01
07
13

Dlaczego warto (niekiedy) płacić za komentarze?

Dobrze jest mieć na blogu mnóstwo komentarzy. Trzeba się starać, by przychodziły naturalnie.

Ale czasem warto trochę tych komentarzy kupić. Wielu blogerom się to jednak nie mieści w głowie, co z kolei dla mnie jest zupełnie niezrozumiałe. Dyskusję na ten temat czytałem w dwóch miejscach. Chciałem dołożyć coś od siebie także tu na blogu.

Zaczęło się od wpisu na jakblogowac.pl o kupowaniu komentarzy w serwisie InClick. Który to wpis później został wrzucony na facebookową grupę Blogerzy Brainsztormują z komentarzem wyrażającym zdziwienie, jak można płacić za komentowanie naszego bloga.

Opinie były mniej więcej takie:

never ever! szanuję moją pracę, mój blog, moich czytelników! kupowanie komentarzy kojarzy mi się z płaceniem za miłość… wolę mieć miłość szczerą za darmo a nie za pieniądze. kto to wymyślił? świat się kończy!

(mariawolna)

taki blog może lepiej wygląda, ale gdybym dowiedziała się, że bloger, którego czytam, opłaca komentarze, darowałabym sobie dalszą lekturę

równie dobrze mogę założyć sobie 10 fikcyjnych kont i rozmawiać sama ze sobą w komentarzach albo pisać do siebie jako gość – po co od razu płacić komuś za pisanie „według moich wytycznych”

jeśli ktoś chce normalnego feedbacku, najlepiej po prostu pisać coś ciekawego i mądrze komentować inne blogi (bez spamu), wnosić coś do dyskusji w innych miejscach – sama często sprawdzam blogi czytelników, którzy mają coś fajnego do powiedzenia pod moimi tekstami, a kiedy znajdę coś interesującego – komentuję i linkuję u siebie

(tattwa)

Wszystko ma plusy i minusy. Obkomentowany blog dużo fajniej niż ten bez feedback’u ze strony czytelników. Ale żeby za to płacić? Nawet jeśli by te komentarze były tematycznie związane z wpisem, to gdzie byłaby satysfakcja z tego, że mój post wywołał realną (a nie tą kupioną) dyskusję?

(Ania Jurek, na FB)

No dobra, ale o co tak naprawdę jest to oburzenie? Płacenie za komentarze jest w wielkim świecie zupełnie normalne i nikogo nie dziwi. Dlaczego ma zatem dziwić blogerów?

Napiszę jasno — bywały takie sytuacje, w których płaciłem za komentowanie na moich blogach. I z całą pewnością będę to jeszcze powtarzać. Uważam, że są sytuacje, w których jest to najlepsze wyjście.

Kiedy warto zapłacić za komentarze?

Zacznę od przykładu, którego użyłem w dyskusji na grupie na Facebooku. Choć nie wiem, czy to dobry pomysł, bo tam nie spotkał się ze zrozumieniem.

Wyobraźmy sobie, że jestem producentem lodów. Zbliża się lato i chcę puścić na rynek nową serię lodów, np. o nowym smaku. Zrobienie paru próbek kosztuje mnie sporo pieniędzy, ale uruchomienie całej linii technologicznej — zdecydowanie więcej. Zatem robię te próbki, później zbieram grupę ludzi, którym płacę za ich spróbowanie i wyrażenie opinii. Skomentowanie mojego produktu — smaku, barwy, konsystencji, opakowania, ceny, itd.

A może lepiej byłoby poczekać z opiniami, które pojawią się naturalnie po wprowadzeniu produktu na rynek? Będzie to bardziej ryzykowne, ale przecież wtedy na pewno opinie będą uczciwe, bo nikt ich nie zmanipuluje pieniędzmi?

I druga sytuacja.

