02
08
13

Jak postępować z wpisami sponsorowanymi – kompendium

O ile z umieszczeniem na blogu reklamy display (bannera graficznego), kontekstowej, czy programu partnerskiego nie ma specjalnych problemów, o tyle wielu blogerów nie wie, jak podejść do publikacji wpisu sponsorowanego.

Nie jest to nic specjalnie trudnego, ale o kilku rzeczach warto pamiętać. Na łamach tego wpisu chcę się z Wami podzielić moimi własnymi doświadczeniami z wpisami sponsorowanymi.

Wpis sponsorowany polega na tym, że publikujemy na blogu treść, za co dostajemy wynagrodzenie od reklamodawcy. Można to jednak na dwa sposoby, które w bardzo istotny sposób od siebie się różnią:

  • umawiamy się z reklamodawcą na publikację wpisu dostarczonego przez niego,
  • tworzymy wpis własnoręcznie na zadany temat i publikujemy go na blogu.

Gościnne wpisy sponsorowane

Wpis dostarczony przez reklamodawcę na swoje potrzeby nazywam gościnnym wpisem sponsorowanym. Procedura jego publikacji jest następująca:

  1. dostaję od potencjalnego reklamodawcy zapytanie, czy byłbym skłonny opublikować jego wpis, opisujący jego produkt lub usługę,
  2. dogadujemy szczegóły odnośnie tematyki wpisu (np. przedstawiam aspekty, którym chciałbym, by poświęcono więcej miejsca, bo wiem, że mogą być interesujące dla moich Czytelników),
  3. ustalamy stawkę, datę publikacji, czasem reklamodawca może chcieć, by jego wpis był widoczny przez jakiś czas na samej górze strony głównej (a ja go mogę w WordPressie tam przykleić), czasem w pakiecie może zażyczyć sobie wrzutkę na Facebooka albo mailing do mojej listy adresowej,
  4. dostaję gotowy wpis,
  5. ewentualnie zgłaszam potrzebę jakiś poprawek, np. gdy coś jest dla mnie niejasne,
  6. publikuję wpis w uzgodnionym terminie, jeśli umówiliśmy się na dodatkowe zadania, wykonuję je,
  7. reklamodawca monitoruje opublikowany wpis pod kątem pojawiających się tam pytań i odpowiada na nie,
  8. rozliczamy się — wystawiam fakturę i dostaję przelew.

Ten wariant jest dla mnie najmniej kłopotliwy, bo nie muszę tutaj przygotowywać tego tekstu. A jego przygotowanie to przecież nie tylko samo napisanie go, ale także np. dokładne zapoznanie się z produktem, który mam opisać. To byłoby dla mnie szczególnie kłopotliwe w sytuacji, w której produktu zupełnie nie znam, ale też nie bardzo wyobrażam sobie, bym miał zacząć z niego korzystać.

Jeśli więc zdarzy się taka sytuacja, że reklamodawca chce wypromować produkt, z którego ja raczej nie skorzystam (bo np. używam już innego narzędzia do tego samego celu), to proszę o przygotowanie takiego wpisu przez niego.

Autorskie wpisy sponsorowane

Tu oczywiście wpis muszę stworzyć w całości ja. Procedura wygląda podobnie:

  1. dostaję zapytanie,
  2. uzgadniamy tematykę (np. przedstawiam koncepcję opisania tematu z jakiegoś punktu widzenia istotnego dla Czytelników),
  3. uzgadniamy stawkę, datę publikacji, itd.,
  4. siadam i przygotowuję wpis, w razie potrzeby dopytując, jeśli coś jest dla mnie niejasne,
  5. podsyłam wpis do sprawdzenia i ewentualnych drobnych poprawek (o tym będzie później),
  6. publikuję wpis,
  7. razem z reklamodawcą śledzimy komentarze (bo na część pytań mogę nie być w stanie odpowiedzieć),
  8. rozliczamy się.

Taki wpis z oczywistych względów musi być droższy, bo wymaga ode mnie znacznie więcej pracy. Czasem oprócz samego wynagrodzenia oczekuję bezpłatnego użyczenia produktu lub usługi, którą mam przetestować i opisać.

Wiarygodność wpisów sponsorowanych

Czasem ludzie obawiają się, że publikując wpisy sponsorowanezamówione przez reklamodawcę, stracą na wiarygodności. Jeśli podejść do  tego rozsądnie, nie ma takiego ryzyka.

