28
05
11

Czym jest clutter i czemu warto go unikać?

Dążąc do zwiększenia zysków z obłożenia strony internetowej reklamami, często wstawiamy na nią kolejne formy reklamowe. Począwszy od dużych bannerów, przez mniejsze reklamy (np. kwadraty 125×125 z AdTaily), reklamowe linki tekstowe. Czasem, jeśli jesteśmy bardziej zdesperowani, wstawiamy jeszcze pop-upy (wyskakujące okienka), rozwijające się bannery, reklamę intekstową (taką, gdzie po najechaniu na link w tekście pojawia się dymek z reklamą).

Mogłoby się zdawać, że każda kolejna reklama to kolejne pieniądze dla autora strony.

I do pewnego momentu rzeczywiście tak jest.

A później czytelnikom zaczyna przeszkadzać tak zwany clutter, czyli natłok kolejnych form reklamy. Gdy reklam na stronie zaczyna być za dużo, utrudniają one odbiór treści przekazywanych na stronie i zniechęcają do korzystania z niej.

Trudno zdefiniować clutter mówiąc na przykład, że mamy z nim do czynienia wtedy, gdy na stronie 10% (dajmy na to) powierzchni zajmują reklamy. Trudno określić z góry, czy dołożenie danej jednostki reklamowej na stronie spowoduje wzrost, czy spadek zysków, ale łatwo to można zaobserwować.

Oczywiście rozpatrywać należy łącznie wszystkie rodzaje reklam umieszczane na stronie. A w zasadzie dobrze byłoby analizować nie tylko same zarobki, jako takie.

Z punktu widzenia prowadzenia zarabiającego bloga, najważniejsze oczywiście są bezpośrednie zarobki. Czyli to, co czytelnicy zostawiają na stronie (kupując nasze produkty, zostawiając nam dotacje), a także to, co czytelnicy zarobią nam klikając w nasze reklamy. Ale z drugiej strony ważne też jest:

  • jak długo czytelnik siedzi na stronie i ile podstron w tym czasie ogląda (im mniejszy współczynnik odrzuceń i im więcej czytelnik spędzi czasu na naszym blogu, tym większa szansa, że w końcu zainteresuje się jakąś reklamą i kliknie w nią, albo dokona innej pożądanej przez nas akcji),
  • czy czytelnik zasubskrybuje nasz kanał RSS aby jeszcze na naszego bloga powrócić,
  • czy czytelnik dopisze swój adres do naszego newslettera,

a zysk z tych dwóch ostatnich czynności często trudno jest oszacować.

Przykładowo, gdy zbieramy adresy e-mail a później wysyłamy na naszą listę adresową ciekawe treści i reklamy, po jakimś czasie możemy oszacować, ile wart jest dla nas jeden kolejny adres na liście. Wtedy możemy też spróbować ocenić, o ile dołożenie kolejnej reklamy na stronie zmniejszy nasze zarobki z listy adresowej, zmniejszając liczbę osób, które pozostawiają swój e-mail.

Najczęściej jednak takie szacunki są trudne. Trudno jest bowiem wyciągać wnioski mając skąpe dane, na przykład tylko kilkaset adresów e-mail na liście i jeden-dwa nowe adresy dziennie.

Jak ograniczać clutter na stronie?

Z całą pewnością warto ograniczać liczbę reklam na stronie. Ale jak to zrobić mądrze, by nie stracić za bardzo zarobków?

Po pierwsze i zupełnie oczywiste, należy rezygnować w pierwszej kolejności z najgorzej zarabiających reklam. Czyli raczej tych z migającymi, kolorowymi i męczącymi bannerami, zwłaszcza jeśli są jeszcze słabo powiązane tematycznie. Tak czy siak, trzeba sprawdzić, które reklamy zarabiają nam najmniej i te po prostu ze strony zdjąć. Mogą być to zarówno reklamy rozliczane w modelu Flat Fee (za konkretny okres wyświetlania), w modelu CPM (za liczbę odsłon), jak i reklamy jakiegoś programu partnerskiego z wysoką prowizją.

