06
09
10

Dlaczego ludzie opuszczają swoje blogi?

Dziś w ramach cyklu odpowiedzi na pytania czytelników:

Prowadzę blog od roku i raczej słabo mi idzie(około 900 odwiedzin miesięcznie), więc spróbowałem zwielokrotnić moje wysiłki w promowaniu go. Postawiłem na komentowanie innych blogów. Wpisałem w Google „[tu było hasło — przyp. KL]” i znalazłem kilkanaście blogów. Zauważyłem jednak coś dziwnego. Mianowicie to, że ich autorzy zachowują się co najmniej nieprofesjonalnie. Te blogi po prostu są nagle porzucane. Czasami zdarzy się, że autor napisze notkę w stylu „Wracam po nieobecności” i już więcej nic nie publikuje. Przecież to tak jakby stworzyć firmę, rozkręcić ją i porzucić bez powodu. Jeden taki porzucony blog miał 4 lata!

Kiedyś spotkałem się ze stereotypem blogera, który nagle znika na kilka miesięcy, potem pisze wpis o tym, że wraca do blogowania i już więcej nic nie pisze. Chyba ten stereotyp jest prawdziwy. Ty też tak masz ze swoimi blogami?

A pewnie, że mam tak z moimi blogami. Kilka z tych, które założyłem, opuściłem i przestałem na te blogi pisać. Dlatego dość łatwo będzie mi odpowiedzieć na pytanie, czemu ludzie opuszczają swoje blogi.

Śmierć

Zacznijmy z grubej rury i od strony najmniej prawdopodobnej przyczyny. Dlaczego więc o tym w ogóle chcę napisać, skoro to zdarza się tak rzadko?

Bo chciałem zasygnalizować temat dla osobnego wpisu. Wpisu o tym, co powinniśmy zrobić, by przygotować sobie blogowy testament.

Jeśli zdarzy się nam coś złego (śmierć, kalectwo, długotrwała choroba), z oczywistych przyczyn przestaniemy zaglądać na bloga. A co z czytelnikami? Co z ludźmi, którzy wyślą do nas zapytania? Co z klientami, którzy złożą zamówienia na nasze wirtualne produkty?

Warto przygotować dla bliskiej osoby listę naszych haseł i poprosić ją o opublikowanie w razie czego na naszym wpisie jakiegoś konkretnego wpisu z informacją dla czytelników. A jak ktoś nikomu nie ufa, może sobie przygotować wpis z przyszłą datą publikacji a później ręcznie przesuwać tę datę w przód.

Brak czasu

Baaardzo popularny zwłaszcza o tej porze roku. Po nudzie wakacyjnej bloger uświadamia sobie, że trzeba znowu zapieprzać w szkole, odrabiać lekcje, czytać albo słuchać lektury, no i uczyć się do sprawdzianów.

Ten powód dotyka chyba najbardziej blogerów uczniów i studentów. Gdy ktoś pracuje na etacie, ma rodzinę i tylko 20 dni urlopu co roku, ma permanentny brak czasu więc jeśli zacznie pisać bloga to raczej będzie w tym konsekwentny.

Brak pomysłów

Nie ma nic gorszego, niż brak pomysłów na tematy dla nowych wpisów. Gdy nie ma pomysłów, nie pojawiają się nowe artykuły, co dalej zmniejsza ilość pomysłów. Przecież czasem najlepsze pomysły wpadają nam do głowy wtedy, gdy coś opisujemy i nagle okazuje się, że jedno zagadnienie jest na tyle ciekawe, że wymaga osobnego wpisu. Sporo pomysłów ja osobiście dostaję od Was, albo w formie komentarzy, albo e-maili. A e-maile i komentarze też przestają się pojawiać na martwym blogu.

