09
10
14
Najlepsza metoda promocji nowego bloga
Czasem pytacie mnie, co robić, by spopularyzować Wasz nowy blog. By ściągnąć na niego ruch. By wreszcie zacząć zarabiać pieniądze — bo przecież napisaliście już 3 wpisy i to powinno wystarczyć, by zarabiać Wam co miesiąc 300 zł z reklam AdSense.
Niestety, sprawa nie jest tak prosta i do zarobienia na blogu potrzeba prędzej 300 wpisów, niż 3, a rozsądnym minimum byłoby ze 30.
Co nie zmienia jednak faktu, że budowę społeczności aktywnych i wiernych fanów Twojego bloga możesz zacząć praktycznie od razu, choćby nawet prawie nic na nim nie było. I w tym wpisie wyjaśnię Ci, jak to zrobić.
Wpisy gościnne
Tak, tą metodą są wpisy gościnne. Oto, jak ona działa.
Wytypuj blog, na którym chcesz się reklamować
Zacznij od tego, by znaleźć blog, na którym chciałbyś (chciałabyś) zamieścić swoją reklamę. Gdybym robił to ja, starałbym się znaleźć blog spełniający poniższe kryteria:
- po pierwsze, musi być zgodny tematycznie z Twoim blogiem, bo przecież chcemy ściągać tylko czytelników naprawdę zainteresowanych tym, o czym piszesz,
- po drugie, musi mieć dużą liczbę czytelników,
- po trzecie, powinni to być to czytelnicy zaangażowani, aktywni, wierni — co będzie się objawiać np. dużą liczbą komentarzy, like’ów i +1 pod wpisami.
Skontaktuj się z autorem
Odezwij się do autora bloga i zapytaj go, czy jest skłonny przyjąć wpis gościnny i opublikować go u siebie. Istotne jest, by zrobić to w tym momencie, zanim zaczniesz pisać, bo może się okazać, że ktoś nie ma takiego zwyczaju i na pewno tego nie będzie chciał zrobić.
Jeśli nie mówi „nie” , uzgodnij z nim tematykę i formę tego artykułu. Zaproponuj kilka tematyk do wyboru, które będą interesujące dla czytelników wybranego bloga. Być może przyda się kilka słów informacji na Twój temat, by autor bloga wiedział, że ma do czynienia z fachowcem — bo na podstawie Twojego bloga nie jest w stanie przecież tego ocenić, prawda?
W ostateczności może się okazać, że autor bloga nie będzie chciał podjąć decyzji, zanim nie zobaczy gotowego tekstu, albo pozostawi sobie prawo odmowy, gdy okaże się słaby. Raz czy dwa byłem w takiej sytuacji, gdy mimo wstępnej zgody nie mogłem opublikować podesłanego mi tekstu, bo się po prostu do niczego nie nadawał.
Napisz tekst
Ten etap akurat dla mnie był zawsze najprostszy — wiedząc, o czym mam napisać, po prostu siadam do klawiatury i zaczynam pisać.
Co nie zmienia faktu, że radziłbym Ci, aby tekst:
- miał co najmniej z 500 słów, bo mniej to się nawet nie opłaca zaczynać pisać (w tym miejscu, od początku artykułu, tekst ma ok. 400 słów), a przecież musisz mieć przestrzeń, by popisać się swoją wiedzą i umiejętnością pisania użytecznych tekstów, prawda?,
- był bogaty w dane, informacje, liczby, ale też w Twoje opinie i doświadczenia, bo przecież chcesz pokazać się, jako osoba, która ma wiedzę i doświadczenie w temacie, o którym piszesz,
- nie był nachalnie reklamowy — możesz zaznaczyć raz czy dwa, że o czymś napisałeś więcej na swoim blogu (a może autor przyjmującego Twój wpis bloga uzna, że warto tam umieścić odnośnik?), ale nie rób z tego artykułu promocyjnego pod tytułem „dlaczego jestem zajebisty i koniecznie trzeba odwiedzić mój blog”),
- był tak ciekawy i intrygujący, jak tylko to możliwe.
