16
06
10

Nisze po polsku i angielsku

Często dostaję pytania dotyczące tego, czy mając bloga po polsku warto zacząć pisać go po angielsku. Sam tak kilka razy zrobiłem, że otwierałem anglojęzyczną wersję mojego serwisu i publikowałem tam te same treści. Zdaje mi się, że to naturalny kierunek rozwoju takiego biznesu, w którym zarabia się dzięki prezentacji unikalnej i ciekawej treści.

Dziś pytanie zadane jak gdyby z drugiej strony.

Witam, od pewnego czasu śledzę wpisy na Pana blogu, przy tym od jakiegoś już czasu mam pewien dylemat w związku z dalszymi krokami w swoich internetowych przedsięwzięciach : )
Otóż posiadam anglojęzyczne strony/blogi, które nieźle trzymają się w wynikach Google’a dla średnio konkurencyjnych nisz (ok 10 tys. globalnych wyszukań miesięcznie dla ich słów kluczowych),
niestety pozycjonowanie takich stron wymaga dużo czasu i cerpliwości, jest duzo trudniejsze, jak zapewne Pan wie.
Przekłada się to oczywiście na zarobki w AdSense (chociaż uzyskiwałem też przychody z reklam CPA), polskojęzyczne strony i słowa kluczowe są dużo mniej konkurencyjne,
ale domyślam się, że i CPC jest przy nich niższe, jednak przy łatwiejszym wypozycjonowaniu strony i większej ilości odwiedzin mogłoby się to wyrównać, lub chociaż zbliżyć?
Nigdy nie osiągałem wysokich profitów z AdSense, nie zbliżyłem się nawet, jak Pan, do 400 euro miesięcznie.
Stąd moje pytanie, czy warto brać się za polski, mniej konkurencyjny rynek?
Na Pana blogu doczytałem, że można zarabiać także przy pomocy płatnych linków reklamowych itd. co na pewno jest w Polsce łatwiejsze (chociażby przez mniejszą liczbę konkurencji wśród chętnych do publikacji reklam).
Jednakże chciałbym, żeby moim głównym źródłem dochodu było AdSense : )

Jeśli zaczniesz pisać po polsku, to AdSense prawdopodobnie siłą rzeczy stanie się podstawowym źródłem Twoich dochodów. Ja tam akurat uważam, że nastawianie się wyłącznie na jeden sposób zarabiania i na jedną firmę, to nie jest dobry pomysł.

Teraz tak…

Trudno wyrokować, czy dana nisza jest łatwiejsza do zaistnienia w Polsce, czy w internecie anglojęzycznym. Śmiem twierdzić, że nisza o takim samym popycie (10 k wyszukiwań miesięcznie) będzie oblężona podobnie w Polsce jak i po angielsku.

Z rynkiem anglojęzycznym jest o tyle inaczej, niż z naszym, że jest znacznie bardziej rozdrobniony. Istotne jest to zwłaszcza w tych branżach, w których sprzedaje się fizyczne produkty lub usługi wymagające osobistego kontaktu zleceniobiorcy i klienta. W Polsce można sobie wyobrazić, że jedna firma produkująca towar X wysyła go do wszystkich tysięcy klientów w całym kraju. W anglojęzycznym internecie ta sama liczba klientów rozsiana jest po całym świecie (USA, Kanada, Australia, Wielka Brytania, że wymienię tylko część krajów, w których angielski jest językiem urzędowym). I trudno sobie wyobrazić, by towar dla tych klientów był wysyłany przez jednego producenta, bez pośredników.

Polskojęzyczny internet na pewno ma niższe stawki za kliknięcia w reklamach. Co do tego nie ma wątpliwości. Na zachodzie wszystko jest droższe, więc i kwoty wydawane na reklamę są droższe. Co więcej, tam reklama w internecie jest troszkę dojrzalsza, niż u nas, a zatem reklamodawcy wydają proporcjonalnie troszkę więcej pieniędzy na reklamę, niż u nas. Po prostu nauczyli się korzystać z tych reklam tak, żeby wycisnąć maksimum z zainwestowanych środków na kliknięcia czy wyświetlenia.

Te same nisze tematyczne w Polsce są mniej popularne i mniej poszukiwane. Więc jeśli Twoja strona odnosi sukces za oceanem, w Polsce też sukces odniesie, ale w zupełnie innej skali. Myślę, że kilkudziesięciokrotnie mniejszej… W końcu u nas internautów jest może z 10 000 000, a anglojęzycznych pewnie już z pół miliarda.

Podsumowując, jeśli odnosisz sukcesy z blogami anglojęzycznymi, skup się na tym i odpuść sobie wchodzenie na polski rynek. 🙂

Autor:Krzysztof Lis | Tagi:



Wpisy powiązane tematycznie:

10 komentarzy do artykułu “Nisze po polsku i angielsku”

  1. Moja rada do autoar listu: nie ma co się zastanawiać, trzeba działać i testować. Na przykład polska nisza może mieć niższe stawki za reklamy, i mniej zainteresowanych osób, ale jednocześnie mniejszą konkurencję i w związku z tym ta strona być wyżej w wyszukiwarkach. Ja bym przetestował na kilku małych stronkach, a potem decydował 🙂

  2. „Podsumowując, jeśli odnosisz sukcesy z blogami anglojęzycznymi, skup się na tym i odpuść sobie wchodzenie na polski rynek” – doskonałe podsumowanie.