Mam takiego bloga, na którego nie napisałem nic od 242 dni, bo traktuje o moim hobby, na które nie mam po prostu czasu. Przyjdzie jesień, czas na hobby się znajdzie, będzie o czym pisać. 🙂

Brak efektów

To chyba najszersza grupa powodów, dla których ludzie przestają pisać blogi. Tu można z powodzeniem zaklasyfikować sytuację, w której autorowi po prostu przestaje się chcieć pisać bloga. Chciało mu się, bo sądził, że będzie to fajne i przyjemne, pisać bloga i dostawać komentarze. Tymczasem okazało się, że to ciężka praca i w dodatku niewdzięczna, bo nikt komentarzy nie pisze…

Ja też kilka blogów przestałem pisać właśnie ze względu na brak efektów. Jeśli blog ma mi zarabiać pieniądze, gdy tylko okazuje się, że nie jest w stanie, coś z tym muszę zrobić. Jeśli nic nie mogę zrobić, bo na przykład okazuje się, że źle wybrałem niszę, po prostu o blogu zapominam. Przestaję go pisać, ale przecież nie kasuje, bo jeść nie woła. 😉

Wczoraj opublikowałem nowy wpis na jednego bloga, na którym poprzedni artykuł pojawił się 7 miesięcy temu. To akurat efekt tego, że mam kilka blogów na ten sam temat i ten konkretny ma dla mnie najniższy priorytet.

Oprócz tego mam też bloga, na którym ostatni wpis pojawił się 19 miesięcy temu. To trochę inna historia, bo miał to być mini-blog (czyli coś w rodzaju ministronki, ale opublikowane w serwisie blogowym). No ale potem zacząłem coś tam pisywać, właśnie po to, by blog nie wyglądał na martwy. Teraz wygląda właśnie tak, na martwe, opuszczone i zapomniane miejsce.

Jak wspomniałem w wywiadzie, którego udzieliłem Michałowi, blogowanie wymaga sporo samozaparcia. I wymaga przygotowania się na niepowodzenia. Jak ktoś sądzi, że od razu po założeniu bloga będzie bogaty i popularny, srogo się zawiedzie i zniechęci. Stąd bierze się potem sporo martwych blogów.

Autor:Krzysztof Lis | Tagi:



Wpisy powiązane tematycznie:

38 komentarzy do artykułu “Dlaczego ludzie opuszczają swoje blogi?”

  1. Sam zacząłem swojego bloga niedawno dla frajdy. Domowe soki to takie moje hobby i postanowiłem się podzieliś moimi przemyśleniami z innymi. Jednocześnie szerzę świadomość, że to co pi/jemy jest ważne a soki ze sklepu są nic nie warte. Jeśli sądzicie inaczej zapraszam do dyskusji.

    Może na nim kiedyś umieszczę rekalmy ale raczej nie po to go piszę. Na razie nie ma szans by zarobek z bloga/blogów zbliżył się do tego co dostaję „na etacie”. Stąd nie publikuję za często, bo nie mam czasu, ale też nie liczę na cuda i mnóstwo odwiedzających.

    Chciałbym mieć te 900 odwiedzin miesięcznie u siebie 😉

  2. Prowadzę korespondencje z wieloma mniej lub bardziej znanymi osobami w internecie i muszę przyznać, że Ty odpisujesz najszybciej ze wszystkich:D

  3. No proszę, wpis praktycznie o mnie :).

    Na swoim – stosunkowo młodym – blogu mam już dwa wpisy z serii „witam po przerwie”. Jakoś tak mam, że pisanie przychodzi mi falami – najpierw piszę dużo, potem pomysły się kończą i robię przerwę. W tym czasie „zbieram” kolejne pomysły, spisuję je i wracam z nimi na bloga.

    Bazując na tych swoich doświadczeniach, do Twojej listy dodałbym jeszcze niekonsekwentne publikowanie wpisów / brak długofalowego planowania zamieszczania wpisów. Pomysły są, wpisy mogą być nawet ciekawe, ale jak za szybko wszystko opublikujesz to „wypstrykasz” się z treści całkiem szybko.
    Potem zostaje tylko „paniczne” szukanie pomysłów lub nawet pisanie na siłę – a to nigdy dobrze się nie kończy.

  4. Wszystko zalezy od motywacji do pisania bloga. Ja zadnego nie pisze dla pieniedzy, ani slawy 😉
    Pierwszy zaczelam pisac by przekazywac informacje znajomym i rodzinie itp. Teraz zmienilam troche jego charakter, bardziej sprofilowalam, ale ciagle na nim cos pisze, powiedzmy raz na tydzien, albo czesciej jak znajde ciekawa informacje, ktora chce sie podzielic.