W większości przypadków będziesz mieć jedną szansę, więc jej nie zmarnuj. Napisz najlepszy tekst, jaki potrafisz. Tekst, który czytelnika pozostawi z opadem szczęki i myślą „to jest autor, którego chcę śledzić, więc wejdę na jego blog i zacznę subskrybować jego kanał RSS”.
Podeślij tekst
To akurat jest proste i nie wymaga komentarza.
No, może tylko w tym zakresie, że autorowi bloga wygodniej będzie opublikować Twój wpis, jeśli dostanie go w formie sformatowanej. WordPress na przykład pozwala wkleić tekst z Worda, wraz z wytłuszczeniami, nagłówkami, odnośnikami, itd.
Obserwuj publikację i bierz udział w dyskusji
Po opublikowaniu wpisu koniecznie weź udział w dyskusji pod nim. Jeśli pojawią się jakieś komentarze warte zajęcia stanowiska, zrób to koniecznie.
I nie zapomnij zapisać się na otrzymywanie powiadomień o nowych komentarzach. Wtedy nawet w kilka lat po publikacji Twojego wpisu będziesz mógł zareagować, jeśli ktoś zmiesza Cię z błotem, albo będzie próbował przekonać innych, że się mylisz. A przecież się nie mylisz, prawda?
Korzyści z publikacji wpisów gościnnych
Publikacja wpisów gościnnych przynosi Ci kilka korzyści.
Po pierwsze, ludzie widzą Twoją świetną treść i jest to metoda na to, by w ogóle na nią trafili i dowiedzieli się o Twoim istnieniu. To pomaga w budowaniu marki, jeśli na tym Ci zależy.
Po drugie, taki artykuł przynosi bezpośrednie wizyty na Twoim blogu. I musisz tylko zadbać o to, by tych odwiedzających zamienić w wiernych Twoich czytelników. W sensie — pokazać im więcej treści, która skłoni ich do powrotu. Możesz też ułatwić im subskrypcję Twojego kanału RSS, albo pozwolić zapisać się na e-mailowe powiadomienia o nowościach na blogu.
Po trzecie, link z bloga znanego i rozpoznawanego w branży pomaga w pozycjonowaniu Twojego bloga. Czyli pośrednio przełoży się na lepsze miejsce Twojego bloga w wynikach wyszukiwania na ważne dla Ciebie frazy.
A zatem — zabieraj się za przygotowanie takich wpisów!
28 komentarzy do artykułu “Najlepsza metoda promocji nowego bloga”
Pozostaw komentarz
Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy! Komentarze służą do wyrażania opinii na temat opublikowanego tekstu, albo zadawania pytań jego dotyczących. Nie służą do reklamowania własnych stron ani zadawania pytań nie związanych z tematem wpisu. Jeśli masz pytanie, zadaj je na forum o zarabianiu na blogach albo napisz do mnie e-maila.
Witaj Krzysztofie,
świetnie napisany i bardzo merytoryczny poradnik. Dziękuje! 🙂
W polskiej blogosferze mało na temat gościnnego blogowania, bardzo dobrze że zabrałeś się za ten temat i to w dodatku kompletnie.
Myślę że gościnne blogowanie to genialna idea i jest z korzyścią dla obu stron.
Pozdrawiam,
Tomek
Wielkie, ogromne dzięki. Czytając to co piszesz, wydaje się, że czyta się najbardziej „oczywistą oczywistość”, po chwili jednak uderza w łeb pytanie: skoro to takie oczywiste, to czemu tak nie robiłem?
Sam właśnie startuje z naszym firmowym blogiem i cenie w nich to, że są zbiorem tych wszystkich „oczywistości”, które przysięgałem sobie zapamiętać śledząc setki innych blogów. Jasne jest jednak to, że to, czego się nie zapisze, tak czy siak umknie.
Niestety nie mogę się zgodzić z fragmentem „choćby nawet prawie nic na nim nie było”.
Jeśli czytelnicy dużego blogera wejdą z ciekawości na blog na którym hula wiatr i jest notka powitalna, to jaka jest szansa, że wrócą tam ponownie? Niewielka.