Po drugie, warto zrezygnować z popupów i rozwijających się po najechaniu kursorem bannerów. One mogą zarabiać sporo pieniędzy, ale są też strasznie upierdliwe i czytelnicy raczej ich nie lubią. Stąd choćby w ramach eksperymentu można z nich zrezygnować na próbę — i obserwować później, czy przełoży się to na lepsze wrażenia użytkowników (widoczne po dłuższym czasie przebywania na stronie) i lepsze zarobki z pozostałych źródeł.

Po trzecie, warto rozważyć zastosowanie mniej inwazyjnych form reklamy, np. linków partnerskich w miejsce bannerów reklamujących te same programy partnerskie. Albo reklamy intekstowej (np. Adkontekst Intertext). Wprawdzie mniej nachalne formy reklamy są najczęściej mniej skuteczne, ale mogą się przełożyć na lepsze zarobki w ujęciu globalnym.

Po czwarte, w przypadku reklamy AdSense, warto pokombinować z ułożeniem reklam na stronie i w kodzie strony. Najlepiej klikana jednostka reklamowa powinna znaleźć się na początku kodu strony. Wtedy AdSense dla tej jednostki dobierze najlepsze reklamy, co przełoży się na dalszy wzrost zarobków.

Tak, czy siak, jeśli na blogu chcemy zarobić, pamiętajmy, że każda metoda jest dobra. Zadowolenie czytelników nie powinno być celem samym w sobie. Tak długo, jak ich lepsze wrażenia z wizyty przenoszą się na lepsze zarobki, tak długo trzeba ich dopieszczać. Ale jeśli zmiana na stronie przyniesie lepsze zarobki (globalnie) i jednocześnie gorsze wrażenia czytelników, to można się ich narzekaniem nie przejmować.

Autor:Krzysztof Lis | Tagi: ,
Wpisy powiązane tematycznie:

14 komentarzy do artykułu “Czym jest clutter i czemu warto go unikać?”

  1. Nie do końca zgodzę się z pointą Krzysztofie. Jeśli nie będziesz przejmował się opinią użytkowników, to stracisz pozycję eksperta, zmniejszając w ten sposób szanse na inne formy zarobków z bloga (np. konsultacje czy jakieś zlecenia).

    Oczywiście rozumiem, iż chodzi o maksymalizację zysków, ale to użytkowników nigdy nie należy podchodzić jak do zła koniecznego, albo stada baranów klikających w reklamy.

  2. Ja ciągle walczę z niechcianymi reklamami na Adsense, ale to jak walka z wiatrakami…

  3. Ho ho, „Ale jeśli zmiana na stronie przyniesie lepsze zarobki (globalnie) i jednocześnie gorsze wrażenia czytelników, to można się ich narzekaniem nie przejmować”, Krzysztowie sprawiłeś, że zaczynam się na poważnie zastanawiać, czy dalej czytać tego bloga. Z całym szacunkiem, ale dla mnie jest to równoważne ze stwierdzeniem „najważniejsza jest kasa, czytelników można mieć gdzieś”… A „cel uświęca środki” to jedno z najbardziej świńskich powiedzeń usprawiedliwiających chamstwo. Nie każdy sposób zarabiania na blogu jest dobry, bo wiele z nich jest po prostu chamskie, nieetyczne, a czasem wręcz jawnie wprowadzające czytelnika w błąd. I takiego czegoś nie powinno się tolerować.

    Pobudka, to nie 2005 rok. Czasy się zmieniły, dziś jak liczy się tylko maksymalizacja zysków kosztem odbioru czytelników, to Ci po prostu pójdą do konkurencji, Ciebie olewając. Oczywiście tutaj w Polsce ciężko znaleźć blogi o zarabianiu na blogach, więc czujesz się bezpieczny. Ale w innych niszach wiedzcie, że pokazywanie w taki reklamowy sposób tyłka czytelnikowi to dokładnie to samo, co mówienie mu „mam Cię gdzieś, kliknij w reklamę, a potem won do konkurencji”.

    Cóż Krzyśku, naprawdę straciłeś w moich oczach tym tekstem.