    Blogi prowadzone pod nickiem Richmond to czyste dzielenie sie wiedza. Mam jakas taka nieodparta potrzebe, co widac w innych portalach, ktore uruchomilam w ostatniej dekadzie.

    Wziawszy pod uwage, ze publikuje w necie od 1996r, to raczej nie powinno mi zabraknac zapalu do pisania 😉

  5. @Bremes: w dużej mierze to przypadek, że udało mi się na Twój list odpowiedzieć tak szybko, bo urlop dziś mam. 🙂

  6. Wygląda na to, że muszę dziś coś napisać:) A na poważnie problem dotyka także ważniejszych przedsięwzięć – np. sam mam zamiar wrócić do tłumaczenia wiki pewnego programu po 2 miesiącach przerwy. Po prostu w pewnej chwili poczułem się zmęczony…

  7. Ja widzę jeszcze co najmniej trzy powody:
    1) osiągnięcie zamierzonego celu np.:
    a) blog miał ułatwić otrzymanie jakiejś pracy i na tym blogu ktoś wykazywał się wiedzą. Teraz pracuje już na wymarzonym stanowisku i nie ma potrzeby rozwijać bloga.
    b) osiągnięcie odpowiedniego poziomu dochodu i jego niezależność od nowych wpisów na blogu bo np.: główny ruch pochodzi z wyszukiwarki.

    2) ktoś podpisał, że w danym czasie nie będzie się dzielił swoją wiedzą (np.: chyba pracownikom Google nie wolno pisać o SEO na swoich prywatnych stronach)

    3) bardzo rzadki cykl publikacyjny. Znam blogi na którym wpisy pojawiają się regularnie co pół roku.

    Według mnie w branży informatycznej punk 1a to najczęstsza przyczyna śmierci bloga.

  8. Jest jeszcze inny powód, o którym nie wspomniałeś – Facebook, który po pierwsze wysysa aktywność komentujących – chętniej i szybciej jest zostawić komentarz na facebooku jak również i „rozleniwia” blogujących…. Za wpis na bloga trzeba się po prostu zabrać, usiąść i napisać…. wpis na fejsa to kilka kliknięć w klawiaturę albo zwykły RT i już komunikat ląduję do naszych znajomych, obserwujących czy fanów. Silne powiązanie bloga z Facebookiem i traktowania wciąć bloga jako „centralę” jest tutaj bardzo istotne….

    Wyszukiwanie blogów, aktywnych uczestników sieci czy trendsetterów to już zupełnie inny temat… nie wiem czy google tu jest dobry rozwiązaniem, nigdy nie wykorzystywałem gooogla do tych celów.

  9. Super trafiłeś z tym wpisem. Wczoraj po raz 3 reaktywowałem swojego bloga 😛

  10. 2 lata temu porzuciłem swój blog http://www.inwestowanie.org.pl. Powód był prosty konflikt interesów miedzy tym co mysle a tym co przynosi pieniadze oraz wypalenie tworcze.
    Dzis zrobiłem jego reset tworczy i startuje od nowa. Zapraszam jest link do umarłej wersji na nowej stronie

  11. Sam ostatnio nie mam zbyt wiele czasu na blogowanie, sęk w tym, że chcąc naprawdę pisać na blogach musiałbym porzucić etat, a tego osobiście nie mam zamiaru robić.

  12. @uzi123: dzięki za podrzucenie kolejnych pomysłów!

    @mediafun: dzięki za zwrócenie uwagi! Nie przyszło mi do głowy wspomnieć o Facebooku, bo za mało poświęcam mu czasu. Na sobie tego efektu nie zaobserwowałem, u innych też nie, ale to pewnie tylko dlatego, że spędzam tam dość mało czasu…

  13. Dlaczego traktować opuszczony blog jako mniej wartościowy? Jeżeli szukam jakichś informacji, nie interesuje mnie czy autor danej strony ją porzucił.
    Czy to zachowanie nieprofesjonalne? Nie wydaje mi się. Jeżeli blog zawiera wartościowe informacje – nieprofesjonalnym byłoby kasować jego zawartość tylko dlatego, że nie mamy ochoty czy czasu się nim zajmować.