Druga sprawa – jeśli chcesz uderzyć do większego i bardziej doświadczonego blogera, pomyśl krytycznie o swoim warsztacie. Jeśli wcześniej jedyne Twoje doświadczenia z pisaniem ograniczały się do kartkówek z WF-u, popisz trochę u siebie na blogu, by „wyrobić sobie pióro”.
Dopiero po jakimś czasie człowiek nabiera wprawy w pisaniu bloga i warto dopiero wtedy uderzyć do innych z propozycją wpisu gościnnego.
Temat ważny, sam się z tym męczę i o ile wiem jak wypromować stronę tematyczną to z blogiem zawsze mam problem.
Niektóre jednak rady są lipne 🙂
Wpis gościnny na innym blogu, skontaktować się z autorem itp.. przecież Lis jako specjalista wiesz że to nie takie różowe. Dla większości osób blogi to biznes i autor bloga u którego chce się art zaśpiewa niezłą sumkę. Niezłą, bo blog niezły, na kiepskim nie ma się co reklamować.
Lis, a masz jakieś doświadczenia z promowaniem bloga przez Adtaily? To skuteczny sposób?
Krzysztofie, jedno małe zastrzeżenie: wpływ linków z wpisów gościnnych nie jest już jednoznacznie pozytywny. Google poprzez złotoustego Matta Cuttsa ogłosiło w tym roku, że może uznawać takie linki za nieekologiczne. Zapewne jednak kilka-kilkanaście tego typu odnośników nie zaszkodzi – wszystko z umiarem.
Co do samego artykułu to wydaje się to bardzo oczywiste podczas czytania. A jak jest w praktyce – może zrobilibyśmy test 😉 Chętnie coś bym napisał na Twojego bloga 🙂
Myślę, że teraz coraz mniej ludzi jest chętnych do publikowania wpisów gościnnych, i nie dziwię się, bo od lutego tego roku czasem jest to traktowane przez wujka Google nieprzychylnie nawet jako spam. ( Na wszelki wypadek link do wypowiedzi Matta na youtubie http://www.youtube.com/watch?v=qpbCKWu0I0A, od której wszystko się zaczęło)
W przypadku blogów służących raczej promowaniu firmy niż zarabianiu na reklamach szansa uzyskania wpisu sponsorowanego za darmo jest spora. Wymiana tekstami z innym bloggerem, który czerpie z bloga dochody jest trudniejsza, ale nie niemożliwa. Często proponuję swoim klientom umieszczenie wpisu sponsorowanego za pieniądze, a przy bardziej dochodowych klientach, za darmo. Jeśli ktoś pisze do mnie e-mail i chce się reklamować (co wiąże się z niską jakością tekstu), to musi płacić i kropka.
@Tomasz: blogowanie gościnne powinno być, jak każda kampania reklamowa, realizowane w myśl zasady 3 win — z korzyścią dla przyjmującego wpis, jego autora, ale także dla czytelników.
@Łukasz: jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, że opublikowany na wartościowym blogu świetny wpis z informacją w stylu „macie tu doskonały materiał autora XXX, który właśnie uruchamia swój blog”, zadziała właśnie tak, jak opisałem. Zresztą nie muszę jej sobie wyobrażać, bo sam kiedyś w identycznej sytuacji się znalazłem. Przeczytałem świetny wpis i dzięki niemu trafiłem na dopiero co uruchomiony blog innego autora, na którym zostałem przez kilka miesięcy (dopóki nie przestał pisać o tym, co mnie interesowało).
@Igor: za trudne? Przepraszam. Może mógłbym Ci jakoś pomóc? Może znajdę Ci jakiegoś autora, który chętnie przyjmie Twoje wpisy? A może to nie wystarczy? Może od razu taki wpis w Twoim imieniu napiszę? 😉
A tak serio — ile razy próbowałeś?
Jasne, że są ludzie, którzy biorą pieniądze za wpisy gościnne. Daleko szukać nie trzeba — ja jestem skłonny opublikować taki materiał. Ale jeśli ktoś przyśle mi naprawdę świetny tekst, który będzie dla mnie wart więcej, niż tekst po prostu dobry plus kilkaset złotych za jego publikację, to opublikuję go z wielką przyjemnością.