Rzecz w tym, żeby Czytelnicy wiedzieli, że mają do czynienia z materiałem sponsorowanym. Żeby znali zasady współpracy między blogerem a reklamodawcą. Żeby wiedzieli, za co konkretnie reklamodawca zapłacił. Jak znam życie, są przypadki blogerów, którzy piszą o firmie dobrze tylko dlatego, że im za to zapłaciła. Ja dostaję pieniądze za przetestowanie produktu i opisanie moich spostrzeżeń — zalet i wad z mojego punktu widzenia. Tylko na coś takiego mogę się zgodzić i staram się o tym pisać w każdym wpisie sponsorowanym.

Oczywiste jest, że wiarygodność blogera może ucierpieć, jeśli artykuł będzie w samych superlatywach, pokazując tylko dobre strony produktu. Ja zawsze opisując coś staram się pokazać również wady produktu, które mi przy korzystaniu z niego przeszkadzały. Będę się martwić, gdy trafię na produkt idealny, pozbawiony wad — bo wpis z samymi zaletami nie będzie za bardzo wiarygodny. Szczęśliwie taka sytuacja jeszcze nigdy nie nastąpiła. 😉

Generalnie moja filozofia w tym przypadku jest taka sama, jak gdybym opisywał jakiś produkt z użyciem linku partnerskiego. Nie mógłbym sobie pozwolić na napisanie, że jest świetny, jeśli by taki (moim zdaniem) nie był, bo straciłbym wiarygodność. Tu jest identycznie. Wiarygodność się traci wtedy, gdy się Czytelników okłamuje, a nie gdy się piszę prawdę, biorąc za to pieniądze.

Oznaczanie wpisów sponsorowanych

Jasne jest, że wpis, za który bierzemy pieniądze, trzeba jakoś oznaczyć. Tak samo, jak się w gazecie publikuje artykuły sponsorowane — tam też jest to oznaczone.

Ktoś mógłby powiedzieć, że wypadałoby też oznaczać reklamę kontekstową czy bannery graficzne. Ja bym odpowiedział, że się czepia, bo jasno widać, co jest moim własnym tekstem, a co reklamą — przynajmniej tu u mnie na blogu, prawda?

Moje podejście do tematu jest takie:

  • gościnne wpisy sponsorowane oznaczam po prostu jako wpisy gościnne — co zdejmuje ze mnie odpowiedzialność za to, co jest w nich napisane i jasno pokazuje, że wpis nie zawiera moich opinii,
  • autorskie wpisy sponsorowane oznaczam jako wpisy sponsorowane, zgodne z etyką blogvertisingu — jak komuś będzie się chciało, to sobie wygoogluje etykę blogvertisingu i zobaczy co mam na myśli.

Wydaje mi się, że bardziej szczegółowe informacje nie są potrzebne.

To nie oznacza oczywiście, że wszystkie wpisy gościnne są sponsorowane. Bo jak ktoś ma ochotę opublikować u mnie na blogu świetny materiał, to zawsze przyjmę go z otwartymi ramionami. 🙂

Wpływ reklamodawcy na treść wpisu

Wielu blogerom się wydaje, że w myśl zasady płacę i wymagam będą musieli napisać we wpisie sponsorowanym to, co każe im reklamodawca. Oczywiście tak nie jest — będą musieli napisać tam tylko to, co obiecają napisać.

Ja zawsze przedstawiam ofertę napisania wpisu, który będzie zawierać moje spostrzeżenia na temat danego produktu, jego uczciwą recenzję. Chodzi o to, aby reklamodawca miał świadomość, że nie dostanie ode mnie laurki, jeśli jego produkt po prostu nie będzie tego wart.

Z drugiej strony napisałem wcześniej, że przed publikacją wpis przesyłam do reklamodawcy, z prośbą o uwagi. Na tym etapie reklamodawca ma niewielki wpływ na to, co napisałem. O co dokładnie chodzi?

Ano o takie sytuacje, w których ja czegoś do końca nie zrozumiem, albo z jakiejś funkcjonalności nie będę potrafił skorzystać. Jeśli nieumiejętnie będę próbować ją uruchomić, co mi się nie uda, a potem we wpisie napiszę, że ona w ogóle nie działa, nie będzie to prawda. Dlatego na tym etapie reklamodawca może mi wskazać takie miejsca, wymagające niewielkich poprawek. I ja te poprawki uwzględnię. Jeśli reklamodawca uzna, że mógłbym poświęcić więcej uwagi jakiejś funkcji, którą pominąłem, albo potraktowałem po macoszemu (a on z niej jest szczególnie dumny), to też raczej będę skłonny opisać ją szerzej (chyba, że pominąłem ją celowo — bo nie jest istotna dla moich Czytelników).

