27
03
19
To (nie) jest clickbait
Kiedy tworząc swoje treści i wymyślając dla nich tytuły wspinasz się na wyżyny swojej kreatywności, prędzej czy później dostaniesz od swoich fanów informację zwrotną taką, jak te dwa poniższe komentarze [źródło]:
Weź się uspokój z tymi clickbaitowymi tytułami…
dziś tytuł dla idiotów, jutro content. Adios amigos!
A ja tam uważam, że nad optymalizacją tytułów i wszelkiego rodzaju zajawek treści warto pracować. Choćby ktoś miał mieć pretensję o clickbaity.
Czym jest clickbait?
W dosłownym tłumaczeniu, clickbait to przynęta na kliki. Dokładna definicja jest nieścisła, według polskiej Wikipedii zjawisko to polega
na celowym przyciąganiu uwagi czytelnika za pomocą tytułów bądź miniaturek, które przesadnie wyolbrzymiają faktyczną treść i znaczenie określonego artykułu
zaś Wikipedia anglojęzyczna podaje jako jedną z powszechnych definicji
headline that intentionally over-promises and under-delivers
[nagłówek, który celowo obiecuje zbyt wiele w stosunku do treści nie spełniającej tytułowej obietnicy]
Wydaje mi się, że każdy wydawca definiuje sobie clickbait na swój sposób. Dla mnie, clickbait to tytuł albo zajawka, który wprowadza w błąd, zapowiadając coś atrakcyjnego, czego ostatecznie nie ma w materiale.
Wspominam o tytułach i zajawkach, bo oczywiście clickbaity będą różnie wyglądać w różnych środowiskach. Na blogu może to być sam tylko oszukańczy tytuł, ale na YouTube czy fanpage clickbaitowa może być też miniaturka. Przykłady mogą być następujące:
- miniaturka filmu pokazująca ładny, atrakcyjny widok (albo atrakcyjną osobę w skąpym ubraniu), wzięte z innego źródła, nieobecne na samym materiale [ktoś klika, bo chce zobaczyć ładne obrazki, po czym na filmie ich nie ma],
- tytuł „UWAGA! Niebezpieczne zmiany w przepisach dotyczących zarabiania na blogu”, gdy artykuł odnosi się do zmian przepisów w Burkina Faso [kompletnie nieistotnych z punktu widzenia polskojęzycznego czytelnika polskojęzycznego bloga].
I tego na pewno nie chcemy robić. W końcu zaufanie widzów jest bardzo cenne, o czym pisałem tu na blogu nie raz.
Clickbait czy dobry tytuł?
Jestem gorącym zwolennikiem wymyślania dobrych tytułów i pisania artykułów, które realizują tytułowe obietnice.
Musimy walczyć o uwagę ludzi bombardowanych ze wszystkich stron kolejnymi informacjami. Ludzi zaglądających na nasz fanpage czy YouTube w kolejce na poczcie, autobusie, czy siedząc na sedesie. Słuchających jednocześnie radia, albo oglądających jakiś program z telefonem w dłoni.
Musimy tę uwagę przyciągać i to wydaje się być oczywiste. W tym celu konieczna jest optymalizacja tytułów, by były jak najbardziej atrakcyjne, ale nie były clickbaitowe.
Przykładowo, wczoraj opublikowałem na swoim kanale na YouTube taki materiał:
Na filmie testowałem suszone mięso z kangura. Choć suszone mięso (głównie wołowina) jest moim widzom doskonale znane, to spodziewałem się, że akurat mięso kangura będzie dla nich interesujące. Gdybym rozmawiał z widzem na żywo i zapytał: „zgadnij, co ostatnio survivalowego jadłem”, nie byłby w stanie zgadnąć. Gdybym później zapytał, jaki to miało smak, też na pewno by nie zgadł.