  14. @Łukasz: widząc opuszczonego bloga zawsze zastanawiam się, czy dane na nim dostępne wciąż są aktualne.

  15. Moje oba blogi są w stanie zawieszenia, jednak żaden z powyższych powodów. Nie uwzględniłeś jeszcze jednej przyczyny: nadmiar sukcesów:) Aktualnie dostałam dużą liczbę dobrych zleceń, pracuję nad jednym dużym projektem i kilkoma mniejszymi i po prostu prywatne blogi na których zarabiam w sumie niewiele spadły na koniec listy zadań. Ale jeszcze do nich wrócę:) Szczególnie, że gdybym wkładała tyle pracy we własne projekty co w zlecone to byłyby naprawdę niezłe:)

  16. Wolna nisze po takim opuszczonym blogu można samemu zapełnić i dodatkowo ma się kopalnie pomysł w postaci tego martwiaczka 🙂

  17. Szczególnie ostatni podpunkt poruszany przez Ciebie jest mi blisko znany. Nawet ruszenie z dużym impetem, rozpędzenie się i roczna, regularna praca w niektórych tematykach potrafi się nie zwrócić, nie mówiąc o zarobku. I nie mówię tutaj już o przypadku blogów, ale i sporych serwisów tematycznych. Szkoda, nadal szukam tego, co w sieci pozwoli mi na miarodajny zarobek, tak, abym mógł sobie przynajmniej odłożyć je na dalszą, aktywną promocję projektu.

  18. Żeby nie szukać daleko, blog kondotiera 😀 Długo, długo nic – post, że wraca – i po tym nic.

  19. Mnie akurat martwi to, że martwe blogi blokują innym fajne adresy ( sam chciałem mieć jakiś inny na początku i był akurat zajęty przez martwy blog) poszukałem na blogspot w faq i dowiedziałem się, że nic nie można zrobić.

    2 sprawa jest taka, że sam zmieniłem na stronie swojego brogrola i można glosować, która z list jest lepsza, bo mi się wydaje, że ta dla aktywnych blogerów.

    Co do powodu z brakiem pomysłu to sam wpadłem na pomysł by zrobić podobny wpis tylko jakoś nr. 2 zawiniło (brak czasu)

  20. @aumar: kondotier? Ach, kojarzę, był kiedyś taki człowiek, zapomniałem o nim kompletnie bo jego kanał RSS milczy. 😉

  21. To ja dodam jeszcze jeden powód: warunki atmosferyczne 🙂 Dotyczy to głównie blogów podróżniczych, krajoznawczych, rowerowych etc. Ja np. miałem zamiar opisać sporo wycieczek rowerowych na swoim blogu, ale pogoda się popsuła, co mnie skutecznie zniechęciło, choć akurat mam urlop 🙁 Przypuszczam, że do następnego sezonu uśpię blog, być może okazjonalnie coś napiszę…

  22. @niki: to da się załatwić publikując wpisy rzadziej, ale regularnie. Przykładowo, w ciągu tygodnia robisz 5 wycieczek rowerowych, opisujesz jedną co tydzień. Oczywiście masz mniej materiału w szczycie sezonu, ale za to poza nim blog nie wygląda na martwy.

    Zresztą moim zdaniem wystarczy napisać coś raz na miesiąc-dwa, żeby blog utrzymać przy życiu. A to wystarczy by zrobić jakieś wpisy w rodzaju „3 najlepsze wycieczki rowerowe w ubiegłym sezonie” albo „10 pomysłów na jazdę rowerem w zimie” czy cokolwiek innego. 😉