    A czytelnikom dam radę – użytkownik i czytelnik rzecz święta. Jeśli zamiast niego, na pierwszym miejscu będzie kasa, to do jasnej cholery – trzymajcie mi się z daleka od blogsfery. Może to brutalnie powiedziane, ale ludzie mają dość pseudo-ekspertów, którzy od serwowania dobrej treści i stawiania użytkowników na pierwszym miejscu, myślą tylko i wyłącznie o kasie i nie przejmują się, że ilość reklam na blogasku przekracza ilość treści. Nie wspominając już o dobrej treści.

    Zresztą, powiedzmy sobie szczerze – reklamy na blogu to sposób zarabiania tych, co to są jeszcze za mało kreatywni, albo za leniwi, by opracować konkretny model biznesowy. A pakowanie różnych typów reklamy gdzie się da, to już kompletna amatorka. I choć zgadzam się z główną ideą tekstu – bałagan i nadmiar reklamy szkodzi – to jednak prawda jest bolesna dla niektórych: jeśli użytkownicy zaczną narzekać, to zaczniesz ich tracić. Póki zarabiasz na samych reklamach, to masz to gdzieś. Ale spróbuj to samo podejście zaaplikować w sytuacji, gdy zaczynasz serwować własne produkty.

  4. @Wojtek: nie raz już wspominałem, że zadowolenie czytelnika jest dla mnie tylko środkiem do osiągnięcia celu (pieniędzy), a nie celem samym w sobie. Ja nie piszę blogów po to, by sprawić przyjemność innym (czytelnikom), tylko by sprawić przyjemność sobie.

    Dla mnie liczy się maksymalizacja zysków jako takich. Gdy korzystne jest dopieszczanie czytelników, warto to robić. Gdy dalsze dopieszczanie czytelników nie przynosi dalszych korzyści, nie ma to sensu.

    Jedno z drugim trzeba po prostu zrównoważyć i tyle.

  5. Jeśli chodzi o prowadzenie biznesu czy e-biznesu to celem jest zarabianie. Zarabia się dzięki usatysfakcjonowaniu klienta. Ale mnie uczono na zarządzaniu, że klienta nie powinno się dopieszczać „na maksa”.

    Po pierwsze: klient pierwszy raz dopieszczony w stopniu 10/10 to jeśli potem zostanie obsłużony w stopniu 8/10 to poczuje się źle obsłużonym i zrezygnuje z dalszych zakupów (ew. wejść na stronę/bloga),
    Po drugie: warto obliczyć koszty pozyskania klienta i koszty obsługi. Np. jeden klient zostanie obsłużony super – dostanie wysokiej jakości materiały promocyjne, dużo bonusów i gratisów, a drugi klient zostanie obsłużony dobrze czyli promocja i obsługa będzie ok.
    Jeśli obaj zapłacą tyle samo to kogo będzie lepiej obsługiwać? Ile wolisz zarobić? Więcej czy mniej.

    Jeśli czytelnicy przyzwyczają się do super porad za darmo. To potem może być im trudno wydać pieniądze na płatne produkty.

  6. @Wojtek
    Wbrew temu co się może wydawać, nie jest wcale tak, że masz każdemu klientowi robić dobrze. To zimna kalkulacja kosztów do zysków. Nie każdy klient jest wart pozyskania. Niezależnie od biznesu.

    W przypadku bloga można powiedzieć, że to osoba, która ma szesnaście adblocków w przeglądarce. Jaka by nie była treść, nie zarobisz na niej (mowa o reklamach).

    Albo taka osoba jak ja, która co do zasady nie kupuje żadnych e-booków z poradami typu „pisz bloga tak i tak” od osób, których „nie zna” z konferencji itp. Przykładowo: e-booki Pawła Tkaczyka biorę za każdą cenę – Twoich za darmo nie chcę 🙂

  7. po tym tekście wg zasady 20/80 postanowiłem zrezygnować z subskrypcji. Dziękuję za takie rady – pozdrawiam

  8. Nie wiem jak to wygląda w statystykach, ale jak ja widzę pop-upy to czym prędzej uciekam z danej strony. Reklamy zagnieżdżone są ok, dopóki serwis pozostaje czytelny, ale jeśli reklama aktywnie przerywa/przeszkadza to jest to nie do zaakceptowania.

    I tak zawsze tylko szukam krzyżyka i nie słyszałem od nikogo aby robił inaczej.

