10
10
10

Czy warto mieć własny produkt?

John Chow na swoim blogu podaje 4 przyczyny, dla których warto mieć własny produkt. John używa czasownika shall, który oznacza nawet, że każdy powinien mieć własny produkt do sprzedawania, zamiast promowania cudzych na własnym blogu. Jeśli nie wiesz, kim jest John Chow, to w dużym skrócie napiszę tylko, że on zarabia na swoim blogu, na którym opisuje, jak zarabia na blogu. Oprócz tego opisuje na jakich imprezach się pojawia i co jada, a także jak spędza czas z córką. Sympatyczny pomysł na zarabianie pieniędzy, prawda?

A ja sam mam mieszane uczucia co do posiadania własnego produktu. Zanim powiem Wam, co ja o tym myślę, w skrócie streszczę argumenty Johna. Dlaczego według Johna Chow należy mieć swój własny produkt a nie tylko zarabiać na reklamowaniu cudzych?

  • Można na tym najwięcej zarobić. Jasne, że tak. Sprzedając własny produkt dostajemy prowizję partnerską, autorską i marżę wydawcy. O ile, rzecz jasna, jesteśmy też i wydawcą. Jeśli nie, dostajemy tylko prowizję autorską i partnerską.
  • Masz pełną kontrolę. Jeśli sprzedajemy produkt przez własną firmę, to nie da się ukryć. Jedyne, co nas wtedy ogranicza, to przepisy,  np. obowiązek oferowania 10-dniowej gwarancji przy zakupach przez internet. Jeśli nasz produkt wstawiamy do cudzej firmy, też mamy kontrolę nad wieloma rzeczami, ale nie nad wszystkimi. Zależy to oczywiście od zapisów w umowie, na przykład wydając e-booka w Złotych Myślach oddajesz kontrolę nad ceną, rabatami i promocjami.
  • Łatwiej jest sprzedać własny produkt. Nie da się ukryć. Znasz wszystkie jego wady i zalety. Wiesz o nim wszystko, a nie tylko to, co można przeczytać na stronie ofertowej albo w materiałach promocyjnych dla partnerów.
  • Budujesz swój wizerunek. Jeśli bloger sprzedaje (z sukcesem!) swój produkt, to znaczy, że jego wiedza jest dla czytelników wartościowa.

Jak widać, z powyższymi argumentami się zgadzam. Działają one również w naszych realiach, ale czemu ja do końca nie jestem przekonany?

Bo wciąż mam mieszane uczucia co do tego, że u nas na rynku materiały w rodzaju kursów internetowych czy ebooków będą się dobrze sprzedawać. A bez dobrej sprzedaży nie ma dużych pieniędzy, za to można wtopić sporo kasy i czasu na przygotowaniu produktu.

Z moich doświadczeń wynika, że wszystkie argumenty podane przez JC są słuszne. Sam mam swój własny produkt, który reklamuję na Drewnie Zamiast Benzyny, mianowicie książkę pod tym samym tytułem. Książka nie jest moja, ale ja ją przetłumaczyłem i pozyskałem prawa do wydania w języku polskim. Wydało ją pięć lat temu wydawnictwo Złote Myśli (ach, ależ ten czas płynie!) i od tamtego czasu wciąż w miesiącu mam średnio 15-50 sprzedaży. Pieniądze z tego są przyjemne (4,19 PLN prowizji autorskiej + 6,55 PLN prowizji partnerskiej, o ile uda mi się zgarnąć zarówno bezpośrednią, jak i wieczną prowizję). A i kilka miłych sytuacji odnośnie wizerunku mi się przydarzyło. Kiedyś kolega usłyszał jak ktoś opowiadał o mnie w jakiejś radiowej audycji, innym razem żonę ktoś zapytał, czy to jej mąż jest tym znanym żyrardowskim wynalazcą. 😉

Ale bądźmy szczerzy, czy ktoś mógł oczekiwać, że taki produkt się będzie w Polsce dobrze sprzedawać? Produkt wydawał się totalnie odjechany i nie z tej ziemi, jak i cały temat zresztą, więc jakie były szanse, że odniesie sukces? Jakie są szanse na wprowadzenie czegoś równie zadziwiającego na rynek dzisiaj?