  23. Najważniejszy powód jest taki, że większość ludzi szybko orientuje się, że na blogu nie idzie zarobić. Tak niestety wyglada prawda, choć niektórzy przedstawiają ją inaczej. Sam piszesz, że masz kilkanaście blogów. A spójrzmy jak wygląda taki blog o zarabianiu. Po wejściu od razu wyskakuje okno, by zapisać się na darmowy kurs, pobrać darmowego ebooka. Potem jest rozmowa z autoresponderem, z którego to dowiaduję się, jak jestm tuman, czego muszę się nauczyć o marketingu, jakie strony odwiedzić, jakie ebooki kupić. Koło się zamyka, bo nic z tego nie wynika poza mieleniem wszystkiego w kółko. A czy nie lepiej jest powiedzieć prawdę, że Internet to najgorsze miejsce do zarabiania. To miejsce, gdzie łapie się frajerów poprzez różnego rodzaju linki polecające i reklamy. Prawda jest taka, że ludzie nie są już tacy głupi i nie dają się na to nabierać. No to maskuje się linki. Lepiej wziąć łopatę, przez 8 godzin kopać doły i 2 tys. na rękę jest. To żaden problem. O takich zarobkach w necie mogą pomarzyć nieliczni, a i nie w każdym miesiącu. Druga sprawa wyfląda tak, że jak się coś dostaje za darmo, to trudno spodziewać się zarobków. By zarabiać, trzeba coś zainwestować. Za friko to można po mordzie dostać, założyć sobie bloga lub zapisać się do pp. Ludzie zaś nie wyłożą pieniędzy, bo najczęścej są gołodupcami. A jak cos mają, to się boja, by przypadkiem ich nie stracić. Widziałem tysiące takich w necie. Jak trzeba było wyłożyć kilkadziesiąt zlotych na początek, to dwie osoby się znalazły. Ludziom często tylko wydaje się, że chcą zarabiać. Ale jak przyjdzie co do czego, to rura im mięknie. Nikt nie pomyśli o tym, że otwarcie choćby najmiejszej firmki wiąże się z kosztami, ryzykiem, płaceniem podatków i ZUSU. W necie też to obowiązuje, a kto tego nie rozumie, to będzie blogować trzysta lat lub klikać w kretyńskie emaile.

  24. @ mario – Internet to najlepsze miejsce do zarabianie. Jeżeli idzie o blogi zgodzę sie trudno zarobić dobrą kasę. Jeżeli idzie o strony pod PP czy z własnymi e-produktami, można zarobić kasę ogromną.

    Dużą część kasy zgarnia się faktycznie na „frajerach” którym wciskasz coś czego tak naprawdę nie potrzebują lub mają gdzie indziej taniej lub za darmo (budując kategorię). Ale można też wciskać coś czego chcą, kupując to przez twoją stronę bo jesteś wyżej w „G” niż producent/usługodawca.

    2 k miesięcznie netto (po odprowadzeniu podatków) dla kogoś kto trochę włoży kasy i czasu, dobrze wszystko zaplanuje, a nie będzie pisał bloga w nadziei, że jakoś to pójdzie. Nie jest trudnym do osiągnięcia wynikiem. A bardzo często hula później samo, trzeba tylko trochę doglądać.

    Puenta jak najbardziej trafna.

  25. “@ Krzysztof Lis – sorry, że post pod postem.

    „[tu było hasło — przyp. KL]” – Krzysztofie podaj jaka fraza, jak z PR historią to pozakładam opcje 😀 z ruchem jak opuszczone to wątpię. Blog kondotiera niestety PR nie ma i nawet wypadł z indexu. 😀

  26. @Mario – masz racje co do jednego. W internecie az roi sie od ludzi ktorzy chcac zarabiac w necie pisza o tym jak zarabiac w necie… paradoks ale najczesciej tak sie dzieje.

    Nie masz racji mowic ze w internecie zarobic sie nie da. Da sie tylko trzeba to zrobic z glowa. A nie ludzie sie ze jesli mamy blog o pieskach i kotkach i wrzucone tam AdTaily to sie czegos dorobimy…

  27. @Mario: moim zdaniem większość ludzi szybko się zniechęca. Ja też. Mam kilkanaście blogów a chce mi się prowadzić tylko kilka z nich. Te, które zarabiają i te, które moim zdaniem będą zarabiać w przyszłości. Na pozostałe nie chce mi się pisać.