A więc idąc tym tropem nadałem materiałowi taki tytuł, by zasugerować, że na filmie będę coś jadł — i będzie to coś nietypowego o nieoczywistym smaku. Materiał dowozi obietnicę z tytułu — jem suszone mięso z drugiego końca świata, a w smaku przypomina rybki w pomidorach z puszki, co też jest niemałym zaskoczeniem.
Miniaturka zaś ma zamazaną dużą część opakowania, bo jest na nim narysowany kangur, a przez folię widać kawałki suszonego mięsa. Gdybym tego nie zamazał, nie byłoby żadnej niespodzianki. Byłoby wiadomo, co testowałem i kliknąłby w materiał tylko ktoś, kto byłby ciekaw, jak to mięso smakuje.
Nie ma co ukrywać, celem tworzenia tytułu i zajawki (miniaturki lub wycinka artykułu prezentowanego na stronie głównej lub na fanpage) jest podsycenie ciekawości czytelnika i wykorzystanie jej. 🙂
Dlaczego clickbaitowe (zachęcające) tytuły nie są dobre na długą metę?
Że clickbaitów trzeba unikać, to się chyba wydaje w tym momencie oczywiste. Musimy dbać o to, by czytelnik czy widz nie miał po kliknięciu w tytuł/zajawkę i obejrzeniu naszego materiału poczucia, że został oszukany.
Więc clickbaity jako takie wykluczamy.
Ale zwyczajnie dobre tytuły (nie-clickbaitowe, ale jednocześnie zachęcające) też nie zawsze będą optymalne. Tytuł artykułu/filmu, jego adres URL (na blogach będący zazwyczaj pochodną tytułu) oraz miniaturka mają ogromne znaczenie dla popularności materiału w wynikach wyszukiwania (pozycjonowania).
Z punktu widzenia wyszukiwarek internetowych (Google i YouTube, drugiej największej wyszukiwarki) warto dbać o to, by w tytule pojawiały się słowa kluczowe, których może poszukiwać osoba potencjalnie zainteresowana naszym materiałem.
I pod tym kątem dużo lepiej byłoby zatytułować mój materiał tak:
i zmienić także miniaturkę, już bez zamazanego opakowania.
I tak też za kilka dni zrobię. Ale na razie, niech sobie film funkcjonuje na YouTube i fanpage’u z oryginalnym tytułem i miniaturką. 🙂
Tak, wiem, tytuł tego artykułu też można uznać za clickbaitowy. 😉
Wpisy powiązane tematycznie:5 komentarzy do artykułu “To (nie) jest clickbait”
Pozostaw komentarz
Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy! Komentarze służą do wyrażania opinii na temat opublikowanego tekstu, albo zadawania pytań jego dotyczących. Nie służą do reklamowania własnych stron ani zadawania pytań nie związanych z tematem wpisu. Jeśli masz pytanie, zadaj je na forum o zarabianiu na blogach albo napisz do mnie e-maila.
Czy to prawda, że na blogu, na którym są reklamy, trzeba podawać swój adres?? https://www.netkobiety.pl/t117132.html
„Byłoby wiadomo, co testowałem i kliknąłby w materiał tylko ktoś, kto byłby ciekaw, jak to mięso smakuje.” – to dokładnie definiuje wzburzenie w cytowanych komentarzach. Nie chcemy tracić czasu na treści, którymi nie jesteśmy zainteresowani. W materiał o mięsie z kangura weszłoby mniej ludzi, ale obejrzeliby całość i weszli w dodatkową interakcję.
Pozdrawiam serdecznie
Niestety, żyjemy w erze, w której sprzedaje tytuł, nagłówek. Często tytuł nie ma nic wspólnego z treścią „w środku”, a jego głównym celem jest klikalność.
Bardzo przydatny artykuł! Ja osobiście myślę, że lepiej jest zastosować ciekawy tytuł i odnieść się do niego w artykule. http://www.olsztynremonty.pl/
Bardzo często również spotkałam się z nagłówkiem który nie pasował do tekstu a był jedynie zachęta do wejścia na stronę.