Uruchamiam nowego bloga, dajmy na to, że będzie to blog kulinarny. Wykładam na to sporo pieniędzy, albo sporo wysiłku. Rejestruję domenę, kupuję szablon, płacę za jakieś dodatkowe funkcje programiście, przygotowuję kilka szczegółowych i obszernych tekstów, wzbogaconych w zdjęcia i materiały wideo. Wystawiam w InClicku ofertę skomentowania mojego serwisu, w której proszę o ocenę i skomentowanie tego, co dla mnie jest najistotniejsze — tekstów. Chcę po prostu wiedzieć, co ludzie o nich sądzą. Czy uważają je za przydatne, czy byliby skłonni przetestować jakiś przepis u siebie w domu, czy zdjęcia sprawiają dostatecznie apetyczne wrażenie. I tak dalej.

Czym różnią się te dwie sytuacje?

Z mojego punktu widzenia — niczym.

Jasne, że sam fakt płacenia za czyjąś opinię powoduje ryzyko, że te opinie nie do końca będą uczciwe. Ale jaka jest alternatywa? Rozesłanie prośby o obejrzenie serwisu i skomentowanie do znajomych? Przecież oni przez sam fakt bycia naszymi znajomymi też nie będą do końca obiektywni.

Trzeba więc tego typu transakcje zawierać ostrożnie. W zleceniu w InClicku czy dowolnym innym miejscu opisać jasno, że interesują nas uczciwe komentarze, zawierające opinie o tym, co i jak piszemy.

Im więcej komentarzy, tym lepiej

Tak w dużym skrócie można podsumować całą dyskusję o wartości komentarzy na blogu. Dlatego pewnie sporo zleceń na kupowanie komentarzy nie ma na celu zebrania opinii o blogu, tylko zwyczajne zapełnienie go komentarzami.

Bo przecież lepiej wygląda blog bez komentarzy, od bloga z komentarzami.

I znów ja nie widzę w tym nic złego. Bo oczekiwanie na napływ naturalnych komentarzy od organicznych użytkowników bloga może trwać bardzo długo i być bezowocne.

To chyba już lepiej zapłacić za 20 komentarzy, żeby chociaż pierwsi odwiedzający bloga widzieli, że on żyje i że warto w tym życiu wziąć udział poprzez własny komentarz.

Na dłuższą skalę oczywiście to się nie opłaca, bo koszty takich komentarzy mimo wszystko są jednak spore. Ale na początek? Czemu nie?

Co Ty sądzisz na ten temat?

Autor:Krzysztof Lis | Tagi: ,
Wpisy powiązane tematycznie:

9 komentarzy do artykułu “Dlaczego warto (niekiedy) płacić za komentarze?”

  1. Wydaje mi się że płacenie za komentarze dużo osób traktuje jako płacenie za przychylne komentarze pod danym wpisem, oczywiście, że wolałbym mieć naturalne ale z drugiej strony z Twojego przykładu wnioskuję, że to po prostu płacenie za feedback

  2. Ci wszyscy blogerzy tak się oburzają na kupowanie komentarzy, a sami tak naprawdę swoimi komentarzami handlują. Bo jeśli ktoś prowadzi blog o kosmetykach i jakaś firma zaproponuje mu przetestowanie produktu i za to zapłaci, to bloger przetestuje, napisze komentarz na swoim blogu (pomijam fakt, czy będzie to opinia negatywna czy pozytywna) i na tym zarobi. Czy to się różni od kupowania komentarzy? Tylko o tyle, że tu komentarz kupuje producent kosmetyków, a nie bloger, a bloger komentarz sprzedaje.

  3. Nigdy nie brałem pod uwagę, że komentarze można kupować. Raczej się na to nie zdecyduję ale przemawiają do mnie argumenty, które przytoczyłeś porównując nowego bloga do biznesu związanego z lodami.
    Rzeczywiście ma to swoje uzasadnienie pod warunkiem, że komentarze mają odpowiedzieć na pytanie czy treść jest odpowiednia a nie zapełniać bloga i pokazywać, że blog ma czytelników.
    Oczywiście nigdy nie poznamy intencji osoby, która kupuje komentarze.
    Ja kieruję ruch na bloga w tradycyjny sposób. Przede wszystkim komentuję na innych blogach i udzielam się na forach.
    Na razie mam mało komentarzy ale pewnie niebawem się to zmieni.
    Pozdrawiam,
    Jacek Pastuszko