Naturalnie jeśli reklamodawca napisze mi „słuchaj, nie podoba mi się ton tego twojego wpisu, bo produkt jest naprawdę świetny i tak masz go opisać”, to wskażę mu drzewo, na które ma spadać. Skorygować to ja mogę fakty (jeśli przedstawię je niezgodnie z prawdą), ale moja opinia jest moja i zmianie nie ulega.

O ile mnie pamięć nie myli, to nie miałem do tej pory przypadków, w których by reklamodawca w całości nie był zadowolony z mojego wpisu. Może dlatego, że raczej nie dostaję do zrecenzowania jakichś badziewnych produktów, a też sporo ofert (niepasujących tematycznie, ale także tych, które wymagałyby ode mnie zbyt dużo zachodu) odrzucam.

Gdyby jednak taka sytuacja się zdarzyła, to pojawia się problem. Bo ja swoją pracę, na którą się umawialiśmy, wykonałem. W takim przypadku domagałbym się zapłaty wynagrodzenia, czy przynajmniej połowy kwoty, o której była mowa.

Kasowanie wpisów sponsorowanych

Niekiedy umowa na publikację wpisu sponsorowanego zawiera informację o tym, jak długo wpis ma być dostępny na blogu. Ja jednak zawsze wychodzę z założenia, że ma być widoczny tak długo, jak długo istnieć będzie blog. A więc zawsze informuję reklamodawcę, że dostaje ode mnie wpis na zawsze, który będzie traktowany identycznie, jak pozostałe wpisy na blogu.

Słyszałem za to, że są ludzie, którzy są skłonni kasować wpisy sponsorowane na swoim blogu, gdy upłynie czas, na który się umówili z reklamodawcą. Nie tylko ja uważam, że to głupota. Jak pisze Mediafun:

Dlaczego kasowanie wpisów sponsorowanych jest złe?
Przede wszystkim uderza w samego blogera. Skoro kasuje on taki wpis z bloga to znaczy, że się tego wstydzi. Rzecz dla mnie niezrozumiała – nawiązujesz współpracę, negocjujesz warunki, obie strony DOBROWOLNIE zgadzają się na takie warunki, a potem wstydzisz się tego i zamiatasz sprawę pod dywan, żeby nikt nigdy nie wypomniał? Dla tego typu sytuacji określenie „sprzedajna dziwka” (…) jest jak najbardziej na miejscu.

Mnie się to nigdy nie zdarzyło. Jestem sobie w stanie wyobrazić jeden przypadek, w którym bym skasował wpis sponsorowany — gdyby poprosił mnie o to reklamodawca, a powód byłby naprawdę dobrze uzasadniony. Na przykład — projekt opisany we wpisie znika z sieci i nie ma sensu dalej go promować. Ale i w tym przypadku naprawdę mocno bym się nad tym zastanowił.

Jak nie stracić na wpisie sponsorowanym?

Na publikacji wpisu sponsorowanego można zarobić pieniądze, ale także hejt ze strony Czytelników, czy mało przyjemne wspomnienia po stronie reklamodawcy. Powinno nam jednak zależeć na tym, by na publikacji wpisu skorzystały trzy strony: bloger uznanie Czytelników, wizyty i odsłony; reklamodawca rzetelną ocenę jego produktu (może mu się przyda w dalszych pracach) no i reklamę wśród zainteresowanych nim internautów, a Czytelnicy informację o produkcie, który może im się przydać. Jak więc zadbać o to, by wszystkie strony były zadowolone i uniknąć wpadek?

Po pierwsze — od razu musisz mieć plan na publikację wpisu i poinformować o nim reklamodawcę. Ode mnie już na etapie przedstawienia oferty reklamodawca dostaje najważniejsze informacje:

  • że wpis będzie wisiał zawsze,
  • że oznaczę go jako sponsorowany,
  • że zapoznam się z produktem, opiszę swoje wrażenia oraz cechy produktu pod kątem tego, co może być przydatne i użyteczne dla moich Czytelników,
  • że reklamodawca może mi wskazać jakieś aspekty, na które koniecznie jego zdaniem mam zwrócić uwagę,
  • że przed publikacją dostanie go do przeczytania, żeby dokonać jakichś drobnych poprawek,
  • że potem wystawię firmie fakturę, a kwota, o której rozmawiamy, jest kwotą netto.