Takie same, jak na wprowadzenie na rynek czegokolwiek. Są całkiem niezłe, jeśli produkt jest komuś potrzebny. Oczywista oczywistość, prawda?

Sebastian Schabowski w swoim Dochodzie z Pasji 2.0 opisuje metodę wprowadzania na rynek elektronicznego produktu, która daje możliwość przetestowania, czy będzie się on sprzedawać. Mowa o tym, by uruchomić sprzedaż produktu zanim będzie on jeszcze gotowy. Jeśli będzie się dobrze sprzedawać, to go skończysz i udostępnić. Jeśli nie, oddasz ludziom pieniądze i odpuścisz sobie ten pomysł. Można to zrobić przykładowo przy uruchamianiu e-mailowego kursu, tak jak zrobiłem to ja z moim darmowym kursem o zarabianiu na blogach. Uruchomiłem rejestrację gdy nie była gotowa chyba nawet jedna lekcja… Kolejne lekcje dopisywałem tak często, jak tylko było to możliwe. Wciąż to robię, bo co najmniej kilka lekcji trzeba tam jeszcze dopisać… Tak na dobrą sprawę, tę metodę można wykorzystać i do innych produktów, np. szkoleń. Można zareklamować szkolenie z odpowiednio odległym terminem, zarezerwować (ale jeszcze nie opłacić!) salę konferencyjną i sprzedawać wejściówki. 🙂

Podobnie zrobiłem gdy kończyłem pisać ebooka, który czeka w kolejce na wydanie w Escape Magazine. Wysłałem mailing z informacją, że książka kończy się pisać. Że potrzebuję wiedzieć, czy czegoś w niej nie będzie brakowało. Że proszę czytelników o informacje, odnośnie tego, o czym chcieliby w niej przeczytać. Poprosiłem o wypełnienie ankiety, w zamian zaoferowałem kupon na zniżkę przy zakupie produktu, gdy tylko będzie gotowy. Dostałem ponad 350 wypełnionych ankiet, co oznacza, że mam 350 potencjalnych kupujących moją książkę. Mailing poszedł na listę w kwietniu (spodziewałem się, że kolejka do wydania będzie krótsza, poza tym i ukończenie książki mi się opóźniło), od tamtego czasu spokojnie mógłbym napisać książkę praktycznie od zera, nieprawdaż?

Zobaczymy, jak pójdzie mi sprzedaż tego ebooka. Jeśli to się uda, z całą pewnością będę poświęcał znacznie więcej uwagi tej metodzie zarabiania pieniędzy na blogach. 🙂

Autor:Krzysztof Lis | Tagi: , ,
Wpisy powiązane tematycznie:

26 komentarzy do artykułu “Czy warto mieć własny produkt?”

  1. Ciekawe czy ludzie chcieliby poczytać o SEO, taki ebook / poradnik za jakieś grosze :). Skontaktuję się z Tobą w sprawie wydawania ebooka 🙂

  2. @shpyo: takich ebooków jest już co najmniej kilka na rynku, może być ciężko Ci się wepchnąć w niszę… 🙂

  3. „że on zarabia na swoim blogu, na którym opisuje, jak zarabia na blogu.”

    I ostatnio to jest chyba strasznie modne i w Polsce. A dokładniej to wariacje na taki temat. Tylko, że ciągle jeszcze zdarza się, że w jednym z pierwszych wpisów na blogu jak prowadzić bloga jest wytłuszczona systematyczność a po miesiącu czy dwóch nie uświadczysz tam nic nowego. No konsekwencja jak nie wiem co! (vide lepszyblog.pl)

  4. Kurcze, a ja wchodziłem na blog JohnCow.com, czy to była strata czasu? 😉

  5. Popatrz na przykład na Mirka Szmajdę (sprzedawcainternetowy.pl) – ma swoich produktów całe „stadko” i chyba całkiem nieźle na nich wychodzi.

  6. @Ghoran: bo się ludziom zdaje, że ta nisza jest nie wiadomo jak dochodowa. Otóż wcale nie jest…

    @Liwiusz: nie, nie była to strata czasu, też tego bloga subskrybuję. Mieli tam swojego czasu świetnego darmowego ebooka o budowaniu bloga jako przedsiębiorstwa a nie tylko serwisu internetowego.

    @Ola: no właśnie, choć Mirek chyba nigdzie nie pisze, ile na tych produktach zarabia.