Tak — sama treść też ma dla mnie wartość.
@Arek, Jagoda: jeśli boicie się Google, zawsze możecie poprosić o rel=”nofollow”.
@Arek: adres do mnie łatwo znaleźć, odezwij się, może będziemy w stanie coś razem zdziałać.
@Kamil: chyba wręcz przeciwnie — w takim przypadku szansa na publikację wpisu jest mniejsza. Ale chyba takie blogi to akurat Cię nie powinny interesować.
Spoko tekścik.
Ja ostatnio miałem „pecha” do promocji swoich stron. Najpierw chciałem kupić od jednego Pana domenę. Jej wartość rynkowa na moje oko to 150 złotych (domena regionalna, bez jednego linka) max mógłbym wydać 300-400 złotych (ale to już z bólem wątroby). Skontaktowałem się w sprawie zakupu i cesji i moja propozycja została wyśmiana. Inny przypadek to chęć opublikowania kilku wpisów na różnych blogach. Żeby nie przedłużać. Szanowni Państwo oczekiwali kilku stów za opublikowanie wpisu na średniej (tak na 3-) jakości blogu.
Zmierzam do tego, że starając się promować swoją stronę często trafimy na ludzi, którzy urwali się z kosmosu i myślą, że w internetach, to nie wiadomo jaką kasiorę zarobią na byle blogasku dla psiapsiółek, ziomali i funfli.
Na zakończenie dodam: Twój nieco mnie podbudował do tworzenia wpisów gościnnych 🙂 Thx 🙂
Nie wiem po co ten sarkazm
„A tak serio — ile razy próbowałeś?”
Ze 30. 1/3 nie odpisuje, pozostali chcą kasy i to tyle że się w ogóle nie opłacała współpraca.
Już taniej byłoby kupić publikacje przez whitepress
@Igor: to, że niektórzy autorzy blogów chcą od Ciebie pieniądze za publikację wpisu, nie powinno Cię dziwić. To forma reklamy, którą można sprzedać za niemałe pieniądze.
I ja też bym pewnie w odpowiedzi rzucił jakąś atrakcyjną (dla mnie) kwotę, gdyby jakiś kompletnie nieznany mi autor to zaproponował. Co nie zmienia faktu, że jestem skłonny opublikować tekst bezpłatnie, jeśli sam w sobie będzie stanowić wartość dla mnie, mojego serwisu i czytelników.
W WhitePress możesz publikować wpisy za 15 zł kosztów manipulacyjnych, co osobiście uważam za bardzo atrakcyjną stawkę.
@Igor Widzą u Ciebie fajną domenkę i dolary pojawiają im się przed oczami, a w uszach rozbrzmiewa dźwięk kasy fiskalnej 😀
Dzięki, Twoją odpowiedź uznaje za lekką prowokację. Tylko stwierdziłam, że o wpisy gościnne jest trudniej, bo sporo ludzi patrzy na wytyczne wujka Google i Matta, ale Krzysiek chyba sobie jakieś jaja robisz, że ja mam obawy. Jakbym się bała G. to bym takiego bloga jak mam prywatnie, wcale nie prowadziła. Ogólnie to tam łamię kilka zaleceń wielkiego G. np. blog wielotematyczny – nie niszowy, brak słów kluczowych w nazwie domeny + końcówka com, tytuły postów wg mojego widzi mi się – „niepozycjonerskie”, długie posty najczęściej z brakiem wyraźnego podziału i nagłówków, skórka wbrew modzie minimalistycznej i czcionka mniejsza niż zalecane olbrzymie kulfony, do tego nadużywam Javy, umieszczam za dużo linków w tekstach, a jeszcze czasem pojawią się nielubiane prze G. tematy, i profil autora wbrew wszystkim nakazom! Uff wygadałam się… a teraz poważniej.