Jeśli reklamodawca zgadza się na takie warunki, ruszamy z pracą nad wpisem. Jeśli nie, bo oczekuje przekazania mogę mu zaproponować publikację sponsorowanego wpisu gościnnego.

Po drugie — musisz się tego planu trzymać. Ten plan chroni interesy Twoje i reklamodawcy. Reklamodawca wie, czego może od Ciebie oczekiwać i za co płaci. Ty zaś wiesz, że możesz spuścić na drzewo reklamodawcę, który zażąda od Ciebie daleko idących zmian w treści lub tonie Twojego wpisu.

Po trzecie — nie możesz robić ze współpracy z firmą tajemnicy. Ja czasami zapowiadam jakiś wpis tego typu na Facebooku, albo na blogu. Piszę po prostu, że będę testować jakiś produkt/usługę, a później go opiszę na łamach bloga. To informacja użyteczna dla czytelników, bo np. mogą mi wskazać, która konkretnie jego funkcja ich najbardziej interesuje i czemu mam się tam szczególnie przyjrzeć. Dla mnie to dodatkowa motywacja do pracy, a dla reklamodawcy — dodatkowa reklama.

Jeśli wpis sponsorowany opublikujesz bez odpowiedniego oznaczenia, a ktoś się dowie, że wziąłeś (wzięłaś) za jego napisanie pieniądze, Czytelnicy nie będą zadowoleni. Od razu zaczną się zastanawiać, czy opinie przedstawione w artykule są Twoje, czy reklamodawcy. Gdy to jasno zaznaczysz, efekt ten będzie mniejszy.

A wiarygodność to najbardziej istotny czynnik, który wpływ na Twoją wartość i markę jako blogera.

Autor:Krzysztof Lis | Tagi:
Wpisy powiązane tematycznie:

16 komentarzy do artykułu “Jak postępować z wpisami sponsorowanymi – kompendium”

  1. Super artykuł. Właśnie miałem do Ciebie pisać 🙂 pytanie tylko:
    1) ile brać za artykuł gościnny? Jakie stawki na podstawie wyświetleń w chwili publikacji.
    2) ile brać za banner lub podwieszony artykuł od doby „wiszenia”? Również na podstawie wyświetleń strony.

    załóżmy że tematyka biznesowa

    Co jeśli nie można wystawić faktury? Czy firmy również zawiązują wspołpracę bez takiej możliwości?

  2. „Co jeśli nie można wystawić faktury? Czy firmy również zawiązują wspołpracę bez takiej możliwości?”

    Każdy woli fakturkę bo wliczy sobie to w koszty reklamy, ale znam przypadki co poszła w ruch obustronna umowa albo od rachunek (wzór w google’ach znajdziesz).

    ad2 wszystko zależy od uu i odsłon twojej strony, głównym wzorcem jest inna reklama w pobliżu. a czy za kliknięcia czy za wyśiwetlenia to już zależy od tego kto będzie za to płacił. Jeden chce kliki a inny wyświetlenia.

    ad1 gdzieś czytałem, że wyceniać to jak ogłoszenie w gazecie ;P

  3. Mocny artykuł. Dzięki przyda sie na pewno.

  4. @Daniel: faktura zawsze jest lepsza od jakiegoś innego rozliczenia, bo łatwiej ją zaksięgować i wiąże się to z mniejszymi kosztami. Można zawrzeć umowę-zlecenie, ale to jest bardziej kłopotliwe i bardziej kosztowne. A już niedługo takie umowy mają być ozusowane, więc jeszcze droższe to się zrobi.

    Ile brać? Nie ma tu sztywnych stawek. Zależy od tego, na co stać firmę, ile wart jest Twój blog, itd. Porównanie do skuteczności innej reklamy w tym miejscu jest niezłym punktem wyjścia.

  5. Mam pytanie o tę frazę „wpis zgodny z zasadami blogvertisingu”, gdzieś można to znaleźć (może być po angielsku), bo ja znajduję tylko program blogvertising.pl. A przecież nie będę się powoływać na zasady firmy, z którą nie współpracuję. Potrzebowałbym więc jakąś definicję niezależną, obiektywną, encyklopedyczną.