  7. Można na to spojrzeć z drugiej strony. Masz produkt i jak go sprzedać? Fakt, że Blog Marketing jest bardzo szybko rozwijającą się specjalizacją e-marketingu przemawia za tym, by twierdząco odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule.

    BTW, wiele dzisiejszych produktów, bez których trudno wyobrazić sobie życie, w chwili wprowadzenia wydawały się być szalonymi. Z potrzebami jest tak, że część istnieje a część marketingowcy tworzą dla potrzeb produktu. Ale kreowanie potrzeb to już zupełnie osobny temat.

    Pozdrawiam wszystkich czytelników,
    Marit

  8. a ja coraz bardziej skłaniam się ku przekonaniu, ze prawdziwe pieniądze w tej chwili (podkreślam w tej chwili) można zarobić tylko na blogu o zasięgu globalnym, a więc pisanym po angielsku. rynek polski jest póki co zbyt mały, by zaoferować realne zarobki tak dużej liczbie blogerów, którzy do tego dążą. w związku z tym pytanie do Krzysztofa – co powiesz na cykl artykułów o stworzeniu, wypromowaniu i zmonetyzowaniu bloga przeznaczonego dla odbiorców na całym świecie? czy polski bloger jest w stanie zdobyć taką pozycję? jaka musiałaby być tematyka? jakie są trendy w blogowaniu na zachodzie? jakie są możliwości zarabiania i ściągania pieniędzy legalnie do Polski?

    to są pytania, które mnie ostatnio nurtują i liczę, że Autor się tematem zainteresuje i może z pomocą czytelników powstanie jakaś „instrukcja obsługi”. może ktoś z czytelników zdecyduje się wystąpić w roli gryzonia doświadczalnego i podzieli się swoimi doświadczeniami? 🙂

  9. @niki: takiego cyklu na podstawie własnych doświadczeń z całą pewnością nie napiszę, bo moje blogi radzą sobie w anglojęzycznym internecie słabo.

  10. @ Krzysztof Lis:myślę, że temat zarabiania na blogach jest dochodowy, zależy jak na to spojrzeć. Ja promując swój produkt na który kupiłem prawa do odsprzedaży (akurat inna nisza) byłem na początku trochę niezadowolony z konwersji promując go na swoich stronach. Później zacząłem poprawiać kreacje reklamowe, ich umiejscowienie na stronach, landing page, system badania konwersji i puszczać reklamy na stronach które generują kilka kilkanaście milionów odsłon miesięcznie, zaczęło się opłacać. Żeby coś się opłacało trzeba mieć duży ruch i najlepiej stargetowany ruch z reklam zamiast z wyszukiwarek, bo przy reklamach ludzie mają już jakąś zajawkę.

  11. Kilka słów z mojego doświadczenia. Zasadniczo żyję z usług (copywriting) i kiedyś zamarzył mi się pasywny dochód. Postanowiłem więc stworzyć jakiś prosty produkt i zobaczyć czy da się go sprzedać. Z WordPressa zrobiłem automat do sprzedaży.

    Efekt? Pierwszy, taniuśki produkt (informacyjny) przyniósł mi 1600 dochodu w ciągu 3 dni sprzedaży. Na kilka godzin pracy to raczej nieźle, choć szału nie ma. No to postanowiłem spróbować czegoś większego i nieco droższego (97 zl). Efekt? 6600 w trzy dni (potem sprzedaż zamknięta).Tu było nieco więcej pracy (kilkanaście godzin).

    Więc jest to możliwe, a z pewnym zastrzeżeniem. Sprzedaż szła dzięki liście mailingowej. Bez niej nie osiągnąłbym tych rezultatów. To dla mnie na razie tylko testy możliwości a nie podstawowe źródło dochodu, dlatego mam w planach kolejne eksperymenty i za bardzo nie przejmuję si efektami. Ale potencjał jest – czego należało dowieść 🙂

  12. @Marit: Twój komentarz trafił do spamu, dlatego odpisuję dopiero teraz.