Zasady wuja G. i algorytmy zmieniają się za często i w tajemniczy sposób, więc trudno do wszystkiego się dostosowywać (ponad 200 wpływających czynników – jak to ogarnąć?), a zresztą czy warto na kilka miesięcy? Jakie hece są teraz z PR? Jego znaczenie spadło, nie uaktualniają go i większość stron utknęła na niskim wskaźniku, a nowsze mają wieczne 0. Wyszukiwarka G. to nie jedyny search na necie, a każda ma swoje priorytety, wszystkich nie da się zadowolić. Może lepiej pytać, co generuje największy ruch nim się zaczynamy myśleć do jakich dostosowywać się zasad? (ile ruchu pochodzi z wyszukiwarek, z innych stron, a ile bezpośrednio itp.?) Nie piszemy bloga, czy strony pod wyszukiwarkę, tylko pod czytelnika i nim najbardziej trzeba się przejmować, a każdy sposób dotarcia do niego jest przydatny nawet te wpisy gościnne. Można robić „prawie wszystko”, tylko z umiarem, aby nie przegiąć w którąś stronę, bo wtedy dostaje się po łapkach od czytelnika i wyszukiwarek.
Z mojego doświadczenia w „praktyce prawie pod prąd” to blog ma się lepiej: witryna generuje więcej unikalnych wejść, ja dostaje więcej maili i komentarzy od czytelników, a pozycja w wyszukiwarkach i inne współczynniki (jakimś cudem?) wypadają dużo, dużo korzystniej i rosną, gdy za bardzo się nie stosuję do przykazań G, mogłabym rzucić liczbami, ale nie chcę zaśmiecać komentarzy. Po tych eksperymentach na „prywatnej stronie”, modernizacja innego bloga „biznesowego”, aby był „odrobinę pod prąd” powoduje systematyczny wzrost ilości wizyt, pozycji na necie i oczywiście dochodów.
Stwierdzam, że większość tego, co wygląda naturalniej, mniej sztywno i bardziej alternatywnie przynosi najlepsze efekty, więc na logikę – skoro trudniej zdobyć wpis gościnny to jest ich coraz mniej na rynku, a to co robi się unikalne powoli zyskuje „większą moc”…
Sorki, że się rozgadałam, trzymaj się i rób swoje. Jagoda
@Jagoda: odniosłem wrażenie, że te informacje z Google stoją Ci na przeszkodzie przed rozpoczęciem takiej akcji promocyjnej, stąd mój komentarz. Osobiście bym się nimi nie przejmował, dopóki ktoś nie planuje zalać internetu tysiącem tego typu tekstów (co jest chyba nierealne w polskich warunkach). Ale jeśli komuś zależy na stuprocentowej zgodności z ich sugestiami, może stosować w takim przypadku linki nofollow.
Najlepsza metoda promocji to płatna reklama i nic nigdy tego nie przebije 😉
Ja tam znam blogi na których można za darmo zamieścić konkretny, merytoryczny wpis. Albo źle szukacie, albo zwyczajnie macie zbyt duże wymagania i chcecie spisy u topowych blogerów swoich dziedzin.
Ja osobiście uważam, że na początku lepiej poszukać paru blogów(oczywiście w naszej tematyce lub bardzo zbliżonej) na podobnym, że tak powiem poziomie rozwoju. Znacznie łatwiej namówić kogoś początkującego na gościnne wpisy lub wymianę wpisami, a co za tym idzie z kilku początkujących blogów może w sumie być większy ruch niż z jednego bardziej znanego. Dodatkowo dość trudno przekonać znane blogi do darmowego wpisu. Takie rozwiązanie ma jeszcze jeden plus, jeśli będziemy stale współpracować z początkującymi blogerami istnieje duże prawdopodobieństwo, że z czasem ich blogi również się rozwiną(zdaje sobie sprawę, że też część przestanie istnieć), a my będziemy mieć bazę znajomych współpracowników. Rozwiązanie dużo bardziej pracochłonne niż wyszukanie znanego bloga który nam pomoże ale możliwe, że bardziej skuteczne w przyszłości.
Publikowanie wpisów gościnnych na blogu, który dopiero co został uruchomiony i nie ma marki, ani ruchu, nie ma sensu. To już lepiej publikować takie wpisy na własnym blogu.