    To rzeczywiście nie jest tak, że na każdym blogu można zarobić. Pisałem już tu o tym zresztą. (A nie, nie pisałem, nagrałem vodcasta). Ale nawet na blogu o tych kotkach i pieskach można zarobić — jeśli będzie to dobry blog. U nas w YellowGreen.pl mamy czasem zapytania o tak niszowe tematy (niszowe w porównaniu do typowych zapytań o blogi pasujące do hasła „Kobiety” albo „Gadżety”) i potem okazuje się, że ciężko nam jest cokolwiek dopasować.

    Osobiście uważam, że niemal każdy może zarobić w internecie, w tym na blogu. Nie każdemu się to jednak uda, bo odrobina się przydaje. Nie każdy ma tę szansę, bo przecież są ludzie, którzy kompletnie nie potrafią pisać albo nie mają nic ciekawego do napisania, no ale to zupełnie inna historia.

    Linki się maskuje dlatego właśnie, że ludzie mają podejście takie, jak Ty. Uważają, że jeśli ktoś chce im jakiś produkt polecić czy zareklamować, to uważa ich za frajerów i chce ich naciągnąć. Czasem tak bywa, trzeba to powiedzieć głośno, ale nie o to chodzi. Jeśli internauta jest skłonny kupić produkt X (bo go chce mieć albo jest mu potrzebny) to czemu ma nie oddać części marży do blogera, który wskazał mu miejsce do kupienia tego produktu? To jest właśnie mentalność psa ogrodnika, którą mogę tylko potępiać, bo niewiele potrafię z nią zrobić…

    @Aumar: autor tego zapytania sam frazę ujawni, jeśli będzie chciał. 😉

  28. Ta tajemnicza fraza to był „e-biznes” 🙂

  29. Zarobić mozna ale co to za pieniądze! Pare osob w Polsce moze i zarabia 2 tys co jakis czas, ale ile trzeba kasy na reklame to nie nie pisze. Reszta tylko udaje ze zarabia. W realu spokojnie nawet ktos bez wyksztalcenia zarobi 2 tys. W necie jednostki. Poza tym dzieki za podziekowanie Krzysztof, ale http://tiny.pl/53l1 i http://zarabianie-na-blogu.pl/feed/ to łapanka. Ja na mojej stronie łapanek nie robie, ale tylko jednostki chcą zarabiać. Poza tym niczego nie maskuje, a i tak prawie nikt zarabiać nie chce. Po prostu nie chce. Nie jest to typowe zarabianie w necie, ale kasa jest.
    aumar zeby cos sprzedac przez strone to musisz miec ze 100 tys wizyt /m-c. Bloger nawet 1 tys nie ma wiec predzej ślepa kura znajdzie ziarno. A nawet jak ktoś u ciebie kupi ebooka o zarabianiu i dostaniesz 3.2zł to faktycznie kasa jest oszałamiająca. No i jeszcze na blogach o zarabianiu sprzedaje się ebooki o zarabianiu, ktos kupuje zakłada bloga i sprzedaje ebooki o zarabianiu. Jaki w tym sens.

  30. Żartowałem z tymi opcjami 😉

  31. @Mario: rozumiem, że odnosisz się do automatycznego podziękowania za komentarz?

    Na Twoją wypowiedź „w realu spokojnie nawet ktoś bez wykształcenia zarobi 2 tys.” mam tylko jedną: chyba nie wiesz, jak działa rynek pracy w Polsce… Poza tym po raz kolejny przypominam: porównywanie pracy na cały etat do hobbystycznego blogowania nie ma sensu. To tak jakby porównywać kogoś, kto kształci się na studiach kierunkowych z kimś, kto popołudniami czyta branżowe książki.

    Ja piszę, ile wydaję na reklamę i ile realnie zarabiam. Nie robię też łapanek. Nie jest prawdą, że aby coś sprzedać trzeba mieć 100 000 wizyt miesięcznie. Ja z tylu wizyt mam właśnie ok. 2-2,5 tysiąca PLN miesięcznie i nie narzekam. A nic nie sprzedaję swojego… Zarabiam tylko na reklamie i promowaniu cudzych produktów.