    Jeśli mamy produkt to sprawa wygląda zupełnie inaczej, niż gdy produkt dopiero mamy stworzyć. Warto nawet założyć bloga by go promować…

    @aumar: ta nisza nie jest za bardzo dochodowa, bo tu ludzie są zaznajomieni z reklamami i programami partnerskimi. Jedynie sprzedaż własnego produktu, niedostępnego nigdzie indziej, ma szansę cokolwiek pomóc. Ale jeśli to ma być produkt informacyjny, to znów jest problem, że ludzie wolą poczytać za darmo, niż zapłacić za wiedzę znacznie bardziej obszerną.

    @Darek: dzięki za informacje z pierwszej ręki i za przypomnienie o liście mailingowej. 🙂

  13. @ Darek Puzyrkiewicz – jeżeli liczby są prawdziwe to wynik dość imponujący 🙂

  14. @Krzysztof – na dobrą sprawę, samo prowadzenie bloga jest tworzeniem produktu. Pierwszy przychodzący mi do głowy przykład to książka Czas na e-biznes Piotrka Majewskiego. Może Cneb to nie blog, ale zasada może być identyczna.

    Pozdrawiam,
    Marit

  15. Sam myślę o tym by sprzedawać własny produkt. Byłby to ebook., jednak w Polsce bym się na to nie zdecydował, gdyż uważam że sensowne jest tylko zrobienie na polskim rynku czegoś niszowego, a tu już trudniej o promocję i dużą liczbę zainteresowanych. W Twoim przypadku Krzysztofie jest zupełnie inna sprawa, bo napisałeś coś niszowego, ale bardzo oryginalnego i intrygującego dla przeciętnego człowieka posiadającego samochód. No i promocję miałeś od razu gratis. I mimo to 15-50 jest dobrym wynikiem, ale nie takim wymarzonym prawda? Wydaje mi się że bardzo dobrym pomysłem jest sprzedaż, ale w necie anglojęzycznym. Nad ebookiem można posiedzieć i na spokojnie napisać bez błędów po angielsku, to samo zrobienie mini strony nie będzie problemem. A wypromowanie wydaje mi się łatwiejsze, bo stron, blogów, for pod nawet największe nisze jest więcej niż u nas normalnych 😀

  16. A i jeszcze odnośnie własnego ebooka, słyszałem że nawet na jeden ebook własny by można było sprzedawać, potrzebna jest działalność gospodarcza… heh jeśli by to dotyczyły sprzedaży w Polsce to nie ma to sensu w ogóle…

  17. Jest jak wyżej pisze Piotrek, trzeba mieć DG, żeby cokolwiek sprzedawać, więc jeden ebook/tani produkt w Polsce raczej nie wchodzi w grę, bo nawet nie spłaciłby wszystkich przymusowych opłat.

    Inna kwestia z anglojęzycznym rynkiem, gdzie można utrzymywać się nawet z jednego i to wcale nie jakiegoś olbrzymiego produktu. Widziałem kilka przykładów ludzi utrzymujących się ze sprzedaży jednego ebooka (3-4 sprzedaże dziennie ebooka za 50 dolarów i po odjęciu kosztów utrzymasz się już w wielu miejscach na świecie), niektórzy zarabiają na tym nawet spore kwoty – mówię o 4-5 cyfrach dziennie, co wcale nie jest takie olbrzymie jak na warunki amerykańskie jeżeli średnio od klienta otrzymują np. 100 dolarów (produkt + upselle).

    W Polsce affiliate marketing i ogólnie sprzedaż produktów elektronicznych leży – PayPal/kupowanie przez karty kredytowe/debetowe nie jest zbyt popularne i trudniej zautomatyzować sprzedaż, ludzie nie chcą wydawać kasy online, a jak wydają to chcieliby wszystko za grosze, do tego trzeba dodać małą grupę odbiorców i mało potencjalnych partnerów (głównie myślę tutaj o blogerach).

    Do tego trzeba jeszcze dodać walutę i zarobki – łatwiej sprzedać 5 ebooków za 40 dolarów niż 15 ebooków za 40 zł. W Polsce 40 zł za ebooka to już dla wielu ludzi przegięcie, w USA 40 dolarów za ebooka to przeciętna/trochę wyższa cena.

    Według mnie własny produkt po angielsku – jak najbardziej, w połączeniu z listą mailingową to olbrzymi potencjał i jedna z niewielu dróg do 5 cyfr miesięcznie online w dolarach.