  6. @Tomasz: mnie właśnie o tamtą definicję chodziło. Jeśli Ci nie odpowiada (a zresztą jasne jest, że może kiedyś zniknąć z sieci), chyba najlepszym wyjściem będzie dostosować ją do swoich potrzeb i opublikować później na swoim blogu jako „zasady publikacji wpisów sponsorowanych”, lub coś w ten deseń.

  7. Jeszcze dla podkreślenia:
    pieniądze bloger bierze nie za swoją konkretną opinię, ale za udostępnienie kawałka swojego bloga, za poświęcony czas. Kropka.
    A przynajmniej tak to powinno zdrowo wyglądać, moim i nie tylko zdaniem.

  8. Jak ktoś buduje bloga i dba o swój wizerunek to może się trzymać tych zasad.
    Ja przy publikacji wpisu sponsorowanego dostałam zalecenie aby nie był oznaczany jako sponsorowany.

  9. @Alessandra: pozostawiony przez Ciebie komentarz ze względu na link w Twoim podpisie nie wygląda wiarygodnie, ale mimo to Ci odpiszę.

    Gdyby mnie ktoś zabronił oznaczać wpis sponsorowany jako sponsorowany, musiałby szukać innego bloga do publikacji swoich materiałów.

  10. Gdyby mnie ktoś zabronił oznaczać wpis sponsorowany jako sponsorowany, musiałby szukać innego bloga do publikacji swoich materiałów.

    Jak trafi się przestój w płatnościach a ktoś sypnie dobrym groszem to te słowa szybko przejdą do historii z cyklu „na początku miałem swoje warunki” 😀

    Nie mówię, że zaraz sprzedasz swoje zasady za kaskę ale nie oszukujmy się. Nie często trafiają się sponsorowane wpisy na stronach średniego kalibru a mocny przelew (dobrze płatny wpis) gdy ostatnio grosza w skarbonce ubyło zrobi swoje.

    Także jak ktoś zaoferuje dobre wynagrodzenie a sam wpis nie jest kiepskiej jakości, powtarzam nie jest kiepskiej jakości czy jak kto nie którzy określają pisany na szybkiego to nie mów, że odmówisz bo „sponsorowany” na dole czy na górze nie będziesz mógł zamieścić.

    Lepszą opcją jest „poniżej gościnny wpis Jana Kowalskiej, właściciela firmy xxx” i każdy się kapnie aha może to być promo wpis.

  11. @Krzysztof Lis a jak się odnosisz do artykułów nie tyle sponsorowanych (zachwalających daną markę/produkt) a do artykułów eksperckich tzn. tekstów wysokiej jakości przygotowywanych przez zewnętrzną firmę opisujących dane zagadnienie dla których jedynym benefitem jest podanie odnośnika do strony w źródle artykułu.

  12. @Dmati: ja swoim nazwiskiem nie podpiszę tego typu wpisu. Ale z przyjemnością opublikuję go jako gościnny — tak, jak to opisałeś. Wtedy moja odpowiedzialność za jego treść jest mniejsza, choć wciąż nie zerowa — bo przecież udostępniam miejsce na swoim blogu.

    @Mumin: zdarza mi się takie publikować, jeśli są użyteczne dla moich czytelników.

  13. Bardzo dobry wpis – konkrety jakich wiele osób poszukuje. Wielkie Dzięki.

  14. Ciekawy artykuł i wiele cennych uwag. Czy to nie jest tak, że jest prawny wymóg oznaczania wpisów, za które się wzięło pieniądze?

  15. @Rosomag: o ile dobrze pamiętam, taki przepis dotyczy prasy, ale moim zdaniem warto praktykę oznaczania tekstów także na blogi.

  16. Super, wielkie dzięki za ten artykuł. Chciałbym dopytać dla pewności – nie podpisujesz żadnej formalnej umowy z firmą, którą promujesz? Ograniczasz się do określenia warunków współpracy ustnie lub mailowo i do wystawienia faktury? Pytam, bo przygotowuję się do pierwszej współpracy z firmą zewnętrzną i nie wiem, jak bardzo formalnie powinienem do tego podejść.

Pozostaw komentarz

Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy! Komentarze służą do wyrażania opinii na temat opublikowanego tekstu, albo zadawania pytań jego dotyczących. Nie służą do reklamowania własnych stron ani zadawania pytań nie związanych z tematem wpisu. Jeśli masz pytanie, zadaj je na forum o zarabianiu na blogach albo napisz do mnie e-maila.

XHTML - możesz użyć tagów:<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Jak zarabiam?

Na moich blogach i witrynach zarabiam między innymi sposobami podanymi poniżej.