    Czy to naprawdę ma jakiś sens?

  9. Też bardzo szybko zamykam wyskakujące reklamy, a już najgorsze są te, które pojawiają się z opóźnieniem, najczęściej w momencie gdy akurat chcę w danym miejscu kliknąć 🙂

    Tak na marginesie, wydaje mi się, że są jeszcze na świecie takie osoby (np. ja), które po trafieniu na fajną stronę, z ciekawą zawartością – potrafią odwdzięczyć się autorowi – klikając w reklamę, która mnie akurat zainteresuje.

  10. […] przeczytaniu tego wpisu, a raczej komentarzy pod nim postanowiłem posprzątać w swoich subskrypcjach RSS. […]

  11. Wydaje mi się, że oburzenie jest trochę nie na miejscu. Tak, jakby na zjeździe masarzy uczestnicy obrazili się, bo usłyszeli w jaki „niesmaczny” sposób robi się kiełbasę. Krzysztof robi blog opisujący stricte zarabianie na blogach, i chłodno patrząc, trudno przyczepić się do tezy, że „jeśli zmniejszenie zadowolenia czytelników spowoduje zwiększenie dochodów z bloga, to jeśli twoim celem jest osiąganie maksymalnych dochodów, powinieneś zdecydować się na to”. Nadto Krzysztof NIE napisał, że on właśnie tak robi, choć nawet jeśli – to w twardym biznesie nie jest to nic dziwnego.

  12. A ja trochę przewrotnie.
    Znam kilka blogów osób, które się tu wypowiadają. Krzyśka kilka blogów też znam, bo są w podobnej branży jak moja, choć trochę z boku. Często wcale nie reklamy zaśmiecają stronę, ale wiele innych jej elementów np. związanych z daną skórką. Zaśmiecenie strony może być powodowane np. nieusuwaniem diva postinfo, który zawiera informacje nieprzydatne użytkownikowi do niczego, bo kogo obchodzi kiedy post został napisany (np, może 3% użytkowników to naprawdę interesuje).

    Popatrzmy też na brzydkie kolory na blogach, nieprzetłumaczone skórki, niepotrzebne gradienty i tysiące innych elementów. Nieraz strona nie ma ani jednej reklamy a wygląda jak śmietnik.

    Można zatem na 1 podstronie mieć maksymalną ilość jednostek Adsense, linki tekstowe i do tego wielki banner w headerze, a wciąż utrzymać pozytywne wrażenie u użytkownika. Wystarczy tylko dobrze zaprojektować wygląd witryny. Szkoda, że temat potraktowany powierzchownie.

  13. @Bartłomiej: mam podobne odczucia. Biznes ma zarabiać pieniądze a nie dopieszczać klientów. Internetowy także, bez względu na to, czy jest to sklep internetowy, czy strona prezentująca treść, obłożona reklamami.

    @Michał: czasem gdzieś wpadnie kliknięcie przy iksiku do zamykania, a często chodzi o samo złapanie odpowiednio dużej liczby wyświetleń. Tych przecież nikt nie dzieli na takie, które trwają 1 sekundę i tych, które trwają np. 10 sekund…

    @Kuba: bo o samym projektowaniu bloga / szablonu, można napisać co najmniej kilka wpisów. Chętnie o tym u Ciebie poczytam. 😉

  14. Może kiedyś napiszę taki wpis.
    Skoro zaczynasz temat „Czym jest clutter” (swoją drogą brawa za znajomość angielskiego), to warto byłoby odpowiedzieć na to pytanie w artykule.

    Ja też już podziękuję.

Pozostaw komentarz

Pamiętaj tylko proszę o polityce komentarzy! Komentarze służą do wyrażania opinii na temat opublikowanego tekstu, albo zadawania pytań jego dotyczących. Nie służą do reklamowania własnych stron ani zadawania pytań nie związanych z tematem wpisu. Jeśli masz pytanie, zadaj je na forum o zarabianiu na blogach albo napisz do mnie e-maila.

XHTML - możesz użyć tagów:<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Jak zarabiam?

Na moich blogach i witrynach zarabiam między innymi sposobami podanymi poniżej.