    W Polsce – wątpię, może oprócz niszy make money online. Nie mówię, że się nie da zarabiać, ale kilka/kilkanaście tysięcy z jednego launcha na rok to nie jest niestety świetny biznes. A odpalanie 5 produktów rocznie trochę mija się z celem.

    Prawie wszyscy „guru” internet marketingu (nie mówię o tych, co nie umieją zarabiać poza niszą make money online) mają/zalecają tworzyć własne produkty i to właśnie one są dla nich źródłem tych 6 czy 7-cyfrowych rocznych zarobków (widziałem screeny z konta Franka Kerna na Clickbanku – ponad 1000 dolarów każdego dnia sprzedając produkty o tresowaniu psów).

  18. moim zdaniem Krzysztofie jeżeli masz własny produkt to szkoda go marnować, możesz zrobić ładne landing page wypozycjonować stronę pod sprzedaż, kupić reklamę etc. Gdybym ja sprzedawał moje produkty tylko na moich stronach to średnio by się to opłacało

  19. @Piotrek: a pewnie, że wolałbym nie 15-50 sprzedaży co miesiąc, ale np. stabilne 300 sprzedaży, ale trzeba się cieszyć z tego, co mamy. Dawno już mi się zwróciły pieniądze za pozyskanie praw do wydania ebooka i czas poświęcony na jego przygotowanie, więc nie narzekam. 😉

    Co do anglojęzycznych produktów, wypromować może być Ci trudniej, bo po angielsku większość nisz jest już obstawiona, niektóre nawet dość szczelnie…

    @Aumar: słowa-klucze to „mieć własny produkt”. Moim jedynym produktem jest blog, a jego sprzedawać jest mi trudno, również ze względów technicznych.

  20. Własny produkt to jest naprawdę świetna rzecz. Jestem pewny, że gdybym angażował się nieco bardziej w zarabianie w Internecie, to napisałbym jakiś własny e-book, kurs mailowy itp.

    Bez dobrego produktu możemy jedynie promować produkty z PP czy sieci reklamowych. Aż żal myśleć ile kasy przelatuje w tym momencie nam przed nosem, a ile dostają osoby, które ruszyły nieco tyłkiem i stworzyły coś swojego.

  21. Zauważyłem, że problem sprowadzony został do „mało klientów na e-booka”. Ale to przecież uproszczenie. To kwestia postrzegania (pozycjonowania).

    Bo produktem nie jest e-book – to tylko nośnik informacji. Klient nie kupuje e-booka, lecz ważne dla siebie informacje, które najczęściej rozwiązują jego problem. I tu leży istota problemu. Gdy komuś zaoferujemy rozwiązanie uciążliwego problemu, to na drugi plan schodzi format, oczywiście jest on ważny, ale nie najważniejszy.

    Jest to więc problem z marketingowego punktu widzenia.

  22. @Darek Puzyrkiewicz

    Obiema rękami i obiema nogami się podpisuję pod Twoją opinią.

    Można szukać dziur we wszystkim i bujać w obłokach, albo po prostu działać i szukać sposobu na poprawianie skuteczności tych działań.

  23. Ciekawym sposobem teraz są video tutoriale, czy to sprzedawane czy udostępniane przy reklamach na stronie. Sporo teraz takich ale czy i jak duzo to zarabia ?

  24. @Warchol

    O co ci chodzi z tymi video tutkami przy reklamach, bo nie widziałem czegoś takiego, a brzmi ciekawie?

  25. […] – Czy warto mieć własny produkt? – wyczerpujący wpis Krzyśka przekonujący nas do tego by mieć w swojej ofercie własny […]

  26. A ja bardzo poważnie myślę i się rozglądam, za jakimś własnym produktem, albo udostępnionym przez kogoś jakąś hurtownię, etc, który mógłbym sprzedawać. Samem sobie wypromować, reklamować, ciekawa sprawa…

Pozostaw komentarz

Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy! Komentarze służą do wyrażania opinii na temat opublikowanego tekstu, albo zadawania pytań jego dotyczących. Nie służą do reklamowania własnych stron ani zadawania pytań nie związanych z tematem wpisu. Jeśli masz pytanie, zadaj je na forum o zarabianiu na blogach albo napisz do mnie e-maila.

XHTML - możesz użyć tagów:<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Jak zarabiam?

Na moich blogach i witrynach zarabiam między innymi sposobami podanymi poniżej.