Świetny tekst. Bardzo pomocny przy tworzeniu tekstów chociaż teraz coraz ciężej się wypromować :/
Swietny blog! Sam planuję rozpocząć swoją przygodę z blogowaniem w tematyce samochodów i mechaniki. Na Twoim blogu znalazłem wiele przydatnych informacji, które zdecydowanie pomogą mi ogarnąć cały proces związany z jego prowadzeniem, właściwym prowadzeniem
Każda metoda promocji jest według mnie dobra, ale tak jak napisała Magdzila „coraz ciężej się wypromować”. Obecnie osoby skuszone łatwym (w teorii) zarobkiem, zakładają blogi i próbują stać się ekspertami w danej dziedzinie, a najlepiej to widać po blogach z modą.
Wydaje mi się, że istnieje wiele świetnych, tematycznych blogów o których nigdy nie usłyszymy z prostego powodu…Twórcom nie zależy na rozreklamowani go, a jedynie na skupieniu się na tworzeniu wartościowych wpisów.
Uważam ten artykuł za ciekawy, ale mogłeś znacznie bardziej go rozwinąć.
Najwartosciowsze blogi prowadzone są przez ludzi z pasją oraz specjalistów w swojej dziedzinie. Jeśli chcesz pisać bloga w kierunku który jest aktualnie trendy i sie sprzedaje to daj sobie spokuj, trendy mijają a twój kontent nie będzie dostatecznie dobry aby przyniósł ci oczekiwane dochody…
Przede wszystkim to co się robi, należy wykonywać z pasją… najlepszą promocją jest to, że to nie my, a ktoś będzie chciał umieszczać wpisy na naszej witrynie. By jednak do tego doszło trzeba absolutnie zadbać o jakość treści i rozbudowanie swojej domeny o serwisy społecznościowe. To dziś podstawowa konieczność.
Sam właśnie startuje z naszym firmowym blogiem i cenie w nich to, że są zbiorem tych wszystkich „oczywistości”, które przysięgałem sobie zapamiętać śledząc setki innych blogów. Jasne jest jednak to, że to, czego się nie zapisze, tak czy siak umknie.
Jeśli startujemy z blogiem a będziemy mieć na nim interesujące i ciekawe treści to fajną formą promocji może być jeszcze zamieszczanie zajawek na naszym profilu FB, możemy też poprosić znajomych żeby udostępnili naszego linka do artykułu. Działać to będzie korzystnie na dwa sposoby ponieważ z jednej strony przybędzie nam dzięki temu wyświetleń, ponadto może też wzrosnąć dzięki temu nasza pozycja w Google, jako że linki zamieszczone na FB to dobre narzędzie do pozycjonowania własnej strony/bloga. Należy jednak pamiętać by z tym za bardzo nie przesadzić..
A gdyby tak jeszcze wpleść w to wszystko pozycjonowanie na bardzo niszowe frazy? Z czasem można podnosić poprzeczkę, ale ruch będzie i to całkiem fajnie stargetowany 🙂
Moim zdaniem bardzo ważna do prowadzenia bloga jest zarówno częstotliwość z jaką piszemy posty (tak jak pisze autor) jak i atrakcyjność bloga i jego oryginalność. Prowadzę bloga o podróżach (www.obiezysklad.pl) już 7 lat, ale najważniejsze to chyba zamieszczanie ciekawych zdjęć, niebanalnych tekstów, które same w sobie zainteresują czytelników, przez co blog stanie się wartościowy sam w sobie. Social media służą tylko jako zajawka do artykułów pisanych na blogu, mają zaciekawić i przyciągnąć czytleników na stronę. Fajna sprawa, jeśli z tego wyciągniemy jakieś pieniądze, ale to naprawdę dużo pracy i nie spodziewałbym się żadnego zarobku, przynajmniej na początku.
pozdrawiam
Zapraszam do nowego bloga, poświęcone odmętom świadomości, blog tajemniczy, mroczny i przeszywający prawdą na wskroś. Serdecznie zapraszam.