    To, że ludziom się wydaje, że najlepiej zarabia się na niszy o zarabianiu w internecie, nie przestaje mnie dziwić od wielu lat. A ja na tym blogu zarabiam grosze, z czego najwięcej na tym śmiesznym (w odniesieniu do moich comiesięcznych sumarycznych zarobków) AdTaily… To wszystko przez to, że PP tak mocno promują się pisząc o drugim poziomie prowizji. Czy to moja wina, że ludzie naiwnie sądzą, że wystarczy pisać o tym, jak można zarobić a pieniądze (z zarobków poleconych przez nas partnerów) pojawią się od razu w dużych ilościach? Ja mam pod sobą 1 705 partnerów w Złotych Myślach a w sierpniu zarobiłem na nich niecałe 21 PLN. To chyba o czymś świadczy…

    Ciekaw jestem na czym polega Twoja metoda. Na obstawianiu wyników meczów piłkarskich, czy losowań lotto?

  32. @ Krzysztof Lis – W kwestii rynku pracy nie zgodzę się. Spokojnie bez wykształcenia pracując w zależności od twojego sprytu 3-8h dziennie przez 5 dni w tygodniu. Można zarobić 2,5 k netto. Fizycznie ale niezbyt ciężko i mam tu na myśli normalną prace a nie akwizycje czy wciskanie perfum na ulicy. Nie każdy potrafi znaleźć taką pracę, choć nie jest to jakaś super fucha tylko praca której dużo jest na rynku.

    W mojej opinii na zarabianiu w internecie nie zarabia się może najlepiej, ale można zarabiać bardzo dobrze. Mam na myśli gówniane produkty własne typu (IMHO) „Dochód z Pasji”.

  33. Ja mojego bloga bloga o fotografii prowadzę od początku roku 2010. Miałem kilka zawahań, mało co nie usunąłem bloga, ale nabrałem motywacji po tym jak pojawiła się pierwsza (masowa) reklama w AdTaily. Później kolejne zawahania, brak pomysłów, w wakacje odpoczynek od bloga (mniej wpisów), a teraz znowu mam „bank pomysłów” i motywację, głównie dzięki temu, że zaczęły pojawiać się pierwsze komentarze. Najważniejsze jest to żeby nie poddawać się. Wszyscy mi tak mówili, a ja w to nie wierzyłem, jednak teraz sam tak uważam. Mój blog nie zarobił dużo (tzn. bardzo, ale to bardzo mało, prawie nic), ale teraz się tym nie przejmuję, bo nie wszystko jest zawsze tak jak my chcemy.

  34. Bardzo często porzucanie bloga jest związane z niedojrzałością, skąd ja znam ten słomiany zapał jak się miało 16lat i chciało się zrobić wielki portal na bazie blogu z onetu ; )

  35. @ Reflex A słyszałeś po czymś takim jak marzenia? ;P

  36. Pewnie, ze tak
    Żyje tylko nimi aż do teraz hehe 🙂

  37. Brak efektów, to jest właśnie najgorsze, czas zawsze się kiedyś tam znajdzie ale jak nie ma efektów …

  38. Według mnie prawie zawsze jest tak, że ludzie mają tylko plan na pierwszych kilka wpisów na blogu, a potem liczą na cud.

    Niestety nigdy nic się nie dzieje samemu. Trzeba włożyć w to trochę pracy i mieć plan działania. Wiele osób myśli, że pieniądze będą już po miesiącu, a przecież blog to jest jak biznes. Najpierw trzeba trochę własnej pracy włożyć, potem dodać czas i liczyć na efekty.

Pozostaw komentarz

Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy! Komentarze służą do wyrażania opinii na temat opublikowanego tekstu, albo zadawania pytań jego dotyczących. Nie służą do reklamowania własnych stron ani zadawania pytań nie związanych z tematem wpisu. Jeśli masz pytanie, zadaj je na forum o zarabianiu na blogach albo napisz do mnie e-maila.

XHTML - możesz użyć tagów:<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Jak zarabiam?

Na moich blogach i witrynach zarabiam między innymi sposobami podanymi poniżej.