  4. Jako autor przytoczonego artykułu o kupowaniu komentarzy czuję się trochę wywołany do tablicy. Także, również nie widzę nic złego w kupowaniu komentarzy patrząc z szerszej perspektywy. Bo o ile, nie widze takiej potrzeby dla blogerów prowadzących blogi osobiste, to dla kogoś kto promuje jakikolwiek produkt, bądź prowadzi blogi wyłącznie w celu zarabiania jest to rzecz normalna. Chodzi przedewszystkim o rozruszanie dyskusji, pokazanie, że blog jest odwiedzany i ma wokół siebie jakąś społeczność. Poza tym, inClick ma również wiele innych zastosowań o których również wspomniałem.

  5. […] Krzysztof Lis próbował wytłumaczyć, że jednak warto czasem kupić komentarze. Jeśli zależy nam na szybkiej opinii na temat naszego produktu, w przypadku Krzyśka chodzi o lody, możemy pokusić się o skorzystanie z oferty serwisu InClick. Przede wszystkim, od kiedy po opinię na temat lodów kierujemy się do obcych nam ludzi, których mamy z łapanki w internecie i nie mamy pewności, że są trzeźwi, że nie są zwykłymi hejterami, ani tym bardziej nie są z konkurencji? […]

  6. No cóż, z jednej strony oburzenie, z drugiej spora część blogerów (nie wszyscy) nie potrafi wprowadzić oznaczenia „tekst sponsorowany” w wpisach, w których co drugie zdanie pada ni z tego, ni z owego nazwa marki 😉

  7. Myślę że granicą akceptacji tej formy zdobywania popularności jest cienka granica między blogiem (osobistym pamiętnikiem autora) a mblogiem (taka moja nowa kategoria od money blog). Jeżeli więc traktujem swoje miejsce w sieci jako potencjalną złotą kurę znosząco złote jajka to akceptacja kupnych komentarzy jest dość oczywista – blog ma przynosić zysk więc należy inwestować w jego popularność choćby początkowo sztuczną, wykreowaną. Jeżeli natomiast pragniemy zdobyć w ten sposób popularność dla bloga osobistego – tutaj ktoś o wysokich zasadach moralnych może mieć problem z akceptacją tej formy zdobywania popularności i tu zgodziłbym się z cytowaną mariawolna

    Przykładowo moja obecność wśród Twoich komentatorów jest szczera. Nie przeszkadza mi to że mogą być wśród nich komentatorzy na etacie. Moja świadomość Twojego bloga powoduje że łatwo mi zaakceptować to że mogłeś tą prostą formę zdobywania popularności zastosować.

  8. …dodam tylko jedno. Pewna firma zaoferowała mi zorganizowanie konkursu ale obostrzone to było zwiększonym zainteresowniem pod określonymi wpisami. Krótko pisząc będzie ruch komentatorów pod wpisem znajdą się nagrody na konkurs. Mógłbym więc zastosować chwyt opisany przez Krzysztofa i nakupić komentarzy pod danym wpisem pokazując firmie że warto na moim blogu ów konkurs zorganizować. Jednak jest pytanie:

    Czy ja bym w ten sposób wspomnianej firmy nie oszukał?

    Ja uważam że oszukałbym – podobnie jak oszukują statystyki potencjalnej klikalności i cen per click pewnej firmy oferującej widgety na blogach ale to już temat na inną pogawędkę 🙂

  9. W płaceniu za komentarze nie widzę nic zdrożnego, pod warunkiem że komentuje osoba orientująca się w temacie dyskusji i komentarz wnosi coś do dyskusji.

Pozostaw komentarz

Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy! Komentarze służą do wyrażania opinii na temat opublikowanego tekstu, albo zadawania pytań jego dotyczących. Nie służą do reklamowania własnych stron ani zadawania pytań nie związanych z tematem wpisu. Jeśli masz pytanie, zadaj je na forum o zarabianiu na blogach albo napisz do mnie e-maila.

XHTML - możesz użyć tagów:<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Jak zarabiam?

Na moich blogach i witrynach zarabiam między innymi sposobami podanymi poniżej.