Jeden obraz wart tysiąc słów, więc pozwolę sobie na (zły) przykład. Tak nie rób!

Netwaluta – zarabianie przez internet, praca w internecie

Wchodzimy na stronę, włączamy nagranie i słyszymy:

W sieci znajduje się mnóstwo stron traktujących o zarabianiu przez internet. Nie oszukujmy się jednak – większość z nich wciska ci ściemę, by wyciągnąć od ciebie pieniądze lub zmarnować twój czas. (…) Na tej stronie znajdziesz uczciwe firmy, które na pewno ci zapłacą. Powodzenia.

OK, myślimy sobie, tu znajdę tylko ciekawe merytoryczne informacje, tu nikt nie będzie mnie naciągał. Ucieszeni zaczynamy czytać stronę.

Co widzimy? Najpierw reklamy jakiś książek o ebiznesie. Później jakieś szkolenie, coś o jakiejś książce o zarabianiu na blogach… Wszędzie w odnośnikach powtarza się jeden fragment. I taki kompletnie nie związany z treścią tychże stron… Czyżby był to link partnerski? Czy po jego kliknięciu autor strony dostanie prowizję? Czy więc poleca mi te książki i szkolenie bo uważa, że są cokolwiek warte, czy dlatego, że chce na mnie zarobić?

Co widzimy dalej? Jeśli chcesz zarabiać w internecie, załóż najpierw konto bankowe. Klikamy w odnośnik i tam ładna tabelka z jakimiś bankami, niby porównanie kont, ale jest niewiele warte, bo przecież banków i kont jest ZNACZNIE więcej a porównanie bez porządnej tabeli na dobrą sprawę NIC nie mówi. Patrzymy na linki z obrazkami po prawej stronie i widzimy jakiś „systempartnerski”. No tak, tu też chce na nas zarobić… Nieco zasmuceni wyłączamy stronę. Nie dość, że wciska kit, to jeszcze chce wyciągnąć ode mnie kasę. Widać, że strona powstała tylko po to, by na mnie zarobić.

Za wszelką cenę dbaj o to, by żaden z gości na Twojej stronie nigdy tak sobie tak nie pomyślał!

Hipokryzją byłoby stwierdzenie z mojej strony, że strona ta nie powstała po to, by coś dla mnie zarobić. W odróżnieniu od autora tamtej, nie będę jednak Tobą manipulować przedstawiając Ci niepełne informacje tylko po to, by na Tobie zarobić (jak zrobił to autor netwaluty, robiąc zestawienie kilku kont bankowych). I nie będę Ci polecać czegoś, czego sam nie sprawdziłem i czego jakości nie jestem pewien, chyba że zaznaczę to w odpowiednim czasie i miejscu.

Jest jeden komentarz | Autor:Krzysztof Lis | Tagi: ,

Jak zarabiam?

Na moich blogach i witrynach zarabiam między innymi sposobami podanymi poniżej.