    W ogóle nie widzę sensu w przenoszeniu się na polski rynek, kiedy się działa na angielskim. Skoro zarobki nie zadowalają, to poszukałbym raczej innych sposobów na zarabianie niż AdSense, przez które zostawia się mnóstwo pieniędzy na stole.

  3. Myślę że warto działać równolegle, pisać w kilku językach.

  4. Dzięki za Wasze opinie i odpowiedź : )

    Od wczoraj zacząłem testy na domenie.pl dla niszy z ok. 2500 wyszukań miesięcznie z założeniem sprzedania także miejsca reklamowego dla polskich firm, zobaczymy co z tego bedzie.

    Polski rynek ma tą zaletę, że jest jeszcze „nieoblężony” stronami typu MFA i konkurencją w internetowym marketingu, co może się przełożyc na wyższe zarobki w stosunku do włożonej pracy niż w przypadku anglojęzycznych stron z domeną .com. Ale ta teoria może okazać się błędna, dlatego poddaję ją testom : )

  5. Cieszę się że posłuchałeś dokładnie mojej rady 🙂 Tak jak pisałem – mniejsza konkurencja, szansa na większe zyski, ale najważniejsze to przetestować 🙂 Życzę wysokich zarobków.

  6. W moim przypadku angielskie strony jeszcze zysku nie przyniosły, jednak trudno spodziewać się kokosów po 3 tygodniach 😉 Trzeba cierpliwości.

  7. Nareszcie dotarłem do ostatniego wpisu na tym blogu.Odkąd trafiłem tutaj, przeczytałem wszystkie notki jakie były tu opublikowane , co zajęło mi trochę czasu 🙂 Ale tematyka poruszana na tym blogu jest naprawdę przydatna.

    Co do nisz to myślę, że nadal łatwiej jest cokolwiek znaleźć na polskim rynku. Aby pisać na rynku anglojęzycznym trzeba po pierwsze dobrze znać język. Nie wystarczy tu prosta znajomość języka wyniesiona ze szkół. Treść musi być unikalna i ciekawa, a nie da się tego osiągnąć pisząc zbyt prostym językiem. Nie mówię już o błędach gramatycznych czy źle napisanych słowach. Wielu ma problemy z poprawnym wyrażaniem się w swoim ojczystym języku, a co dopiero mówić o języku obcym. Nie muszę chyba dodawać, że stosowanie translatora jest już w ogóle głupim pomysłem.

    Oprócz tego dochodzi różnica kulturowa i znajomość danego kraju. Polska to dziwny kraj i to co działa tu niekoniecznie zadziała gdzie indziej. Pisał to zresztą autor bloga w którymś z tematów.

    Co innego gdy ktoś ma styczność z daną kulturą i językiem na co dzień. W takim wypadku szanse na sukces są większe mimo większej konkurencji. Ale czy wtedy warto zawracać sobie głowę polskimi stronami? Czas i środki poświęcone na wypromowanie tu jakiegoś serwisu, z powodzeniem wystarczą do tego aby bardziej wypromować już istniejący na rynku angielskim.

  8. A ja w tym momencie poleciłbym ci inne działanie – wejście na polski rynek nie z przetłumaczonym blogiem na nasz ojczysty język, ale z kursem e-learningowym, w jaki sposób możemy zarabiać na blogach u naszych zachodnich sąsiadów (czyli jak sprawa wygląda po ichniemu) .

    Ludzi, którzy mają pewne niejasności związane z zagranicznym rynkiem blogowym jest w naszym kraju coraz więcej. Jeżeli odnosisz choćby niewielkie sukcesy w zachodniej blogosferze, po prostu o tym napisz – a przy okazji zarób dodatkowe pieniądze (i to więcej niż mógłbyś zyskać na polskim tłumaczeniu prowadzonych na zachodzie blogów).

    W naszym kraju żyje wielu ambitnych blogerów, którzy wiedzą w jaki sposób przyciągnąć do siebie rzesze ludzi, jednak brakuje im tej wstępnej smykałki, którą ty możesz im w tym momencie zapewnić.

    Spróbować zawsze warto.
    A kto nie próbuje, ten nie zarabia.

  9. Jeżeli testy nie zajmą zbyt dużo czasu czemu nie. Jeżeli treść będzie unikalna i zaciekawisz czytelników to wydaje się, że łatwiej zarobi się jakieś większe pieniądze niż na oblęzonym rynku angielskojęzycznym.

  10. Podobną tendencję obserwuje się w wielu branżach – najpierw pojawiają się teksty anglojęzyczne, niemieckojęzyczne, a potem podobne trendy obserwuje się u nas. Polskojęzyczne odpowiedniki mogą ten proces przyśpieszyć, ale zgadzam się, że w wielu tematach odwiedzalność będzie mniejsza, a wraz z nią zyski z reklam (chociaż wiadomo, że nie jest to jedyny czynnik).

Pozostaw komentarz

Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy! Komentarze służą do wyrażania opinii na temat opublikowanego tekstu, albo zadawania pytań jego dotyczących. Nie służą do reklamowania własnych stron ani zadawania pytań nie związanych z tematem wpisu. Jeśli masz pytanie, zadaj je na forum o zarabianiu na blogach albo napisz do mnie e-maila.

XHTML - możesz użyć tagów:<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Jak zarabiam?

Na moich blogach i witrynach zarabiam między innymi sposobami podanymi poniżej.